Mieliśmy godzinę wychowawczą, luz w luz. Gadam sobie z koleżankami odwrócona w ich stronę. Dwaj chłopcy stoją koło kranu i myją ręce, dla pewności każdy swoje. Jeden już umył, a że nie było ręcznika to wytarł się w bluzkę drugiego, żeby go wkurzyć. Przejechał po prostu rękami z góry na dół po jego bluzce, a tak się zagalopował że ręka skończyła na udzie drugiego.
Ja:*piana na ustach, cieszy się jak głupia*
Klasa:*patrzy się na nią jak na dziwaka (którym i tak jestem)*
Ile ja się potem koleżankom utłumaczyłam, a koniec końców i tak nie rozumiały co w tym takiego ( ͡° ͜ʖ ͡° )