Rozdział IV - Pieluchy

5.2K 478 259
                                        

   Dom rodziny Jackson-Chase był cholernie zabałaganiony.

   Dzięki macierzyństwu, Annabeth wyglądała bardzo dobrze. Jej włosy związane były w niechlujnego koka, a na sobie miała dresy i coś, co prawdopodobnie było koszulką Percy'ego. Trzymała na rękach Alison, chodząc po pokoju i kiwając się w górę i dół. Chyba śpiewała.

   Tego samego nie można było powiedzieć o Percym.

   Nico był pewien, że Percy będzie świetnym ojcem. Problem polegał na tym, że chłopak nie dzielił tego przekonania.

   Kiedy Annabeth powiedziała mu, że jest w ciąży, pojawił się w drzwiach Nica z tak przerażoną miną, że... że, szczerze powiedziawszy, Nico był przekonany, że Percy właśnie kogoś zabił i liczył na pomoc w ukryciu ciała.

   — Annabeth jest w ciąży —   powiedział, zanim zwymiotował na buty Nica.

   Minął rok, a Percy ciągle miał na twarzy ten sam przerażony wyraz twarzy. Gdy otworzył mu drzwi, wyszczerzył się szeroko.

   — Witamy w piekle — powiedział. Nico przecisnął się obok niego.

   — Lepiej żeby Annabeth tego nie usłyszała.

   — Ugryzła mnie. — Był o wiele bardziej szczęśliwszy, niż ktokolwiek powinien, wypowiadając takie słowa.

   — Annabeth, czy Alison?

   Percy zaśmiał się i poprowadził Nica w głąb domu.

   — Alison, idioto.

   Nico nie doszedł nawet do kolejnych drzwi, gdy rzucił się na niego wielki rottweiler Percy'ego, omal go nie przewracając.

   — Odejdź ode mnie, pani O'Leary, ty szalony mutancie! — Zamachała radośnie ogonem, ocierając się o niego. — Czy to rozsądne, żeby przebywała w pobliżu Alison?

   — Żartujesz sobie? Każdej nocy śpi przy jej łóżeczku. Gdy rano przyszedłem przewinąć Alison, prawie mnie zaatakowała. Moja trzymiesięczna córka ma własnego, ogromnego, włochatego ochroniarza.

   — Cześć, Annabeth — powiedział Nico, wchodząc do salonu, zmienionego teraz w pokój dziecięcy. Dziewczyna uśmiechnęła się, gdy pocałował Alison w nos. — Musisz powiedzieć swojemu ojcu, żeby przestał wydzwaniać do mnie w środku nocy, tylko po to, żeby wysławiać twoją cudowność.

   Percy zabrał Alison z rąk Annabeth i uniósł ją naprzeciwko twarzy przyjaciela.

   — Ale, wujku Nico... Ja jestem cudowna.

   Nico spojrzał na malutkiego człowieka, który bezceremonialnie wbijał mu się w twarz i uniósł brwi w kierunku Annabeth.

   — Nie mogę pojąć twojej decyzji uczynienia tego człowieka ojcem twoich dzieci.

   Annabeth się zaśmiała, a Percy spojrzał z oburzeniem na swoją córkę.

   — Słyszysz ich? Są dla mnie okrutni.

   Alison zwymiotowała. Nico nie wiedział czy powinien się śmiać, czy po prostu się zamknąć.

   Percy jęknął, podał dziecko Nicowi i pobiegł do łazienki. Annabeth uśmiechnęła się złośliwie i poszła za nim.

   Nico popatrzył na dziecko w swoich ramionach.

   — Myślę, że się dogadamy.

   Naprawdę dobrze radził sobie z dziećmi. Onieśmielał wielu dorosłych, ale dzieci, z nieznanych mu przyczyn, go uwielbiały, a on uwielbiał Alison. Tak naprawdę, to zgadzał się ze wszystkimi słowami Percy'ego — była najwspanialszym dzieckiem na świecie. Usiadł na kanapie, kładąc ją sobie na kolanach, robiąc głupie miny i wydając nieartykułowane dźwięki. Gdy podniósł wzrok, Percy opierał się o ścianę, uśmiechając się do niego. Serce Nica fiknęło koziołka.

Przy włączonym świetleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz