Rozdział 24.

348 25 2
                                    

Alvaro/Idiota POV:

-Czekaj -zatrzymał mnie głos dziewczyny.

Odwróciłem się w jej stronę. W jej oczach widziałem chęć mordu a w jej głosie słychać bardzo dobrze było nienawiść. Szczerze? Ta dziewczyna przypomina szatana. Zawsze spotykałem bardzo miłe i sympatyczne kobiety, ale Monica jest inna. Szczerze? Trochę się jej przestraszyłem. No tak tak...Jestem dorosłym facetem. Ale co zrobiliście by wy, jeżeli jakaś dziewczyna, z wyglądu niewinna i słodka, odezwie się do was jakby chciała was zabić? Jeżeli stała by wyżej niż ty z zaciśniętymi pięściamy i chęcią mordu w oczach? Odpowiedzcie sobie sami. Przełknąłem ciężko ślinę i podeszłem do Monicy. Trzymając dystans.

-Czego? -rozszerzyłem oczy nie wiedząc co mam powiedzieć. Czarnowłosa mówiła tak, jakby zaraz miała mnie zabić. Jej głos był szorstki, nieprzyjemny, zimny i groźny. Jednym słowem. Wpadłem.

-Muszę ci to wyjaśnić... -podrapałem się po karku i spojrzałem w oczy dziewczyny. Nic się nie zmieniły. Teraz widzę w nich jeszcze większy gniew. Cholera.

-To mów. -panagliła mnie. Jednak dalej mam wąpliwości, co to tego czy mnie zaraz nie udusi. Nie zdziwiłbym się, chyba.

-Nie chciałem tego zrobić, a zwłaszcza, że mam dziewczynę...Jednak musiałem z tobą jakoś porozmawiać...Nie dało się wygonić żadnym sposobem twojego brata...Więc musiałem...

-Nic kurwa nie musiałeś -spojrzała na mnie przerywając moją wypowiedź. Szlag.

-Co ty sobie myślałeś? Że mnie zauroczysz? To się myliłeś. -zrobiła krok w moją stronę. Teraz stała na tym samym schodzie co ja. Teraz jej głos przypominał jeden z horroru.  Cofnąłem się i stanąłem jeden stopień niżej.

-Myślałeś, że coś tym wskurasz? To się myliłeś. -kolejny raz postawiła krok, i znalazła się na tym samym schodzie co ja. Szlag. Po raz kolejny zeszłem niżej o jeden stopień.

-Myślałeś, że zaciągniesz mnie do łóżka? Hah. Myliłeś się -skoczyła przede mnie. Spojrzałem oszołomiony w jej pełne gniewu oczy. Szlag.

-Myślałeś, że zyskasz większą sławę? Phah. -zaśmiała mi się w twarz. Cofnąłem się odruchowo jeszcze raz.

-Myślałeś, że jestem taka łatwa? Myliłeś się -spojrzała na mnie i kolejny raz skoczyła przede mnie. Patrzyłem na nią zszokowany.

-Myślałeś, że jestem jak inne laski? Słaba, milusia i kochana? Myliłeś się. -cofnąłem się jeszcze kolejny raz. Wtedy natrafiłem na ścianę. Obok mnie widniały dalsze schody w dół i wyjście z tej kamienicy. Skorzystać?

-Myliłeś się do wszystkiego. Nie znam cię. Nigdy cię nie polubię. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Mam zamiar o tobie zapomnieć. Jednak, dalej mogę cię nienawidzić. -stanęła na tyle blisko mnie, że nasze klatki piersiowe się stykały. Patrzyłem w jej twarz cały znieruchomiały. Scena jak z horroru? Możliwe.

-Monica....Ja...Ja...

-Zamknij się. -przerwała mi oschłym głosem. Kolejny raz przełknąłem ciężko ślinę.

-Chciałeś się zabawić niewinną Australijską dziewczyną? Pahah. Nie udało ci się to. -popatrzyła na mnie jeszcze bardziej wrogo.

-A gdyby tak zabawić się tobą wielki Alvaro Solerze? -zaczęła się śmiać jak psychopatka.

-Monica to nie tak...

-A kurwa jak?! -kolejny raz mi przerwała.

-Sam nie wiem czemu tak się stało...To było jak sen...Nie chciałem cię pocałować..Chociaż po części coś we mnie krzyczało, żeby to zrobić...Przepraszam... -dała mi dojść do słowa.

-Jesteś kurwa śmieszny. -złapała moją niebieską koszulę pod szyją i przycisnęła do ściany. Cholera, jest bardzo silna jak na tak młodą dziewczynę. Przynajmniej nie umie mnie podnieść...Jednak, to chyba mniej śmiesznie wyglądało by, gdyby był to chłopak. Gdybym nie był w szoku, już dawno to ona stała by przyparta do ściany.

-Przyznaj, że chciałeś sprawdzić, czy masz w chuj fanek i każda na ciebie poleci. -wysyczała.

-Monica...Nie. -złapałem jej ręce i odepchałem na bok. Dziewczyna się tym nie wruszyła. Stała dalej z tym dobrze już dla mnie znamym mordem w oczach.

-Myślisz, że ci uwierzę? -zaśmiała się.

-Powinnaś. -odpowiedziałem jej już lekko zdenerwowany.

-No chyba raczej. Nie. Wiem co przeżyłam przez ciebie! -ostatnie dwa słowa wykrzyczała.

-Nie chciałem! -lekko podniosłem głos.

-Taa. Jasne -nim zdążyłem co kolwiek odpowiedzieć Monica mnie spoliczkowała. Na tyle mocno, że odchyliłem głowę w inną stronę. Auć?

-Załużyłeś Idioto. -kolejny raz wysyczała. Dobrze wiedzieć, że nie każdy mnie lubi, chyba...

-Wiem. -przyznałem. Dziewczyna dalej się nie wzruszyła. Patrzyłem na nią, czy chodźby uczucia w jej oczach się zmieniły. Nic z tego. Szlag.

-Na co się tak kurwa patrzysz? Co znowu myślisz jakby tu zabawić się Monicą? -prychnęła.

-Nie. -odpowiedziałem. Chciała kolejny raz mnie uderzyć ale złapałem w porę jej dłoń.

-Zrozum do cholery, że nie chciałem się tobą zabawiać. Nawet nie miałem w planach cię poznawać na tyle na ile już cię znam. -powiedziałem.

-A ty zrozum, że ja nawet nie miałam w planach o tobie usłyszeć. -wysyczała. Wtedy uderzyła mnie swoją wolną ręką. Bardziej lekko, ale jednak bolało.

-Dosyć. -przełożyłem ją sobie przez ramię i wyszłem z budynku.

-Puść mnie zasrańcu. -kopnęła mnie w brzuch. Kolejny raz...Auć?

-Nie. -powiedziałem.

-Gdzie mnie zabierasz? A? Chcesz się mną bardziej zabawić? Czy chcesz udowodnić Australijczykom, że wyrywasz mnie gdziesz? Phah. -zaśmiała się z nienawiścią w głosie.

-Nie. Zabieram cię tam, gdzie na spokojnie sobie pogadamy. A ty, mnie już nie uderzysz. -szłem dalej.

-Pomarz sobie -kolejny raz kopnęła mnie w brzuch. Och. To będzie dłuuga droga.

~○~

Bardzo przepraszam za tak krótki rozdział. Nie miałam za bardzo pomysłu co dalej, a nie dodawałam chyba 3 dni. Także jest taki marny, ale jest. Dobranoc :*

Czy to coś da? // Alvaro Soler I i II Cz.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz