17.08.2018 - Pierwsza Ziemia, POV. Jungkook
- A jak mnie nie polubią? - zadałem kolejne pytanie, na które moja narzeczona zareagowała cichym westchnieniem.
- Kookie - odpowiedziała - Nie ma opcji, żeby cię nie polubili. Zależy im na naszym szczęściu. Nie musisz się o nic martwić - uspokajała mnie.
Już dobre piętnaście minut czekaliśmy na przylot promu, w którym znajdują się moi przyszli teście i rodzice JeongGuka z Drugiej Ziemi. Stresowałem się chyba gorzej, niż przed debiutem...
- Uspokój się kochanie, wszystko będzie dobrze - poczułem jak dłoń SeolJi delikatnie chwyta moją.
Jej dotyk zawsze mnie uspokajał, ale teraz po prostu nie mogłem się opanować. Co powiedzą jej rodzice? Czy moja praca będzie im przeszkadzać? Czy będzie im odpowiadał mój wygląd i styl bycia? Czy się nie wydurnię? Czy, czy, czy... Po głowie krążyły mi setki obaw.
- O! Patrz! Już są! - usłyszałem i momentalnie jeszcze mocniej się spiąłem.
Spojrzałem we wskazanym kierunku i starałem się zachowywać naturalnie. Nie mam pojęcia, czy mi się udało, ale kiedy do nas podeszli nic na ten temat nie mówili, więc pierwsze wrażenie chyba wypadło dobrze. Państwo Im i państwo Jeon się przedstawili, a ja zrobiłem to samo. "Naturalnie, jak na wywiadzie" powtarzałem w myślach, chociaż nie wiem czy powinienem porównywać rozmowę z rodzicami mojej przyszłej żony do wywiadu. Ale czego się nie robi, żeby się nie stresować.
- A więc, JeongGuk, czym się zajmujesz? - zapytał pan Im, kiedy ruszyliśmy do samochodu.
- Jestem członkiem jednego z popularnych k-popowych zespołów - powiedziałem ogólnikowo.
- Naprawdę? - zapytała pani Jeon, która żywo interesowała się tym co u mnie słychać, bo w końcu jestem w pewnym sensie odpowiednikiem jej syna... Odpowiednik... To słabo brzmi... - A czym konkretnie zajmujesz się w zespole? - pora na dłuższe wymienianie...
- Jestem głównym wokalistą oraz maknae - powiedziałem spokojnie, starając się wyluzować.
- To nie za dużo stresu, jak na tak młodą osobę? - zmartwiła się pani Jeon.
- Przyznam szczerze, że nie odczuwam tego jakoś specjalnie mocno. Z czasem się przyzwyczaiłem. W końcu jeszcze jakieś dwa lata temu musiałem godzić z tym wszystkim obowiązki ucznia. Chociaż nie mogę powiedzieć, że zawsze jest łatwo.- powiedziałem z lekkim uśmiechem, otwierając drzwi do vana i przepuszczając gości.
Sam zasiadłem za kierownicą, a obok mnie usiadł, tak jak się spodziewałem, pan Im. Z początku, kiedy zaczęliśmy rozmawiać byłem, jak to ja, dość spięty, ale po jakichś dziesięciu minutach rozluźniłem się. Mój przyszły teść jest naprawdę miłą osobą, której zależy na szczęściu córki. W pewnym momencie opowiadał mi jak to pewnego dnia wrócił do domu, a tu taka SeolJi z kamerką do niego wyskakuje. On zaczął ze śmiechem uciekać po całym domu, aż w końcu potknął się o dywan i poleciał na kanapę.
- Żartuje pan - powiedziałem ze śmiechem.
- Jaki pan? - obruszył się mężczyzna - Mów mi tato i nie, nie żartuję. Z SeolJi jest taki mały potworek.
- Jak już do SeokGiego masz mówić tato, do do mnie proszę zwracaj się mamo - wtrąciła pani Im.
- Dobrze. - zgodziłem się z uśmiechem.
Do dormu zajechaliśmy jakieś pół godziny później, gdzie w drzwiach powitał nas Jin. A może SeokJin? Mylą mi się! Zaraz, ten ma brązowe włosy, czyli Jin, SeokJin ma czarne... Żyjemy pod jednym dachem dwa tygodnie, a wszyscy i tak się mieszają... No... Po za mną i SeolJi, bo nawet JeongHyun zrobił mi niespodziankę i wpadł w zeszłą niedzielę i został. To jest straszne... Nie umiem odróżnić swojego brata od tego drugiego JeongHyuna...
Pomogłem pownosić bagaże do pokoju, który przeznaczyliśmy dla państw Im i Jeon. Ciężko jest się tu mieścić w dosłownie dwadzieścia osób, rozłożyliśmy nawet dwa namioty w ogródku, bo tylko tyle się zmieściło. Chociaż, o ile ze spaniem problemu jako tako nie ma, to ciężej jest zjeść wspólnie posiłek, bo zmieścić i wykarmić tyle osób to wyzwanie. Ale mamy przecież dwóch Kim SeokJinów. Przeżyjemy...
24.08.2018 - Pierwsza Ziemia, POV. Jungkook
Jest godzina ósma rano, a większość chłopaków siedzi ze mną w vanie, a właściwie w dwóch i wiozą mnie Bóg jeden wie gdzie. O siódmej zostałem brutalnie przeciągnięty przez pół salonu przez V i TaeHyunga, którzy kazali mi się zwijać. Nie wiem czemu, nie wiem po co, ja chcę po prostu spać... Nawet nie wiem kiedy moja głowa opadła na ramię Aliena.
Zostałem obudzony około dziesiątej. Nie mam bladego pojęcia, gdzie byliśmy a jedenaście pozostałych osób, w większości szczerzących się do mnie nie ułatwiało mi sprawy.
Wraz ze mną byli tu rodzice SeolJi z Drugiej Ziemi, państwo Jeon z Drugiej Ziemi i ich syn, oraz pozostali Bangtani. Reszta domyślam się, że została z moją narzeczoną. Nagle RapMon wyskoczył przed wszystkich i zawołał głośno:
- Wieczór kawalerski Jeon JeongGuka czas zacząć! Co z tego, że jest dopiero dziesiąta! - a wszyscy się zaśmiali.
Zabawy, które przygotowali chłopcy z początku były normalne, w miarę... Cóż, ściganie się jest jeszcze ok, ale ściganie się z nałożonymi na głowę papierowymi torbami z jakimiś dziwnymi napisami...
Tak czy siak. Zabawa na początku była jeszcze spokojna. Prawdziwa impreza zaczęła się po obiedzie. Chłopaki przynieśli trochę przekąsek i oczywiście "soczków". Ja nie chciałem dużo pić, żeby nie mieć kaca na ceremonii. Unikałem więc wszelkich zabaw związanych z alkoholem, co nie było trudne. Ktoś w końcu musiał zawieźć do domu całą tą ferajnę i postanowiłem wyręczyć w tym HoSeoka, który mógł się dzięki mojemu "poświęceniu" porządnie napić.
Jedynymi trzeźwymi pozostaliśmy ja, Jin, lider, pan Im, to znaczy tata i... To wszyscy... Cóż, jak się bawić to na całego, co?
Około dwudziestej trzeciej postanowiliśmy się zbierać, żeby nie wrócić ekstremalnie późno. I tak droga w jedną stronę trwa ponad dwie godziny. W czwórkę zapakowaliśmy wszystkich i wszystko do samochodów i ruszyliśmy w drogę powrotną.
25.08.2017 - Pierwsza Ziemia, POV. Jungkook
Około pierwszej w nocy zajechaliśmy pod dorm. Światła jeszcze się paliły, co oznaczało, ze wieczór panieński się chyba jeszcze nie skończył.
Weszliśmy do środka i zastaliśmy kilka osób sprzątających po zabawie. Czyli jednak już po wieczorze. W sumie to dobrze.
Wspólnymi siłami przetransportowaliśmy całe pijane towarzystwo na posłania i sami poszliśmy się ogarnąć.
Kiedy po prysznicu poszedłem do kuchni, zastałem tam SeolJi w towarzystwie dwóch kubków kakao. Gdy mnie zobaczyła, wyciągnęła rękę z jednym z kubków w moją stronę.
- Pamiętasz moją pierwszą noc tu? Wtedy to ty zrobiłeś mi kakao. - powiedziała z uśmiechem.
Chwilę jeszcze staliśmy tak w kuchni, rozmawiając na temat jutrzejszej, przepraszam, dzisiejszej ceremonii. Dopiliśmy ciepły napój i poszliśmy spać, jak zwykle wtuleni w siebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/92930035-288-k117860.jpg)
CZYTASZ
Dʀᴜɢᴀ Zɪᴇᴍɪᴀ || Jᴜɴɢᴋᴏᴏᴋ
ФанфикCo, jeśli gdzieś daleko, jest Ziemia, identyczna jak nasza? Co jeśli pewnego dnia zbliży się do nas? Zainspirowane filmem "Druga Ziemia". Trochę cringe, choć te najbardziej cringe'owe wstawki usuwałam w edycji. start: 17.04.2017 end: 09.05.2017 edit...