Obudziły mnie promienie wschodzącego słońca. Przeciągnęłam się leniwie i otworzyłam oczy. Wyciągnęłam z szafy czarne spodnie i czerwoną bluzkę na ramiączka. Poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam i zeszłam na dół.Tata siedział i czytał poranną gazetę, popijając napar z funby. Jest to liść z rośliny kielicha niebieskiego, z którego wystaczy jeden listek, aby napar był wystarczająco gorzki i pobudzający.
- Piszą coś ciekawego?- spytałam, zalewając gorącą wodą gua, czyli korzeń z tego samego krzewu, z którego zbiera się liście do wykonania naparu z funby. Uwielbiam ten słodki zapach i smak.
- Neris, ja czytam tylko oferty handlowe... Z resztą, zaraz idę do pracy.
Wzięłam gazetę, i zaczęłam przeglądać artykuły: ,,W Zuel, obszarach leśnych elfów, znaleźli nowy gatunek rośliny, która przyśpiesza zrastanie kości", ,,Podwojono straże na murach", ,,W złotych komnatach elfy opracowywują łuki na 3 strzały"...
Poczułam dłoń na ramieniu.
- Wychodzę już. - tata przytulił mnie i pośpiesznie udał się do wyjścia.
Wróciłam do czytania: ,, W Rochender, krasnolud o imieniu Nundin, znalazł w kopalni kryształ, który świeci." Zdziwiona zaczęłam czytać artykuł:,,Przeprowadzając wywiad z Nundinem, znalazcą świecącego kryształu, zadałam mu pytanie, jak to się stało, że ta niesamowita rzecz weszła w jego posiadanie, odpowiedział : Pani piękna, tak sem se kopałem i kopałem, jak codziń, aż patrzam a tu jakiś dziwaczny kamyczek, a żem takiego to ja nie widziął nigdy, to musiołem sprawdzić czy to dobre jest, żeby se go opylić na targowisku. Dziabłem go i nic, to stukłem żem, żeby się upewnić, że to jaki kamień szlachecki, a ten skubany się świeci, jak normalnie z pincet gwazdów. - Mówł zadowolony Nundin.
~Pisała Rosa Peck dla Ekspresu Czarodzieja.Niesamowite! Spojrzałam na zegar, powinnam zaraz wyjść. Wypilam słodziutki napar, położyłam gazetę na stoliku i ruszyłam do drzwi. Założyłam skórzaną kurtkę i wyszłam. Podziwiałam kolory, które były tak piękne i wyraziste, że raziły w oczy. Niebo było dzisiaj wyjątkowo błękitne.
- Neris! - krzyknął ktoś, odwróciłam się i zobaczyłam jak biegnie do mnie nie kto inny jak Deneri. Jej brązowe włosy, opadły delikatnie na ramiona, a ciemne oczy rozbłysły w słońcu. Dziewczyna podbiegła do mnie i przytuliła na powitanie. Pachniała jak las po deszczu.
- Czytałaś dzisiaj Ekspres Czarodzieja? - spytała, podekscytowana.
- Czytałam, czytałam. Widziałaś co pisali o tym krasnoludzie Nundinie?
- To o tym kamieniu? - kiwnęłam głową - niesamowite prawda? Kryształ, który świeci...
Po pary minutach intensywnej rozmowy dotarłyśmy do szkoły. Była ona zrobiona z czerwonego drewna, a po murach wspinały się zielone i niebieskie pnącza, z różno kolorowymi kwiatami. Weszłyśmy do budynku, i od razu udałam sie w poszukiwaniu pana Seprisa.
- Neris, szukałem Cię - powiedział profesor.W pierwszej klasie, mieliśmy łączone lekcje. Zbieraliśmy się wszyscy w wielkiej sali lub na tyłach szkoły. Było tam na tyle miejsca, że mieścili się wszyscy pierwszoroczni i nauczyciele. Przez pierwsze pół roku, uczyliśmy się ciosów, kopnięć, bloków, trenowaliśmy też kondycje i siłę. Profesorowie mówili, że uczymy się tego po to, żeby w przyszłości nie polegać tylko na magi. W drugim półroczu nauczyciele się pozmieniali. Zaczęliśmy uczyć się władać mieczem, a zamiast poprawiania aspektów fizycznych, uczyliśmy się podstaw magicznych. Na początku drugiego roku, na apelu poznaliśmy naszch nowych profesorów. Mi był przydzielony pan Sepris, wysoki, szczupły blondyn o zielonych oczach, miał on też zajęcia w Gildi, posiadał również opanowane cztery żywioły. Uczył mnie od podstaw, mimo tego, że w wolnych chwilach, uczyłam się ze starch książek mamy, wiec niektóre rzeczy potrafiłam robić.
Na pierwszej lekcji, pan Sepris wyjaśnił, dlaczego został mi przydzielony. Powiedział, że nauczyciele, którzy obserwowali uczniów, zobaczyli u mnie duży potęcjał, tak jak u niego wiele lat temu. Ćwiczenia z panem Seprisem, odbywały się zazwyczaj na zewnątrz. Twierdził, że łatwiej jest się skupić na świerzym powietrzu. Na początku mówił mi, żebym wsłuchiwała się w szelest liści i śpiew ptaków, a wzrok skupiła na kwiatach, drzewach i trawie. Po paru godzinach, profesor pokazał mi jak utworzyć kulę ognia. Pewnego dnia, wybraliśmy się nad jezioro, tam mój nauczyciel pokazał mi w jaki sposób można pobierać energię z natury. Codziennie po lekcjach z panem Seprisem, miałam historie o świecie, jedyną lekcję jaką miałam razem z Deneri. Mój tata prowadził wykłady, na zmiane z panem Kornem.