Rozdział 11.

407 36 5
                                    

Idziemy, ja, Marco i Idiota. Gdzie? Na obiad do MOJEGO domu! Ten debil idzie jakby znał drogę na pamięć. Idiota. No w sumie był już u mnie raz...

-Jak się poznałeś z Monicą? -no tak..Mój brat zasypie go milionami pytań.

-Normalnie. W parku, zajęła moją ławkę. -mam ochotę go udusić.

-Długo się znacie?

-Nie. Tydzień. -szatyn odpowiedział jakby gdyby nigdy nic.

-I już jesteście parą? -w głosie Marco wyczuwałam zdziwienie.

-Tak -doszliśmy pod moją kamienicę.

-Dobrze...Nie wnikam. -weszliśmy na klatkę schodową.

Zaraz znaleźliśmy się pod moim mieszkaniem. Marco otworzył drzwi i oznajmił mojej mamie, że wróciliśmy i mamy gościa.

-Chwila...Ten chłopak raz ją odprowadził i tu był...Monica! Przecież mówiłaś, że to nie twój chłopak. -moja mama zaczęła kojarzyć fakty.

-No bo...Nie jest... -zaczęłam.

-Kurwa ! Siostra! Weź już nie kłam. -Marco się oburzył.

-Ale... -co mam im powiedzieć? Nawet nie znam tego idioty!

-Nawet go nie znam! -zaczęłam.

-Jest twoim chłopakiem a nie znasz...Weź nam kitu nie wciskaj. A poza tym jesteś z najpopularniejszym facetem na świecie i nie wiesz o nim nic?! -najechał na mnie mój brat. Chwila...Co?

-Jak? Popularny? -popatrzyłam na Idiotę zdziwiona. Na co się uśmiechnął.

-Nooo.. Mówiłem ci, że mam tysiące fanek... -zaczął. Nie wierzę w to co on mi mówi.

-Co!? Jak? Nie...Wy robicie sobie jaja -zaśmiałam się. Prawie mnie wrobili.

-Weź no! To jest...

-Cicho! -Idiota przerwał mojemu bratu.

-Nie mów, że ona nie wie kim ty jesteś -Marco spytał szatyna ze zdziwieniem.

-Nie wie. Co mnie intryguje. -Idiota powiedział z dumą.

-Ludzie! O co chodzi!? -podniosłam głos zdezorientowana.

-On jest gwiazdą! -Marco zaczął wymachiwać rękami w stronę szatyna. Powędrowałam na niego wzrokiem.

-Mówiłem ci, mała -szatyn się wystrzeżył.

-Dobra. Ja idę do siebie. Mam was gdzieś, a szczególnie ciebie -rzuciłam i ruszyłam do swojego pokoju. Po drodze minęłam kumpli Marco, no tak. Oni lubią do nas przyjeżdżać. Jeden kiedyś po pijaku chciał mnie raz zgwałcić. Do tej pory dziwnie mnie obserwuje. Nie lubię żadnego z nich.

Gdy weszłam do swojego królestwa, zaraz za mną ktoś jeszcze. Myślałam, że Idiota. Lecz to nie był on... Thomas...To ten gnojek chciał mnie zgwałcić. I sama nie wiem, czy po pijaku czy na jawie.

-Nareszcie sama... -uśmiechnął się podle.

-Spierdalaj -rzuciłam wściekle. W duszy bałam się go jak cholera. Miał 25 lat... Masakra...Starszy, groźny i nie do powstrzymania.

-Króliczkiem czy kotkiem mam cię nazwać? -zaczął się do mnie zbliżać.

-Niczym. I won. -mój głos zaczął przejmować strach. Ten gnój jest coraz bliżej. Zamykam oczy, może to minie. Jest jedyną osobą, której się boję. Poczułam czyjeś wilgotne ręce na moich policzkach.

-Wiesz co? Słodka jesteś. Ale ciekawe jaka będziesz kiedy... -wtedy poczułam jak ktoś oderwał Thomasa.

Dalej miałam zamknięte oczy. Zaraz potem usłyszałam jak moje drzwi zamykają się na klucz. Szlag, jeżeli mnie tu zamknęli? A co jak mnie zgwałcą? Teraz czuję suchą rękę na jednym z moich policzków. Nawet nie wiem kiedy, ale z mojego oka wyleciała samotna łza.

-Kim on był? -chwila moment...

-Skąd ty się tu wziąłeś?! -otworzyłam oczy. Ukazał mi się Idiota.

-Jacyś kolesie śmiali się, że Thomas zaliczy siedemnastkę. Od razu wiedziałem, że chodzi o ciebie. -szczerze? Zainspirował mnie...Chyba. Zrobił na mnie wrażenie.

-On chciał mnie zaliczyć... -powiedziałam i spuściłam głowę na dół. -Czemu zamknąłeś drzwi? -spytałam.

-Przecież on by tu wszedł kolejny raz...Ale jeżeli nie chcesz mnie tutaj ani ogólnie to powiedz, a już nie wrócę. -czy ja nareszcie to usłyszałam?!

-Nie chcę... -spojrzałam na jego twarz. Ten bez słowa puścił mój policzek, otworzył drzwi do mojego pokoju i wyszedł. Po tylu dniach dał mi spokój... Teraz mogę pogadać na spokojnie z Aronem.

W sumie, mogę dać mu szansę. Zrozumiałam, że tyle lat z nim tak dobrze mi się rozmawia...Więc być z nim to nic strasznego. Ogólnie najbardziej lubiałam go ze wszystkich moich kumpli...

~○~

Kieruję się do mieszkania Arona. Jak zareaguje na mnie? Nie wiem...Ale chcę dać mu szansę. Myślałam o tym długo....

-Hej.. -powiedziałam kiedy moim oczom ukazał się czarnowłosy.

-Moni? Hej. -uśmiechnął się. -Wejdziesz? -pokiwałam głową na tak.

-Muszę z tobą porozmawiać. -powiedziałam.

-Tak? Ten głupek coś ci zrobił? Jeżeli tak to ja...

-Nie Aron. Jest spoko. On nawet nie był moim chłopakiem. To pomyłka, nawet go nie znałam. Nie myśl o nim...Wiesz..Doceniłam ciebie...I to wszystko co jest między nami -zaśmiałam się. -Jeżeli chcesz...To...

-Chcę być z tobą Moni -Aron mi przerwał. Uśmiechnęłam się szczerze. Nie wiem sama skąd mi się wzięło, ale przytuliłam czarnowłosego. Uwaga! Zmieniam się...

Czy to coś da? // Alvaro Soler I i II Cz.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz