Część 13 - 102 metry pod Ziemią

11 7 0
                                    

Wróciłem do domu po 5 godzinach przesiadywania w restauracji. Co nas zatrzymało? Zamknięcie jej.
- Cześć, mamo! - krzyknąłem na cały dom. Nie usłyszałem odpowiedzi. Wchodzę do pokoju mamy, moim oczom ukazuje się...
- Tata Kate i moja mama?! To niemożliwe... - zacząłem nerwowo chodzić po pokoju.
- O chuj ci chodzi, synu?
- Zdenerwowałem się. Co wy tu robicie łaki?
- Siedzimy sobie.
- A ok, nie przeszkadzam.
I wtedy się obudziłem. Straszny sen, ale z drugiej strony szkoda, że to koniec. Weszła mama do mojego pokoju.
- Obiad już jest.
- No lecę. Wuesz co mi się śniło?
- Zaskocz mnie...
- Widziałem Ciebie i Pana Martina w dwuznaczej sytuacji...
- Ale heca... - powiedziała mama denerwując się lekko
- Masakra. Dobra, lecę do klubu.
- Tak wcześnie?
- Tak, umówiłem się z Martiną na dziś...
- To jakaś nowa?
- Nie, no co ty...
Poszedłem do klubu. Po drodze zaczepił mnie diler. Po usłyszeniu słów, czy chcę coś na rozluźnienie, spojrzałem się w drugą stronę. Cały rok uzależnienia przeleciał mi przed oczami. Wyciągnąłem rękę z kieszeni, machnąłem mu przed twarzą i powiedziałem, żeby spadał. Coś mną ruszyło. Pobiegłem za nim.
- Może jednak? - powiedział nieznajomy.
- Spieprzysz sobie życie tym... Wiem co mówię, gościu.
- Co ty możesz wiedzieć, szczylu? Wyglądasz mi na 17 letniego pedałka z problemami typu skończenie się kremu do twarzy czy złamał mi się paznokieć. Słyszysz ty siebie, idioto?
- Wiem co mówię...
Odszedłem. Zanim zdążyłem zniknąć z pola widzenia starszego na oko chłopaka, zaczął za mną biec. Trochę się przestraszyłem, lecz nie zareagowałem.
- Słuchaj, jeśli ktokolwiek się o tym dowie, to będziesz miał przerąbane, chłopaku.
- Spokojnie, nie jestem taki.
- Porządny mężczyzna z Ciebie. Chociaż ciężko Cię nim nazwać. - rzekł ze śmiechem w głosie i żując gumę, po czym zmierzył mnie wzrokiem. - Uważaj na siebie chłoptasiu. Jakby co, Michael Kicha jestem.
- Co robi?
- Kicha, spierdalaj. Dzięki, peace.
- Co?
- Możesz już iść.
Poszedłem dalej. Wstrząsające jest to, jak bardzo ludzie potrafią zrąbać sobie życie. Doszedłem do klubu, przed którym miała czekać Marti.
- Hej? - powiedziała niepewnie dziewczyna.
- Hej, chciałbym Cię przeprosić za to, co zrobiłem na ostatnim spotkaniu.
- Ty mnie przepraszasz? To ja cię powinnam przeprosić. Zachowałam się jak zakochana gówniara. Chcę, żebyśmy zostali znajomymi.
- Ok, idziemy do klubu?
- Nie, nie chcę spędzać z Tobą czasu. Mój chłopak jest zazdrosny. Może zainteresuj się swoją?
- Po co mnie tu ściągałaś?
- Żeby Cię przeprosić. Powiedzialam - znajomi, nie przyjaciele. Cześć na ulicy. Tyle.
- Żałosne. Szedłem tyle kilomet... A chwila, nawet powiem dokładnie. SZEDŁEM 102 METRY ŻEBY USŁYSZEĆ GŁUPIE PRZEPRASZAM? Co mi to dało? Wszyscy mają mnie gdzieś.
Usiadłem na pobliskiej ławce. Zobaczyłem papierosa na szczeblu. Postanowiłem pójść do sklepu po jedną paczkę.
- Poproszę paczkę papierosów.
- A dowód?
- A wiek na fb wystarczy?
- Niestety, nie mogę panu sprzedać papierosów bez dowodu.
Czemu w życiu nic mi nigdy nie wychodzi? Czy ja zawsze muszę być takim przegrywem?
Zgarbiony poszedłem na tą samą ławkę. Przez następne 2 godziny przeglądałem tablicę. Zadzwoniłem do Kate...
- Hej, Max.
- Hej, Kate.
- Czemu się nie odzywałeś?
- Miałem pewne problemy, ale jest już chyba dobrze.
- Coś poważnego? Będę u Ciebie za kilkanaście minut.
- Siedzę na ławce 102 metry od domu...
- Czy ty liczysz metry po drodze?
- Nie, tak jakoś wyszło.
- Masz głos jak kłapouchy... Coś się dzieje?
- Nie jedź do mnie, zmieniłem zdanie. Niepotrzebnie dzwoniłem. Cześć...
W zasadzie nie wiem czemu jestem aż tak smutny i zdołowany. Może to ten gość tak na mnie zadziałał? To było straszne... Nie chciałbym wrócić do czasów 2 liceum... Tak naprawdę, to nikt nic o mnie nie wie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 29, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Maturzysta    | Tom 1 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz