- Jak mogłeś ją zostawić!?- krzyczałam na Malfoy'a.
- Na co się wtrącasz głupia szlam...a walić to.- mruknął pod nosem ostatnie słowa.
-Szlamo, szlamo? Tak? Jesteś jak ci wszyscy śmierciożercy tu podły, zadufany w sobie dupku!
- Nikt cię nie pytał o zdanie!
- Właśnie, nikt mnie o nic nie pyta, tylko od razu wmawiają mi kłamstwa! Tak samo jak ty!
-O czym ty mówisz?
- Tak bardzo mi źle...Powiedziałeś to tylko, żeby później mnie wykorzystać, podczas gdy obok, w twojej sypialni naiwnie czekała Helen!
-To nie prawda, ja...
- Na razie, Draco!- wyszłam z naszego salonu, gnając na śniadanie, a później do Hogsmeade. Draco całe szczęście nie poszedł. Miałam już go serdecznie dość. Znikał prawie codziennie, nie chodził na lekcje, a jak ostatnio za nim poszłam to widziałam jak szedł na siódme piętro, jednakże gubiłam go kiedy znajdywałam tam Crabb'a i Goyl'a. Nie mam pojęcia co on tam robił, ale definitywnie coś ukrywał.
***
-Blaise, po co ci tyle tych słodyczy- śmiałam się, kiedy czarnoskóry wybierał smakołyki w Miodowym Królestwie.
-Teraz możemy iść i wypić na przykład piwo kremowe!- powiedział Blaise i ruszyliśmy do baru. Stała przed nami Leanne oraz Katie Bell, puchonka i ścigająca Gryffindoru. Madame Rosmerta podała jej jakiś pakunek dla Dumbledore'a, co było dziwne, bo kto wie co mogłoby tam być.
Kiedy przyjaciółki wychodziły z baru, zauważyłam, że zostawiły tajemniczą paczkę dla dyrektora. Wzięłam ją i razem z Blaise'm dogoniliśmy je.
- Hej, koleżanki, chyba coś zostawiłyście- krzyknęłam.
-Oh, oddaj to, to bardzo ważna paczka i...
- A co ja będę z tego miał- powiedział złośliwie Diabeł z uśmieszkiem.
- Szlaban u Snape'a.- powiedziała Leanne.
-No to faktycznie, straszne- dodałam z drwiną w głosie i oddałam paczkę.
- Po co ci to było Travers?- usłyszałam za sobą głos Wybrańca.
-A ty co, Potter, śledzisz mnie?- odparłam chamsko.
- Nie, po prostu widziałem, że dokuczasz dziewczyną.
- Dobra, Potter, nie pogrążaj się - powiedział Zabini i poszliśmy dalej. Na nasze nieszczęście Potter szedł tuż przed nami.
- Chyba się zabiję- zaśmiałam się do ucha Blaise'a, a on mi zawtórował. Nagle nie było nam tak do śmiechu, bo wcześniej napotkana Gryfonka właśnie latała w powietrzu.- Potter to ty?!
-To nie ja! Ten naszyjnik, musi być przeklęty! To ty jej to dałaś!
Dziewczyna krzyknęła i spadła twardo na śnieg. Hagrid szybko wziął ją na ręce i zaniósł do Skrzydła szpitalnego.
-Zmywamy się- powiedział Blaise, więc poszłam razem z nim.
***
CZYTASZ
genesis|draco malfoy
Fanfiction1 #magic 04 VI 18 Dlaczego taka jesteś Katherine? 'Kocham Cię Madzia Matczak'