Czułem przyjemne ciepło otaczające moje obolałe ciało. Chciałem rozkoszować się nim jak najdłużej. Chwila, chwila... Ale przecież przed chwilą leżałem przy jakimś śmietniku!!! Jak oparzony uniosłem się na cztery łapy i rozejrzałem po pomieszczeniu. Znajdowałem się na wielkim białym łóżku, obok którego znajdowała się o jasnym kolorze drewniana szafka nocna. Ściany miały kolor popiołu a podłoga była obłożona prawie białymi panelami. Wszystko było jakby dobrane do siebie z najwyższą starannością. Ale co ja tam wiem, w końcu na wsi się wychowałem.
Oj!!! Haruka to nie czas na podziwianie wnętrz!!! Musze się skupić. Jak ja się tu właściwie znalazłem? Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Bacznie się im przyglądałem aby wyrazie czego dać ,,drapaka". Serce stanęło mi z zaskoczenia. W przejściu stanął nie kto inny jak Ren!!! Ren Nanase. Chciałem już zacząć uciekać ale poczułem ogromny ból w całym ciele. Zbliżał się powoli, cały czas utrzymując że mną kontakt wzrokowy. Gdy był wystarczająco blisko wyciągnął rękę w moją stronę. Zamknąłem oczy. Bałem się, że coś mi zrobi. Czekałem na cios, co kolwiek. Ale on nie nadszedł. Zamiast niego poczułem jego delikatny dotyk. Najpierw po głowie, następnie na plecach.
- Widzę, że ci już trochę lepiej mały.
Spojrzałem w jego kierunku. Na jego twarzy widniał ten zabójczy uśmiech. Ej Kokoro! Chyba trochę się zagalopowałeś! Bądź co bądź, ale nadal mu nie ufam. Uważam go za swojego wroga. Sam niewiem dlaczego, ale tak już jest.
Poczułem jak zaczyna się bawić moim ogonem. A uwierzcie mi, to nie jest przyjemne uczucie. Znaczy wiecie... Jest przyjemne ale jak się tego chce. Taka trochę strefa intymna. Zacząłem go lekko tracąc łapą aby przestał, ale to nie zadziałało. Czas na trochę drastyczniejsze środki działania. Podrapałem go trochę i syknąłem w jego stronę. To drugie zrobiłem niestety z bólu.
- Przepraszam słodziaku. Zabolało?
Czekaj, czekaj... Czy on mnie nazwał słodziakiem!!! Gdybym był w swojej normalnej formie już dawno wyglądał bym jak dojrzały burak i strzelił bym mu w ryj, cokolwiek. Po niedługiej chwili wziął mnie na ręce i zaczął iść w nieznanym mi kierunku.
Znaleźliśmy się w salonie. Delikatnie odstawił mnie na pomarańczowej kanapie przed którą wisiał plazmowy telewizor. No biedny to on nie był.
- Pewnie chce ci się pić. Co koteczku?
Mruknąłem twierdząco. Sądzę, że zrozumiał bo zaraz wstał z wcześniejszego miejsca. Przyniósł że sobą mała miseczkę mleka, lecz nie dał mi jej.
- Wiesz, strasznie mi kogoś przypominasz.
Zaraz po tych słowach zaczął delikatnie jeździć dłoniom po mojej klatce, przez co zacząłem mruczeć.
- Haruka... (powiedział jakby rozmarzony)
Kiedy wypowiedział moje imię zadziałało ono niczym zaklęcie, bo zanim się obejrzałem byłem spowrotem w swoim normalnym ciele. Tyle, że z uszami i ogonem. Kiedy zrozumiałem w jakiej sytuacji się znajduje podkuliłem kolana pod brodę (to ma jakiś sens?), a moja twarz pewnie była cała w czerwonych wypiekach.
- Kokoro?
Zapytał zdziwiony blondyn. Czułem na sobie jego wzrok co nie ułatwiało mi zadania. Mianowicie chciałem mu to.... Wyjaśnić? Poczułem jak przykrywa mnie jakimś kocem. Zwróciłem głowę w jego stronę. Wpatrywaliśmy się nawzajem w swoje oczy. Chyba naprawdę czeka na wyjaśnienia. Nawet to trochę zabawne. Bo przecież siedzę u niego całkiem nagi, a niedawno jeszcze twierdziłem, że go nienawidzę. Nadal tak jest oczywiscie!!! A jakby tego było mało to jeszcze chce się mu że w wszystkiego ,,wyspowiadać".
............
Mam nadzieję, że rozdzialik się spodobał. Tym razem około 523 słów. Jestem z siebie dumna.
Dziękuję za czytanie, i wyczekujcie następnego rozdziału (nawet nie wiecie jaki mam plan w głowie).
Do następnego!!!~Kiwi_li <3
CZYTASZ
Szczęście w nieszczęściu
Novela JuvenilGłównym bochaterem jest Haruka Kokoro. Jest szesnastoletnim kotołakiem i razem ze swoim ojcem mieszka w małym domku Niedaleko miasta. Co jeśli jego tata ma przednim jakieś tajemnice? Kto mu pomoże w ciężkich chwilach? Czy niedawny wróg może się stać...