Skoro i tak mieliśmy się spotkać u mnie w domu wieczorem, to zaprosiłem Crevana na noc. Wiedziałem ile mu to sprawia szczęścia. Miał wrażenie, że to przybliży go do Adelaide, ale ona nawet nie zauważała jego obecności i zazwyczaj siedziała w swoim pokoju. Wciąż powtarzał, że marzy o tym aby ją zobaczyć w słodkiej piżamie, ale ja wiedziałem, że moja siostra do spania nosi mój stary t-shirt i dresy. Nie zamierzałem mu niszczyć złudnych nadziei.
Jednak jedna sytuacja zniszczyła wszystkie jego marzenia.
Rozłożyliśmy się w salonie i oglądaliśmy mecz koszykówki, podjadając chipsy. Crevan siedział jak na szpilkach, Adelaide się spóźniała, powiedziała mi tylko, że idzie na zakupy. Kiedy usłyszał dzwonek do drzwi natychmiast się poderwał.
- Siadaj... ma własne klucze.
Usiadł więc z powrotem, wpatrując się w drzwi, jakby miały zaraz wybuchnąć. Po chwili usłyszałem jak ktoś przekręca klucz w zamku, do środka wpadła Adelaide z wielką torbą ubrań z sieciówek.
- Nie łaska otworzyć!? - ryknęła niczym smok.
Postanowiłem jej nie odpowiadać i wpatrywałem się w telewizor, wcinając przy tym chipsy.
- Siedź sobie i oglądaj telewizor! - krzyknęła. - Brakuje ci tylko piwka w ręce i żony, która sprzątałaby za tobą!
- Przypominam ci, że to ja za piorę twoje majtki, skarpetki i staniki z push-upem - mruknąłem. - Ty w tym domu nic nie robisz, nie umiesz sprzątać, nawet kanapki sobie nie zrobisz. Z pewnością nie będziesz dobrą żoną.
- Nie mówiłeś, że pierzesz jej bieliznę - szepnął do mnie Crevan, wyraźnie oburzony.
- A co ty myślisz!? Że ja w przyszłości mam tylko sprzątać i gotować!?
- Z twoimi ocenami raczej nie będziesz bizneswoman... - powiedziałem spokojnie, za to byłem pewny, że mojej siostrze już pulsuje żyłka na czole.
- Cześć wszystkim.
Obróciłem się dopiero, gdy usłyszałem niepewny głos Charlie'go. Jako, że jestem człowiekiem kulturalnym (tylko nie w stosunku do mojej siostry) to wstałem, aby należycie podać mu rękę na przywitanie. Wyglądał na zachwyconego, rozglądał się po pomieszczeniu.
- Jak tu przytulnie i ładnie - powiedział. - Moja mama jest fanką tych nowoczesnych wnętrz. No wiecie... Jedyne kolory to czerń i biel, jakieś dziwne rzeźby.
Nasz dom był jednym z większych mieszkań, jakie można było kupić w miasteczku. Salon był połączony z kuchnią i przedpokojem, wszystkie meble były wykonane z ciemnego drewna a podłoga obita mięciutka wykładziną. Na półkach stały książki i masa różnorakich pamiątek z wycieczek. Przy telewizorze wisiał obraz, przedstawiający bukiet słoneczników. Jeśli jednak lepiej mu się przyjrzało, mogłoby się dostrzec, że jest wykonany haftem. Babcia zrobiła go dla mamy wiele lat temu.
- O... oglądacie mecz! - zauważył Charlie.
Zsunął buty i zostawił swoją torbę przy drzwiach. Po chwili wszyscy zasiedliśmy przed telewizorem. Crevan nie wyglądał na ucieszonego tym, że Adelaide i Charlie zajęli sobie kanapę, a on wylądował na fotelu. Przez chwilę bez słowa wpatrywaliśmy się w ekran. Jacob Vey właśnie wykonywał rzut z środka boiska, miała nadejść chwila prawdy. Czy trafi do kosza, czy nie? Ale w tej chwili telewizor zgasł, Adelaide wyłączyła odbiornik i rzuciła pilota na dywan.
- Koniec z tym! Zanudzicie mnie, mieliśmy dzisiaj miło spędzić czas i coś obgadać! - ogłosiła. -Pierw sprawy biznesowe, że tak powiem.
- Ach, czyli po dwóch dniach, chcesz nam w końcu powiedzieć czy coś znalazłaś w tej teczce - powiedziałem, jej głupie zachowania już nieco mnie męczyły. - Więc możesz już zacząć mówić?
CZYTASZ
Szkolna Odyseja [ZAWIESZONE]
Novela JuvenilKiedyś myślałem, że mitologia jest najbardziej skomplikowaną rzeczą na ziemi. Myliłem się. Nie ma nic bardziej zagmatwanego niż relacje wszystkich tych nastolatków, chodzących do mojej szkoły. Uwierzcie mi, łatwiej zrozumieć dlaczego Zeus pożarł swo...