Jestem Haruka Kokoro i mam 16 lat. Mieszkam niedaleko miasta razem z swoim tatą. Do szkoły jeżdżę zazwyczaj autobusem. Moje liceum znajduje się kilka kilometrów w głąb miasta (jak można się domyślić chodze do pierwszej klasy). Ten dzień wydawał się taki jak zawsze. No wiecie, wstaje, pośpieszne się myję zjadam śniadanie.
- Wychodzę!
Krzyknąłem spoglądając na ojca. W jego oczach dostrzegłem coś dziwnego. Wyglądał na smutnego, zmartwionego. Ale totalnie to zignorowałem, to był najgorszy błąd w moim życiu.Nim się obejrzałem znalazłem się już pod szkołą.
- Kurwa.
Byłem spóźniony. Tak to jest jak się wychodzi kilka minut po wyznaczonym czasie. W ekspresowym tempie przebrałem buty i pobiegłem pod sale. A właściwie miałem taki zamiar. Bo oczywiście musiałem się wyjebać na twarz. Kiedy wstawałem usłyszałem śmiech. Odwróciłem się w stronę ,,hałasu ".
- Hej Kokoro. Wygodnie ci?
- A wyjebać ci Nanase?
- Tylko spokojnie kruszyno.
Ten wkurwiający przedstawiciel rasy ludzkiej to Ren Nanase. Jest wyższy odemnie o głowę, starszy o rok, ma bląd włosy i piękne niebieskie oczy. Kompletne moje przeciwieństwo. Mam 169 cm wzrostu, kruczo-czarne włosy i zielone oczy. Przypominając sobie o bożym świecie odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę sali. Oczywiście nie obyło się bez opieprzu z strony nauczycielki. Trudno jej się nie dziwić w końcu minęło dwadzieścia minut od rozpoczęcia lekcji.Pewnie zastanawiacie się skąd ta moja niechęć do Rena ( pomijając to, że przez niego się wywaliłem lekko mówiąc). Znacie to uczucie kiedy ktoś ci się cholernie podoba? Napewno. Podobała mi się Kaoru Taiga z równoległej klasy. Właśnie podobała. Bo kiedy wyznałem jej swoje uczucia powiedziała, że się zastanowi. Nie powiem ucieszyłem się aby godzinę później się rozczarować. To co no powiedziała cholernie mnie zabolało, cytując ,,Przykro mi ale nie mogę z tobą być bo przed chwilą zgodziłam się na propozycje Rena. Przykro mi Haru". Jakby tego było mało to ten skurwiel zostawił ją po tygodniu!!! Rozumiecie? I ten jego chamski uśmieszek. No ja pierdole! W pewnym sensie też my zazdrościłem powodzenia u kobiet. Niewierze, że o tym pomyślałem.
Lekcje mijamy mi dość szybko. Wszystkie lekcje spędziłem na spoglądaniu przez okno na klasy mające wf. Zaś przerwy czytaniu mojej ulubionej książki ,,Poluj, bo upolują cuebie". Tak jakby to delikatnie ująć Swoich znajomych miałem głęboko w powtarzaniu. Moje myśli odlatywały w stronę mojego ojca. Martwiłem się o niego. Zanim się obejrzałem zajęcia już minęły, a ja czym prędzej popędziłem w stronę domu.
Nie minęło dużo czasu a ja już znalazłem się pod naszym mieszkaniem.
- Wróciłem!!!
Przywitałem się ale odpowiedziała mi głucha cisza. Chciałem się rozejrzeć trochę po salonie ale to co tam zastałem totalnie mnie oszołomiło. Mój tata leżał w kałuży krwi. Już miałem do niego podejść kiedy poczułem mocne uderzenie w plecy. Upadłem na drewniane panele. Nadchodziły kolejne ciosy. Miałem dwie opcje:
1 Zostać tu i zdać się na łaskę oprawców.
2 Uciec stąd i sprowadzić pomoc.
Oczywiście drugą opcja bardziej do mnie przemawiała. Zmieniłem formę na kocią i rzuciłem się do ucieczki. Czułem liczbę rany na ciele. Adrenalina we mnie buzowała co pozwoliło mi na długi i szybki bieg. Niewiem ile już minęło. Znalazłem się w mieście do a do tego padało. Wszystkie siły mnie opuściły, a ja upadłem przy jakimś śmietniku. Każdy Człowiek podszedł koło mnie obojętnie zostawiając na pewną śmierć.Łzy cisnęły mi się do oczy. W akcie rozpaczy wydałem z siebie ciche miałknięcie (chyba tak to się pisze). Zamknąłem oczy czekając na śmierć. Nagle poczułem że ktoś mnie podnosi, ale nie miałem siły otworzyć oczu.
Mam nadzieję, że wam się podoba ten rozdział. Ma około 570 słów!!! Serdecznie pozdrawiam, i do następnego rozdziału!!!
~ Kiwi_li<3
CZYTASZ
Szczęście w nieszczęściu
Novela JuvenilGłównym bochaterem jest Haruka Kokoro. Jest szesnastoletnim kotołakiem i razem ze swoim ojcem mieszka w małym domku Niedaleko miasta. Co jeśli jego tata ma przednim jakieś tajemnice? Kto mu pomoże w ciężkich chwilach? Czy niedawny wróg może się stać...