Część 2 - Wielka miłość?

81 35 5
                                    

 Cześć, tu znowu ja, Max, ten słynny obibok. No cóż, matura nadchodzi wielkimi krokami, a ja jeszcze nic sobie nie powtórzyłem! O Jezu! W sumie mam to w dupie, bo za rok i tak jest poprawka. Dobra, dziś wieczorem poszedłem do klubu, żeby się trochę rozluźnić przed kolejnym - jednym z ostatnich (!) - dni w szkole. Te wielkie przygotowania, układanie fryzury, dobieranie garnituru, tylko po to, żeby kumple powiedzieli, że i tak wyglądam jak gówno. To prawda, ale cóż, taki wygląd mój, hehe. Co się dziś takiego wydarzyło?

 No to tak, był piękny wieczór, ja wystrojony siedziałem znudzony nie wiedząc co ze sobą zrobić, piłem drinka i patrzałem się na dziewczyny, wszystkie były piękne, ale jedna szczególnie wpadła mi w oko, a więc podszedłem, bez żadnego zdenerwowania, na luzie, jak zazwyczaj. 

-Hej mała, bolało jak spadłaś z nieba?

-Spadaj.

-Dobra, to było nieudane, ostra z ciebie dziewczyna, lubię takie!

-Czego nie zrozumiałeś, idioto? Spadaj.

-No to siema.

 I wtedy uświadomiłem sobie, że jestem dnem w podrywanie. Nawet własna matka mi to mówiła, kiedy byłem młodszy i próbowałem poderwać córkę jej koleżanki. OZNAJMIŁEM TYLKO ŻE MA ZAJEBISTY DEKOLT, CO W TYM DZIWNEGO?! Jezu, jakie te matki są głupie... 

 Dobra, podniosłem się, otrzepałem z porażki (dosłownie otrzepałem, jak mnie popchnęła to wpadłem na jakiegoś brudnego typka) i poszedłem dalej. Włożyłem moje okulary przeciwsłoneczne i dalej podbijałem do lasek. Następna była wyjątkowa, i to nie tylko dlatego, że pięknie wyglądała...

-Hej, jestem Max.

-Miło mi, Katelyn.

-Piękne imię! Jak się masz?

-Przecudownie...

-Słyszę sarkazm w twoim głosie, co ci jest?

-Nie wiem, czy powinnam Ci to mówić, znamy się kilka sekund. 

-Spokojnie, powiedz.

-Właśnie chłopak ze mną zerwał... Tyle wspaniałych lat razem poszło gdzieś...

-No to wspania...znaczy... A TO ŚMIEĆ!!!

-Wiem, nienawidzę go...

-Co tam słychać u Ciebie, poza tym?

-Zajefajnie! Niedługo kończę szkołę, jeszcze tylko ta nieszczęsna matura...

-To tak jak ja! Uczysz się?

-Nie...

-To jak ja. Pasujemy do siebie!

-Haha. No to, może się trochę zapoznamy? Ile masz lat, nazwisko, kiedy masz urodziny, zainteresowania? Na niebie jest tyle gwiazd, czemu podszedłeś akurat do mnie?

-Hmm, no, z twarzy wydajesz się być sympatyczna, no ale poza tym, Scott, 18 lat, urodziny drugiego lipca, gram na gitarze, teraz ty coś powiedz o sobie!

-Martin, 18 lat, urodziny piątego grudnia, lubię grać w siatkówkę.

-Super. Dasz mi swój numer? Muszę się zaraz zwijać, bo matka kazała wrócić przed pierwszą.

-Jasne! Zapisuj : 420 325 311

-Dzięki! Zadzwonię do Ciebie jutro.

-To cześć Max! 

-Do zobaczenia, Kate.

 I właśnie w chwili, kiedy ją poznałem... poczułem motylki w brzuchu. To taka cudowna dziewczyna, chociaż rozmawialiśmy przez chwilę, czuję się jakbym znał ją co najmniej pięć lat... Sam nie wiem, nigdy tak poważnie nie myślałem o dziewczynach... Taka śliczna, delikatna, przepiękny głosik... po tym spotkaniu, poczułem, że wydoroślałem. Ugh, mam nadzieję, że to przejściowe, brr... Max Scott dorosły? Pff, w życiu! Zabawnie to brzmi!

 To tyle... takie moje małe przeżycie... CO JA GADAM, WIELKIE PRZEŻYCIE! Czekam na odzew Kate...

Maturzysta    | Tom 1 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz