❇6❇

250 16 0
                                    

- Jaki problem?!? Jesteś chora?!? Masz HIV?!? - pytał z przerażeniem w głosie. Z jego oczu można było wyczytać zakłopotanie.
- Aniyo! To nic takiego strasznego... Znaczy jak dla ciebie... Ze mną już trochę gorzej - powiedziałam niepewnie - No, bo ten... no... ja mam okres... - moje policzki zrobiły się czerwone.
- Uff~ już myślałem, że jesteś chora - odetchnął i usiadł.
- A gdybym jednak była chora... To co zostawiłbyś mnie? - do moich oczu napłynęły łzy.
- Nigdy w życiu!! Kocham Cię najmocniej na świecie! Gdybyś była to przeszlibyśmy przez to razem - mówił pewnym głosem i uśmiechał się, pokazując jednocześnie swoje białe ząbki.
   Ja nic nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w chłopaka, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Sama tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego.
- Nikogo nie kochałem tam bardzo jak ciebie - nagle się odezwał - Nie mogę wytrzymać bez ciebie, ani sekundy... bez twojego uśmiechu, zapachu, dotyku, twoich pełnych, malinowych ust, twojego głupiego śmiechu... Jesteś dla mnie tą jedyną! - mimowolnie się uśmiechnęłam i wtedy już rozpłakałam, mocząc przez to bluzkę chłopaka. Ten mnie tylko mocniej przytulił i pocałował w czoło.
- Nado Saranghae, Oppa! - opanowałam łzy i odpowiedziałam chłopakowi.
  Mark uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. Byłam zdezorientowana tym co robił, ale wtuliłam się w jego klatkę piersiową. On zaniósł mnie do samochodu i posadził na siedzeniu, po czym także wsiadł.
- Wracamy już... Niestety będziemy musieli się pożegnać. Jutro mam trening, a jeszcze z chłopakami mam dziś spotkanie z managerem. Nie będziesz na mnie zła? - zrobił minę zbitego szczeniaczka.
- Trochę mi smutno, no ale nie będę zła - cmoknęłam go w policzek.
- W taki razie się cieszę. Odwiozę cię do domu, a ty spakujesz swoje rzeczy ok? - zbytnio go nie słuchałam, bo w radiu zaczęła lecieć jedna z moich piosenek. Usłyszałam tylko ostatnie słowo na co odpowiedziałam:
- Arasso!
- No to dobrze, że się zgadzasz - zaśmiał się, jednak po chwili dotarło do mnie co chłopak powiedział.
- Ej! Czekaj... Ale co? Spakować swoje rzeczy? Niby po co? - byłam zdezorientowana.
- Co ty na to, żeby ze mną zamieszkać? Będziesz ze mną. Nie będę tak bardzo musiał za tobą tęsknić i martwić się czy wszystko z tobą okay - mówił podekscytowany, a mnie lekko zamurowało.
- Ale, że tak już? Przecież dopiero się poznaliśmy - byłam zdziwiona.
- No tak! Jesteś mi potrzebna jak tlen do życia! - zaśmiał się.
- Aigoo! Znalazł się romantyk - prychnęłam.
- A żebyś wiedziała. Teraz muszę jechać na spotkanie z menagerem, ale wieczór mam wolny, więc co ty na randkę? - widać było nutkę zawstydzenia na twarzy Marka, więc postanowiłam się z nim podroczyć.
- Oj no nie wiem... Mam napięty grafik. A wieczór chciałam spędzić z moim ukochanym aktorem Ahn Jae Hyun'em, oglądając dramę "Blood" - powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.
- Aish... No okay Czyli nawet chwili dla mnie nie znajdziesz? - spytał zawiedziony.
- No niestety nie... Może następnym razem - dalej brnęłam.
- No trudno... Jedzmy już... Śpieszę się... - odpalił samochód i ruszył, na jego twarzy pojawił się smutek.
   Poczułam się źle. Nawet bardzo. Nie widziałam co zrobić. Może powinnam go przytulić, chociaż ciężkie by to było, bo siedzimy w samochodzie, a na dodatek on prowadzi samochód. Aish... I co zrobić?
- Oppa... Bo ja żartowałam... Chętnie pójdę z tobą na randkę... Nie widziałam, że to cię tak zasmuci... - zrobiłam podkówkę.
- Ej nie smutaj! Tylko więcej już mi takich żartów nie rób, dobrze? - uśmiechnął się głupkowato.
- Arasso! - lekko krzyknęłam i zasalutowałam.
   Po 15 minutach byliśmy już pod moim domem. Mark razem ze mną wysiadł z samochodu i zaprowadził pod drzwi. Przytulił mnie mocno, a ja nie chciałam by przestawał. Chociaż wiedziałam, że zaraz musi iść. Przez to do moich oczu zaczęły napływać łzy. Czułam bicie jego serca, chłopak był ciepły przez co jego dotyk był jeszcze przyjemniejszy.
- To serce bije tylko i wyłącznie dla ciebie. Gdy cię stracę to nie wytrzymam tego - poczułam jak łza chłopaka opada na mój policzek.
- Oppa nie płacz, proszę cię. Bo zaraz ja się jeszcze bardziej rozkleję - pocałowałam chłopaka, po czym uśmiechnęłam promieniście.
- Masz taki piękny uśmiech - teraz on mnie pocałował, a ja bez żadnego sprzeciwu odwzajemniłam pocałunek.
   Pożegnaliśmy się. Ja weszłam do domu, a chłopak odjechał na spotkanie z menagerem. Tak jak mi kazał zaczęłam pakować swoje rzeczy. Po wykonanej czynności usiadłam na kanapie, włączając telewizor i zaczęłam oglądać dramę. Byłam zmęczona i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

================================

Aish... Przepraszam znowu. Ale wiecie święta, przyjeżdża rodzina, jest totalny rozpierdziel w domu. Tak wiem, że już po świętach kilka dni, ale musiałam jeszcze ogarnąć rzeczy związane ze szkołą. Wybaczcie. No, ale jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. 💕😻

Szczęśliwe dwie lewe nogi! - Mark TuanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz