15." Merry Christmas"

6.5K 279 54
                                    

Dzień wigilii. W domu było nadzwyczaj spokojnie. Powoli zjadłam śniadanie, wzięłam kąpiel i nawet poczytałam książki. W salonie gdzie siedziałam z dziadkiem było pięknie ustrojone. Złote girlandy świetnie wyglądały z jemiołami i ostrokrzewami. Zawsze zastanawiałam się, jakby tu wyglądało gdyby żyła babcia. Była piękną osobą i bardzo dobrą. Nigdy jej nie poznałam, ale z opowiadań wiem, że taka była. W ogóle nie pasowała do rodziny dziadka. Przecież tylu tu śmierciożerców, na przykład brat ojca. Travers. Podobno był posłuszny czarnemu panu i za to jest w Azkabanie. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby okazało się, że rodzice, dziadek są jednym z jego wysłanników. Czasem jednak zastanawiam się, jak to możliwe, skoro większość ludzi z którymi żyli byli tacy źli. A może ja o czymś nie wiem?
- Wszytko gra Katherine?- wyrwał mnie z zamysłu dziadek, który od dłuższego czasu przyglądał się mojej zamyślonej twarzy.
- Jasne. Jak się czujesz?- zmieniłam temat.
- Już nie najlepiej, ale mogłoby być gorzej, prawda?
Kiwnęłam lekko głową, potwierdzając prawdę dziadka. Dużo przeżył i nie dziwie mu się, że jest z nim słabiej.
O 17:30 zaczęłam szykować się na święta. Ubrałam białą sukienkę i wysokie buty. Nie zmieniałam za bardzo fryzury i nie wymyślałam za bardzo z make upem, bo nie widziałam potrzeby.

Wychodząc wysłałam sowy do moich znajomych i ruszyłam z paczkami do posiadłości Malfoy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wychodząc wysłałam sowy do moich znajomych i ruszyłam z paczkami do posiadłości Malfoy.
Nie zbyt się cieszyłam, w szczególności, że zobaczę tam Pansy i Draco, przez którego dalej miałam wyrzuty sumienia co do Jonasa. Nie rozumiałam jak można tak bezczelnie postępować z dziewczynami.
Niebyliśmy pierwsi, ale też nie ostatni. W czasie na oczekiwanie rodziny Theodora postanowiłam trochę się po przechadzać po pomieszczeniach. Salon był dosyć ciemny, ale z czerwonymi dodatkami i zielonymi roślinami był czuć klimat Bożego narodzenia. Następnie była sala balowa z ogromną choinką z multum prezentów. Zostałam tu na chwile i wpatrywałam się w mieniące drzewo.
- Pięknie, co?- powiedział głos, który jedynie co we mnie wzbudzał to zawód.
- To nie niweluje mojego poczucia winy przez ciebie.- odparłam ostro i wyminęli chłopaka. Akurat do domu przyszli państwo Nott, więc nie przedłużając usiedliśmy do stołu. Układ siedzeń wyglądał następująco.
Na jednym końcu stołu siedział pan Malfoy. Po jedno lewicy usiadła Narcyza, obok niej mój dziadek, Theodor, obok Malfoy, potem Pansy, jej matka, a na drugim końcu mój tata. Zato po prawicy Lucjusza siedział tata Pansy, pani Nott, Cameron, niestety potem ja, moja mama a potem ojciec Theo. Bardzo się pomieszaliśmy, ale nie robiło by mi to różnicy gdyby nie Draco na przeciwko mnie. Zaczęliśmy pałaszować posiłki w między czasie rozmawiając i żartując, jednak nie tak samo jak kiedyś. Wydawałoby się, że wszyscy się czymś martwią.
Po zjedzeniu kolacji ruszyliśmy do dali gdzie znajdowała się choinka. Dorośli usiedli na kanapie, ja razem z bratem i przyjaciółmi w fotelach, chociaż to bardziej Pansy i ja siedziałyśmy, a chłopaki po prostu opierali się o ich ramiona. Siedziałam obok Theodora, a za mną stał mój oparty brat.
Skrzaty przyniosły grzane wino i różne świąteczne napoję. Kiedy podszedł do mnie, chciałam sięgnąć po sok z aronii, jednak wyprzedził mnie Theo, który podając mi kielich uśmiechnął się serdecznie, co odwzajemniłam.
Pora prezentów. 2 skrzaty stanęły obok choinki i rozdawały prezenty, które od razu wszyscy rozpakowywali. Cieszyłam się z szczęśliwych twarzy wszystkich zgromadzonych z powodu prezentów, które otrzymali. Dostałam piękną biżuterię, rękawiczki, kasety, łyżwy, o których nigdy nie słyszałam, jednak największe zdziwienie było wtedy, kiedy największy pakunek z pod choinki powędrował w moją stronę. Wszyscy zwrócili się w moją stronę w oczekiwaniu, że otworze prezent. To co znajdowało się w środku, zaparło mi dech w piersiach. Sowa. Piękna, siwa sowa, z ślepcami bardziej błękitnymi niż wszystkie morza jakie widziałam. Była cudowna. Była wyjątkowa. Była moja. Nie miałam pojęcia od kogo dostałam tak cudowny podarek, ale mogłam go uznać za najlepszy jaki kiedykolwiek dostałam.
Muzyka. Wszyscy zaczęli tańczyć. Pierwszy do tańca wyrwał mnie Cameron, który był niesamowitym tancerzem. Cieszę się, że pomimo tej dziwnej atmosfery, Cam potrafił sprawić, że jej nie czułam. Następną panią, która poprosił do tańca była Narcyza. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, a nawet się powiększył kiedy zobaczyłam dziadka i Pansy tańczących razem. Odwróciłam się, aby poobserwować bawiących się rodziców, ale przeszkodził mi chłopak, który nie wiadomo kiedy, pociągnął mnie do tańca. Malfoy. Niestety nie zdążyłam się odsunąć, bo złapał mnie nie spodziewanie. Tańcząc próbowałam na niego nie patrzeć, lecz kiedy to robiłam, mój wzrok wyrażał tylko chęć mordu.
- Jak ci się podoba sowa?- pochylił się nad moim uchem. Moja mina,pełna zirytowanie, zamieniła się w pełną zdziwienia i zmieszania. Przystanęła na chwile, jednak nad sytuacją panował Draco i dalej kontynuował taniec.
- To naprawdę ty?- zapytałam, dalej nie dowierzając w to co powiedział. Posłał mi tylko swój znajomy uśmiech i obrócił mnie.
-Dziękuje. Poważnie. To jest najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam.
Jego twarz lekko złagodniała.
-Ja- zaczął, ale niestety przerwał mu Theodor.
- Odbijam- rzekł, wyrywając mi ręce, jednak Draco się postawił.
- Ale teraz ja tańczę.
- Trudno, moja kolej.- powiedział i szturchnął go lekko, na co Smok odpowiedział dwa razy mocniej, przez co Theo się zachwiał i popchnął tańczącego za nami Lucjusza i panią Nott.
Gdy wzrok pana Malfoya mógł zabijać, Draco był by martwy

genesis|draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz