Matka poszła do sklepu. Kuzyn postawił mi i bratu (pliss, bez podteksów - to nie Boku no Pico) lody. Siedzimy na ławkach i je jemy.
Marcin: *je loda śmietankowego ignorując że ma całą twarz w białej cieczy*
Ja: *piszczy na pół Polski (wybaczcie jak ktoś coś słyszał tak koło 12:30) i robi tonę zdjęć*
Kuzyn: Ogłupiałaś do reszty?
Ja: To bardziej się da?
Reszta ludzi: *zatyka uszy i patrzy na mnie jakbym uciekła z domu wariatów"
Ja: *ignoruje ludzi - wkońcu nikt mnie tu nie zna*