- Naprawdę, przychodzi tam i płacze- mówiła Jęcząca Marta, kiedy nieszczęsnym trafem spotkałam ją w łazience dla dziewczyn na 5 piętrze.- Przychodzi dość często i mówi, że nie może sobie poradzić.
-Niesamowita historia, Marto- odparłam, kiedy z udawanym zaciekawieniem słuchałam ducha.
-Jest taki przystojny- rozmarzyła się dziewczyna- Szkoda, że nie mogę go nawet poczuć!- wybuchła jękiem.
-No tak- powiedziałam- Ja już zmykam...
-Miło było, wróć tu kiedyś.
- Jasne.
***
- Patrzcie, Bell wróciła- powiedział do nas przy stole Crabb.
Wszystkie oczy skierowane były na Gryfonkę. W końcu moglibyśmy się dowiedzieć czegoś o przyczynach tego zamachu. Podszedł do niej Potter. Widać było, że rozmawiali o całej tej akcji z naszyjnikiem. Odwróciłam się w stronę mojego talerza, jednak spotkałam się z naprzeciwko siedzącym Malfoy'em. Jego oczy były strasznie czerwone, miał lekkie sińce pod oczami i już nie wyglądał na takiego cwaniaka jak kiedyś. Teraz wyglądał na zmartwionego ślizgona. Patrzył się z lekkim przerażeniem na Katie Bell i szybko wstał od stołu i ruszył w stronę Potter'a i całego tam zgromadzonego tłumu. Kiedy był już blisko, stanął w miejscu. Jego oczy spotkały się ze wzrokiem Wybrańca. Blondyn rozluźnił trochę krawat, wycofał się i szybkim krokiem wyszedł z Wielkiej Sali. Uśmiechnęłam się do znajomych i wybiegłam szybko od stołu. Starałam się zrobić to szybciej od Potter'a. Oczywiście niczego nie świadom tego, że ktoś za nim idzie, szedł co chwila nerwowo poprawiając krawat. Zgubiłam go na 6 piętrze. Po prostu naglę zniknął.
- 6 piętro- powiedziałam do siebie po cichu- 6 piętro- odparłam po chwili olśnienia. Łazienka do, której przychodzi chłopak, aby się wypłakać. Jeśli się nie mylę, mógłby to robić Draco. W końcu jego twarz faktycznie mówiła, że ma wszystkiego dość. Tu na 6 piętro nikt nie wchodzi, no może oprócz Flich'a i Jęczącej Marty.
Uchyliłam lekko drzwi od łazienki chłopców wchodząc po cichu. Zaraz przy oknie, nad umywalką stał oparty chłopak. Jego kamizelka leżała na podłodze i był w samej, śnieżnobiałej koszuli rozpiętej przy samej szyi. Odkręcił wodę i przemył twarz i bez opamiętania przejechał dłonią po swoich włosach, roztrzepując je jeszcze bardziej. Szlochał. Ciężko i bezsilnie.
-D-Draco- powiedziałam szepcąc drżącym głosem. Odwrócił się gwałtownie bardzo przestraszony. Kiedy mnie zobaczył szlochał jeszcze bardziej i zwrócił się znowu w stronę luster. Podeszłam do niego i objęłam jego ramię. On pomimo tego, że był w totalnej rozsypce odwrócił się i przytulił mnie jeszcze mocniej, płacząc w moje ramię i plecy.
- Ja już nie potrafię, Katherine- mówił łamiącym się głosem. Odsunął się ode mnie, nie patrząc mi w oczy.
- Czego Draco, powiedz mi...- nalegałam. Wzięłam jego twarz pomiędzy moje dłonie i lekko zwróciłam ją w swoją stronę.
-Nie mogę ci tego mówić w twarz...- odparł, dalej próbując nie spotkać moich oczu. Co chwile po jego policzkach spływały nowe łzy.
- Jakoś to przeboleję- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Kłamałem cię Katherine, na każdym kroku...
- Nic nie szkodzi, na pewno nie jest aż tak...- próbowałam uspokoić Malfoya, jednak on mi przerwał.
- Jestem jednym z nich Katherine- dodał poważnie- Jestem śmierciożercą.
W tym momencie świat mi się zawalił. Z moich oczu zaczęły spływać pojedyncze łzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Cicho szlochając przysunęłam się do Dracona, dotykając siebie czołami i płacząc nawzajem.
- Ja musiałem Kath- kontynuował chłopak, a ja kiwałam głową dalej dławiąc się płaczem.- On by zabił ich wszystkich...
Przerwał i błyskawicznie się uspokoił, ponieważ usłyszeliśmy kroki.
- Idź tam i nie wychodź dopóki nie powiem.- powiedział ślizgon.
- Wiedziałem, że za tym stoisz- usłyszałam głos. - Ty zdrajco!
Zaklęcie. Kolejne zaklęcie. Siedziałam za kabinami czekając na rozwój sytuacji. Chwila ciszy. Bum. Zaklęcie. Naglę platyn wyszedł i doskonale go widziałam.
-Cru...
- Sectusempra- rzucił przeciwnik Malfoy'a. Draco upadł ciężko oddychając. Szybko do niego podbiegłam, nie myśląc kto mógł to zrobić.
- Draco! Cicho, będzie dobrze- mówiłam, kiedy nagle z pod jego koszuli leciała krew i plamy na klatce piersiowej okropnie uwydatniały się na białym materiale. Woda pomieszana z krwią. Poczułam przez chwilę panikę. Odwróciłam się w stronę drzwi. Stał tam przerażony Potter, a za nim zaraz wbiegł Snape.
- Idź już- powiedział do mnie w trakcie leczenia chłopaka.
CZYTASZ
genesis|draco malfoy
Fanfiction1 #magic 04 VI 18 Dlaczego taka jesteś Katherine? 'Kocham Cię Madzia Matczak'