Rozdział 5: Ratunek

5.6K 370 301
                                    

Przez ostatnie dni ciężko trenowałaś z Levi'em, stałaś się trochę lepsza i pewniejsza siebie. Do wyprawy zostały jeszcze tylko 2 tygodnie. Nie bałaś się swojej śmierci, bardziej obawiałaś się utraty przyjaciół.

- Kończy nam się jedzenie, dzisiaj ktoś musi pojechać do miasta. Potrzebuję kilku osób...

- Ja się zgłaszam! - przerwała Erwinowi Sasha.

- Cieszę się, ale nie przerywaj następnym razem. - upomniał ją.

- Tak, przepraszam.

- A więc, czy ktoś jeszcze jest chętny?

- Ja! - powiedziała Christa.

- Ja również. - dlaczego to powiedziałaś? Sama nie wiedziałaś, czułaś że musisz się zgłosić.

- Dobrze, mamy komplet. Po śniadaniu pójdziecie przed stajnię, tam dowiedziecie się wszystkiego. - powiedział generał.

Jedząc dalej zastanawiałaś się, co cię pokusiło, aby jechać do miasta. Może chciałaś się stąd wyrwać, chociaż na chwilę? No nic, już się zgłosiłaś. Poszłyście przed stajnię, zobaczyłyście tam Levi'a, który trzymał jakąś kartkę.

- To was Erwin wybrał na zakupy? - zapytał mężczyzna, kiedy tylko was zobaczył.

- Niezupełnie, same się zgłosiłyśmy. - powiedziała Christa.

- No niech będzie, osiodłajcie swoje konie.

- Dobrze. - odparłyście i poszłyście do zwierząt. Szybko się z tym uporałaś, bardzo lubiłaś konie i nie miałaś problemu z zajmowaniem się nimi. Widziałaś, że Sasha ma jakiś kłopot. Poszłaś jej pomóc, nie mogła ubrać swojej upartej klaczy uzdy. Kiedy już wszystkie skończyłyście, wyszłyście z budynku. 

- Wy zrobicie zakupy, a ja coś szybko załatwię. Będziecie mieć na to około godzinę, jeśli skończycie szybciej, to reszta czasu jest dla was. - powiedział Kapral patrząc na was znudzonym wzrokiem.

- Dobrze. - odpowiedziałaś. Christa i Sasha wydawały się być zadowolone, po tym co własnie usłyszały. Widocznie chciały pójść coś kupić dla siebie.

Szybko znalazłyście wszystko, co było na liście. Zostało wam lekko ponad półgodziny dla was.

- Okej! Skończone, ja idę kupić coś do jedzenia! - powiedziała Sasha.

- Ja muszę kupić coś do ubrania, niedługo będzie zimno, nie będę marznąć w jesiennych ubraniach. - mówiła Christa. - A ty gdzie idziesz, [imię]? 

- Porozglądam się po okolicy, potem do was dołączę. - powiedziałaś.

- Okej! - krzyknęły, idąc w stronę sklepów.

Szwendałaś się bez celu po okolicy, było spokojnie. Tak ci się przynajmniej wydawało. Zobaczyłaś nagle dorosłego mężczyznę, który ciągnął gdzieś dziewczynkę. Przeraziłaś się trochę, ale postanowiłaś jej pomóc, w końcu jesteś żołnierzem. Prowadził ją za jakiś budynek, szłaś za nimi, tak żeby cię nie widzieli. Zatrzymali się, mężczyzna zaczął się z nią szarpać. Poczułaś okropne uczucie, znałaś je doskonale. Ostatnim razem, kiedy to czułaś twoja siostra była mordowana. To była nienawiść, ogromna nienawiść. Nie myśląc o niczym, ruszyłaś w ich stronę. 

- Zostaw ją! - krzyknęłaś.

- Haa? Niby dlaczego? Może do nas dołączysz?

- Tch... Zdychaj. - w tym momencie nie panowałaś już nad swoimi emocjami. Pobiegłaś prosto na niego z niewielkim nożem. On umiał się bić, niestety był całkiem niezły. Dziewczynka stała i patrzyła. - Uciekaj dziecko!

No i stało się, mężczyzna pozbawił cię noża.

- Bez broni już nie jesteś taka wygadana, co? - powiedział złośliwie się uśmiechając. Dźgnął cię prosto w brzuch i przejechał po nim nożem, zostawiając przy tym wielką ranę. Ból był ogromny, czułaś się tragicznie. - Już więcej nic nie powiesz.

Widziałaś że dziewczynka uciekła, to było dla ciebie najważniejsze w tej chwili, uśmiechnęłaś się i zamknęłaś oczy.

Perspektywa Sashy

Kupiłam wszystko co chciałam, teraz możemy wracać. Zjem to pewnie po drodze, ale co tam.

- O Christa! Kupiłaś coś? - zapytałam.

- Tak, wzięłam ten ciepły sweter. - odparła pokazując ubranie. Szłyśmy w stronę naszych wierzchowców, Levi już tam był.

- Kapralu! Możemy wracać. - oznajmiłam.

- Nie, Sasha! Gdzie jest [imię]? - zapytała Christa.

- Nie było jej z wami? - spytał Levi.

- Rozdzieliłyśmy się, powiedziała że będzie się kręcić w tej okolicy, ale jak wracałyśmy to jej nie spotkałyśmy, myślałyśmy że już tu jest. - powiedziała coraz mniej spokojna Christa. Zaczęłam się rozglądać, z nadzieją, że zaraz ją zobaczę.

- Pomocy!! Zwiadowcy! Pomocy! - krzyczała jakaś dziewczynka.

- Już wszystko dobrze, co się stało? - spytała Christa.

- Starszy pan, chciał mi zrobić krzywdę, ale pani ubrana jak wy mnie obroniła! Została zraniona nożem. - jęczała dziewczynka, ocierając łzy.

- Głupia... Gdzie ona jest? - spytał wściekły Levi.

- Chodźcie za mną! - pobiegliśmy za tą małą. Byłam w wielkim szoku, nie chciałam w to wierzyć, ale jak dotarliśmy na miejsce, widziałam na własne oczy! Ten facet ją rozbierał. To okropne, jeszcze chwila, a wydarzyłaby się tu tragedia.

- Lenz, zabierz dziewczynkę! Braus, zobaczysz co u [imię]! - krzyczał Levi.

- Teraz ja się z nią bawię! Jak skończę ty też będziesz mógł. - powiedział mężczyzna.

- Raczej ją teraz zostawisz, a ja zajmę się tobą. - powiedział ze spokojem kapral.

- Też chcesz się bić? Daruj sobie skończysz z dziurą w brzuchu, tak jak ona.

- Dosyć tego! - rzucił się na mężczyznę Levi. On był naprawdę szybki, to niesamowite! Powalił mężczyznę na ziemie, w tym momencie przybiegła Christa z dwoma żołnierzami z Korpusu Stacjonarnego, którzy zabrali mężczyznę. Podbiegłam do [imię], jej stan był krytyczny, byłam w szoku. Christa podała Kapralowi apteczkę, ten ją starannie opatrzył i podniósł.

- Ja pojadę z nią do szpitala, ktoś musi ją obejrzeć. - kontynuował. - Braus, pojedziesz do bazy i zdasz raport Erwinowi.

- Tak jest! - krzyknęłam i ruszyłam czym prędzej do bazy. Doskonale wiedziałam, że jej życie jest zagrożone, miałam wielką nadzieję, że się z tego wyliże.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i jest, kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się podobał. Trochę się nad nim męczyłam. Jeśli widzicie jakieś błędy, proszę napiszcie. Jak myślicie, co się stanie z Reader-chan? xD

Ostatni raz... || Levi x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz