4. ,,Spartański" WF

118 28 5
                                    

 - Nic nie zrozumiałem - odparł Crevan po skończonym angielskim. Tylko na tej lekcji nie siedziałem razem z moim najlepszym kumplem.

     George McGeave, którego uznali za Dionizosa pakował swoje rzeczy. Był jednym z tych osób, które umiały się dogadać z wszystkimi. Nieważne czy była to atrakcyjna cheerlederka, punk czy nauczyciel, u każdego umiał wywołać uśmiech. Był  dosyć wysoki i nieco przypakowany, kasztanowe włosy miał przystrzyżone na jedną z tych modnych fryzur a w brwi miał srebrny kolczyk. Spokojnie mógł się zaliczać do tych chłopaków, których dziewczyny uważały za atrakcyjnych.

- Przedmioty humanistyczne idą ci okropnie - skomentował George. - Dlaczego wybrałeś tą klasę?

- Bo inne przedmioty idą mi jeszcze gorzej - wyjaśnił. - Oliver, zrozumiałeś coś z dzisiejszego tematu.

- Dosłownie wszystko, były tylko proste nawiązania do dzieł Szekspira - powiedziałem, Crevan był kompletnym matołem jeśli chodziło o naukę.

- Dlaczego omawiamy coś czego nigdy nie czytaliśmy?

- Hmm... - George zarzucił swoją torbę na ramię. - Może dlatego, że Hamleta i Romeo i Julię mieliśmy na lekturę w tym roku. Muszę lecieć, jestem umówiony.

     Był prawie tak dobry z angielskiego jak ja, ale jeśli omawialiśmy sztuki teatralne to bił mnie na głowę. 

     Przybił z nami sztamę i szykował się do wyjścia, lecz Crevan jak zwykle musiał coś odwalić.

- Z Sophie Pariston? - zapytał.

     George patrzył przez chwilę na niego po czym uśmiechnął się niepewnie.

- No... tak jakby...

     Wolałem żeby się nie odzywał. Może i bałem się zagadać do Sophie przez długi czas, ale fakt, że kumpel z mojej klasy zaczął się z nią umawiać wcale mnie nie pocieszał. Nie byłem w niej jakoś szczególnie zakochany, więc nie czułem, że mam złamane serce czy coś w tym rodzaju. Absolutnie nie. Po prostu poczułem jak moja męska duma zostaje rozdeptana na tysiące kawałków.

   Na dodatek Crevan ciągnął temat.

- Chodzicie z sobą?

- Ech... - George podrapał się po głowie. - Chyba tak... ale jeszcze nie jest to jakoś oficjalne. Pogadałbym, ale muszę naprawdę lecieć.

   Wyszedł z sali, a ja spokojnie założyłem sobie plecak, zobaczyłem jak Crevan wpatruje się we mnie wymownie. Chwyciłem więc książkę do ręki, starając się aby nie zobaczył jej tytułu.

- Wiesz, że to tylko kwestia czasu aż Adelaide dowie się, że wygrała zakład.

- To nie ma nic do rzeczy.

- A to co? - Wyrwał mi książkę z ręki zanim zdążyłem zareagować. - Mity greckie. - Otworzył ją na zaznaczonej stronie. - Rozdział o Adriannie, pewno szukałeś informacji czy oby na pewno wyszła za Dionizosa. A mówiłeś, że to ściema...

    Zabrałem mu swoją własność i schowałem ją bezpiecznie do plecaka. Ruszyłem szybkim krokiem przed siebie, wychodząc z klasy. Crevan podążył za mną wciąż nawijając.

- Najwyżej klątwa bogów przewidziała, że będziesz takim cykorem i nie zagadasz do Sophie.

- Zamknij się - burknąłem w jego stronę. - Chcę się jeszcze zdążyć przebrać na wf.

- Zmieniono plan lekcji. Wiesz, że teraz wf mają wszystkie czwarte klasy? Jak Adelaide się dowiedziała to na pewno cię dopadnie.

    Crevan czasami musiał biec żeby dorównać mi kroku na swoich krótkich nogach. Ja za to mogłem się pochwalić swoim metr dziewięćdziesiąt, cudownie było patrzeć na wszystkich ludzi z góry. Wszyscy w mojej rodzinie byli wysocy, również Adelaide wyraźnie przewyższała większość dziewczyn.

Szkolna Odyseja [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz