Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

14 0 0
                                    


Ostatnio męczyły mnie koszmary. Pierwszej nocy, śnił mi się dzień, w którym zniknęła mama.
Był piękny letni dzień, zaczął się jak każdy inny. Moja mama Arisa, obudziła mnie o świcie szklanką wywaru z korzenia kielicha niebieskiego.
W ten dzień, postaniwiliśmy we trójkę wybrać się do Zuel, do przyjaciół moich rodziców. Wtedy jeszcze nie było tak wiele straży na murach, a miasteczko leśnych elfów graniczyło z Mrocznym Lasem. Pani Terina, jej mąż Soler i córka Irella, wyszli po nas. Udaliśmy się do ich skromnego domu. Malutka zielona chatka, otoczona była pnączami dzikich kwiatów, z tyłu był ogródek i dwie niewielkie ławeczki. Miałam wtedy zaledwie pięć lat, biegałam po podwórku, a rodzice siedzieli popijając wino z dzikich owoców. Zobaczyłam małą szparkę w płocie, przeszłam na drugą strone, a przede mną stał ogromny las, czarny, bez liści i bardzo ponury. Chciałam zobaczyć co tam jest.
- Neri, nie! - krzyczała mama, biegnąc. Tata i pan Soler zaczęli szarpać się z płotem. - Neri, kochanie chodź do mnie... - mówiła mama - Demar proszę Cię, szybciej. - Nagle z lasu wyłoniła się czarna zjawa. - Demar! Soler!
W końcu udało się, mama przeszła przez płot i schowała mnie za siebie, odpychając zjawę mocą wiatru, lecz niestety czarna istota zdążyła złapać mame i zniknęli. Strasznie płakałam, to była moja wina...

Drugiego dnia miałam krótki sen, śniło mi się, że jestem ptakiem. Latałam na początku nad krainami otoczynymi murem. Później poleciałam dalej. Byłam nad Czarnym Lasem, który ciągnął się tak daleko, że nie było widać końca. Długo musiałam lecieć zanim, zobaczyłam jakieś miasteczka, lecz nie były one kolorowe jak moje, wręcz odwrotnie, szary mieszał się z czarnym i czerwonym, niebo wyglądało jakby było wiecznie zachmurzone i widziałam dziwne wielkie istoty, ale nie na tyle dokładnie, żebym mogła je opisać. Wszystko ciemne i ponure. Chciałam lecieć dalej, zobaczyć więcej, ale wtedy się obudziłam.

Trzeci sen też był krótki i z lotu ptaka. Ciemne siły były coraz bliżej murów, a na ich czele stał zły czarodziej Iraskin. Istoty będące w murach nie były świadome zła, które idzie w ich stronę, chociaż coś złego działało nawet na nich. Kłótnie między miastami, zamieszki, nawet zwierzęta uciekały z pięknych Rajskich Wzgórz. Obudziłam się zalana potem. Czy te seny miały mi coś pokazać?

Podróż w nieznane (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz