Rozdział 6: Ból

5.9K 376 634
                                    

Przebudziłaś się w nocy, rozejrzałaś się, dobrze znałaś ten układ pomieszczenia z dzieciństwa. Byłaś w szpitalu. Zobaczyłaś że ktoś siedział na krześle obok, opierając głowę o łóżko, na którym leżałaś. To był Levi... On spał. Chciałaś usiąść, ale poczułaś ogromny ból brzucha. Przypomniałaś sobie co się stało poprzedniego dnia, byłaś na siebie zła. "Przecież mogłam go pokonać." - pomyślałaś. Leżałaś i patrzyłaś w sufit, musiałaś sobie wszystko, na spokojnie przemyśleć. Nagle do pokoju weszła Christa, spojrzała na ciebie ze zdumieniem i szeroko się uśmiechnęła.

- [imię], obudziłaś się! Jak się czujesz? - pytała przejęta dziewczyna.

- Ciszej Christa, Levi śpi. - powiedziałaś, wskazując na mężczyznę. - Jest okej, chociaż trochę boli mnie brzuch, ale trudno się dziwić, trochę oberwałam. Mało z wczoraj pamiętam, jak się tu znalazłam?

- Zastanawialiśmy się gdzie jesteś, już mieliśmy zacząć cię szukać, ale przybiegła dziewczynka, prosząc o pomoc. Pobiegliśmy za nią, zobaczyliśmy mężczyznę, on się do ciebie dobierał... Ja odprowadziłam dziecko i zawiadomiłam Korpus Stacjonarny, aby go zabrali. - kontynuowała. - W tym czasie, Levi pobił mężczyznę, a następnie opatrzył twoją ranę i zabrał tutaj.

- Dobierał się... Do mnie? - pytałaś z obrzydzeniem.

- Jeszcze chwila, a stało by się coś strasznego. Gdyby nie ta dziewczynka...

- Właśnie co z nią? I gdzie jest Sasha? - przerwałaś Chriście.

- Jest już bezpieczna, odprowadziłam ją do domu. A Sasha wróciła do bazy, żeby zdać raport Erwinowi.

- Uff... To dobrze. - odetchnęłaś z ulgą.

- Pogadamy rano, teraz musisz odpoczywać. Dobranoc. - mówiła dziewczyna, wychodząc z pomieszczenia.

- Dobranoc. - odpowiedziałaś, jednak nie byłaś już śpiąca, więc tylko leżałaś. Nudziło ci się potwornie, najchętniej byś stąd wyszła, oczywiście gdybyś tylko mogła. Zdążyłaś się już przyzwyczaić do ciemności, która panowała w pokoju, więc gdy Levi się obudził, bez problemu mogłaś spojrzeć w jego kobaltowe oczy. Uśmiechnęłaś się.

- Głupia... - powiedział podirytowany mężczyzna, momentalnie przestałaś się uśmiechać. - Dlaczego sama go zaatakowałaś?

- Chciałam obronić dziewczynkę! Chociaż tyle mi się udało... - powiedziałaś już ciszej.

- Mogłaś zginąć, chciałaś tego? - pytał, patrząc w twoje [kolor] oczy.

- Jasne że nie! Ale miałam stać bezczynnie i patrzeć jak dziecku dzieje się krzywda? - mówiłaś lekko podnosząc głos. Patrzyliście sobie prosto w oczy, w jego spojrzeniu widziałaś coś innego niż zwykle.

- Nie, ale mogłaś kogoś wezwać.

- Nie po to zostałam żołnierzem, żeby prosić kogoś o pomoc!

- Tch... Głupia!

- Co? - powiedziałaś cicho, kiedy, widziałaś że jego twarz jest tylko kilka centymetrów od twojej, zarumieniłaś się. - Co ty... - nie dokończyłaś, wasze usta połączyły się w pocałunku. To było dla ciebie coś nowego, podobało ci się.

- Bądź już cicho, idź spać. Jutro wracamy do bazy. - powiedział mężczyzna, odwracając wzrok.

Odwróciłaś się w drugą stronę i zamknęłaś oczy. Levi położył głowę na łóżko, tak jak wcześniej. Nie mogłaś zasnąć, cały czas myślałaś o sytuacji z przed chwili, nie dawała ci spokoju. Czułaś, że dalej się rumienisz. W końcu udało ci się zasnąć, trochę to trwało. Ciekawiło cię, jak on się teraz czuł.

Ostatni raz... || Levi x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz