Rozdział III - Kolacja

5.1K 458 223
                                    

   Czwartek nadszedł zdecydowanie za szybko. Nico skończył zajęcia i właśnie wychodził na spotkanie z Frankiem i Hazel, gdy nagle przystanął z przerażenia. Szybko napisał wiadomość do swojej siostry.


Do: Hazel

(5:23) o mój boże, Hazel. miałem mu kupić prezent?

(5:24) cholera jasna, co powinienem kupić twojemu chłopakowi?

(5:24) on mnie nawet nie lubi

Od: Hazel

(5:25) nie musisz mu niczego kupować

(5:26) po prostu bądź dla niego miły, to może w końcu przestanie się ciebie bać

(5:27) to najlepszy prezent. mógłbyś go podarować każdemu

Do: Hazel

(5:29) ha ha ha

(5:30) zaraz spotkamy się w restauracji i zjemy kolację, podczas której NIE BĘDĘ się dobrze bawić

Od: Hazel

(5:32) wywracam oczami


   Gdy Nico przyszedł do restauracji, przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, dopóki nie zobaczył swojej siostry i jej chłopaka. Wziął głęboki oddech, zmusił się do uśmiechu (a raczej do czegoś co ewentualnie można by było nazwać uśmiechem ) i dosiadł się do ich stolika. Frank jest dla Hazel bardzo ważny, pomyślał, powinienem postarać się chociaż odrobinę.

   — Cześć — powiedział. Hazel uśmiechnęła się do niego, a Frank niezręcznie mu pomachał. — Zamówiliście?

   — Czekaliśmy na ciebie.

   — Och... — Skrzywił się. — Przepraszam.

   — Nic się nie stało — odpowiedział Frank. Nico zmusił się, żeby zachować chociaż w połowie sympatyczny wyraz twarzy.

   — Umm... wszystkiego najlepszego. — Frank potarł swój kark i wlepił wzrok w stół.

   — Dzięki.

   Jezu, było tak bardzo niezręcznie. Pojawił się kelner i Nico był wdzięczny za okazję do przełamania ciszy... dopóki nie podniósł wzroku.

   — Och.

   Pan Słoneczko popatrzył na niego z bardzo dziwnym wyrazem twarzy. Później, jak gdyby otrząsnął się z zamyślenia i podał im menu.

   — Cześć.

   Jezus Maria, czy on go śledził? Jakim cudem ten facet był dosłownie wszędzie, gdzie przychodził Nico?

   Nico odkaszlnął.

   — Taaa.

   Hazel przeskakiwała wzrokiem od jednego do drugiego.

   — Znacie się?

   Kelner otworzył usta, ale Nico zdążył go uprzedzić, zanim jego siostra mogłaby zdobyć jakiekolwiek dowody, którymi mogłaby udowodnić mu winę.

   — Niezbyt. Po prostu kojarzymy się z kampusu. — Do tego obściskiwaliśmy się, jakbyśmy byli ostatnimi ludźmi na ziemi i zrobił mi najlepszego loda w życiu. A później wpadliśmy na siebie w klinice chorób wenerycznych.

   Kelner popatrzył na niego dziwnie. Nie z mieszaniną humoru, szczęścia i ciekawości, jak wcześniej. Teraz jego spojrzenie było niemal wrogie.

Przy włączonym świetleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz