Rozdział 8: Dziękuję...

6.6K 349 292
                                    

Dzisiejszego ranka postanowiłaś, że gdy tylko zjesz śniadanie, to wybierzesz się do miasta. Nie było sensu ubierać munduru, na koszulę narzuciłaś tylko lekką kurtkę, żeby ci nie było zimno. Osiodłałaś swojego konia i ruszyłaś, miałaś wielką nadzieję, że dzisiaj już wrócą. Chciałaś przestać się zamartwiać, znów móc śmiać się z przyjaciółmi, przytulić Levi'a, a na kolejną wyprawę pojechać już z nimi. Nie przemyślałaś co będziesz robić w mieście, więc gdy tu dotarłaś, to nie wiedziałaś gdzie iść. Zdecydowałaś się pochodzić chwilę po sklepach, jednak nie planowałaś nic kupować, ale kiedy zobaczyłaś piękną, czarną spódniczkę, to wiedziałaś, że musisz ją mieć. Co z tego, że teraz jest za zimno, by ją ubrać, bardzo ci się spodobała. Wyszłaś już ze sklepu, ponieważ nie chciałaś wydawać niepotrzebnie pieniędzy. Przez chwilę miałaś wrażenie, że widziałaś twarz mężczyzny, tego który próbował skrzywdzić tu dziewczynkę, ale pewnie ci się tylko wydawało, przecież on teraz powinien być w więzieniu. Nie przejęłaś się tym i zaczęłaś krążyć po okolicy. Byłaś przy bramie, zwiadowcy dalej nie wracali, trochę cię to smuciło, ale wiedziałaś, że przecież dadzą rade, muszą dać.

Zbliżała się pora obiadu, nie chciałaś jeszcze wracać, więc zdecydowałaś, że zjesz coś w barze niedaleko. Weszłaś do środka i usiadłaś, podeszła do ciebie kobieta.

- Dzień dobry. Co podać? - spytała, miło się uśmiechając, ale zaraz. Ty ją znałaś, to była mama Kaori!

- Dzień dobry, ja panią pamiętam...

- To ty uratowałaś moją córkę? Jezu, nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć. - kontynuowała. - Może to nie jest to samo co uratowanie życia, ale tylko tyle mogę. Dostaniesz darmowy obiad.

- Naprawdę nie trzeba. Każdy żołnierz zrobiłby to samo! - odpowiedziałaś.

- Możliwe, ale to właśnie pani ją uratowała. Jak się pani nazywa?

- Jestem [imię i nazwisko], miło mi poznać!

- Mi również, jestem Sata Clark. Pójdę już po obiad.

- W tej chwili naprawdę ratuje mi pani życie. - uśmiechnęłaś się.

Kobieta za jakiś czas przyniosła ci talerz z kurczakiem i ziemniakami. Byłaś taka szczęśliwa, że mogłaś to zjeść, pieniędzy starczyłoby ci tylko na jakąś marną sałatkę, przez to, że kupiłaś spódniczkę. Apetyt ci dopisywał zjadłaś wszystko i odniosłaś talerz, Sata znowu podziękowała ci za uratowanie córki.

Wyszłaś już i zaczęłaś znowu szwendać się po okolicy bez konkretnego celu. O zwiadowcach ni widu, ni słychu. Nagle zobaczyłaś, że drzwi jednego z domów są otwarte na oścież, postanowiłaś tam wejść i zobaczyć o co chodzi, ale mimo wszystko zapukałaś w otwarte drzwi, tak jakby co. Nikt nie odpowiadał, więc weszłaś. Mieszkanie było kompletnie zdemolowane, wyciągnęłaś nożyk, który zawsze nosisz przy sobie, powinnaś to zrobić już wcześniej. Zaczęłaś wchodzić do każdego pomieszczenia, po kolei. W jednym z pokoi zobaczyłaś na ziemi zakrwawioną dziewczynkę, to była Kaori. Byłaś okropnie przerażona, podbiegłaś do niej szybko i sprawdziłaś puls. "Uff... Żyje." - pomyślałaś i podniosłaś jej głowę, tak żebyś mogła spojrzeć w jej oczy.

- On... Wrócił... Uciekaj... - wydukała cicho.

Nie mogłaś jej tam zostawić, podniosłaś ją sprawnie jedną ręką i zmierzałaś do wyjścia. Jakby nie patrzeć, to ta dziewczynka też ci uratowała życie, wołając Levi'a i dziewczyny. Biegłaś w stronę szpitala, nie przejmując się spojrzeniami ludzi. A to jak biegłaś mogło wyglądać dosyć podejrzanie, ponieważ pod wpływem emocji zapomniałaś, że w jednej ręce dalej trzymasz nóż, ale ludzie to tchórze, bali się cokolwiek powiedzieć, a co dopiero zareagować. No nic, dobiegłaś do szpitala i wyjaśniłaś co się stało, powiedziałaś gdzie pracuje mama małej i postanowiłaś, że dzisiaj znajdziesz mężczyznę, który jej to zrobił.

Ostatni raz... || Levi x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz