- Nie wiem, co mam na siebie włożyć…
Spojrzałam na Victorie. Była wysoką blondynką o niebieskich oczach. Takich, jakie ma husky – pięknych, niesamowitych. Poznałyśmy się przez przypadek, na koncercie blues’owym. Potem okazało się, że obie słuchamy podobnych zespołów: Bring Me the Horizon, You Me AT Six czy All Time Low. Miałyśmy wielu wspólnych znajomych, więc zanim zaczęłyśmy się jeszcze przyjaźnić często się widywałyśmy.
- A tą czerwoną sukienkę? I skórę? – wyciągnęła te rzeczy z szafy. Nigdy ni zrozumiem jakim cudem ona mogła w niej cokolwiek znaleźć. Nie byłam mistrzem porządku jeżeli chodzi o ubrana. W każdej innej szafie, zwłaszcza w szufladach z kosmetykami, miałam wręcz pedantyczny porządek.
- Które buty do tego? Te czarne, zabudowane, na obcasie? – zapytałam, otworzyłam szafę i pokazałam je jej.
- Świetne! Co, chcesz zrobić wrażenie na Jaredzie? – spojrzała na mnie tym swoim specjalnym, przeszywającym wzrokiem. Jakby to nie było oczywiste. Nie chciałam zrobić dobrego wrażenia, chciałam powalić go na kolana. Chciałam, żeby podpisał ze mną umowę i żebym zaczęła nagrywać. Najlepiej od razu.
Jared Leto był moim… mentorem od kiedy pamiętam. Kochałam Marsów ponad wszystkie zespoły, ich muzyka była niesamowita… Mogłabym pisać poematy na temat tego zespołu.
Czułam się tak, jakbym miała gorączkę. Byłam podekscytowana, ale też bałam się. Co, jeśli mu się nie spodobam? Co, jeśli uzna, że są lepsze?
- Kto by nie chciał. – puściłam do niej oko i poszłam się przebrać.
***
Weszłam do ogromnego budynku wytwórni EMI. Wszystko urządzone było z klasą, bez zbędnego przepychu, wręcz skromnie. Wszędzie porozstawiane były kanapy obite czarną skórą, na ścianie wisiała plazma, w tle leciała jakaś muzyka. Kafelki były białe a ściany szare. Z boku była recepcja, za którą siedziała brunetka w okularach.
- W czym mogę pani pomóc? – spojrzała na mnie zza oprawek.
- Nazywam się Lucy Bright i…
Jednak nie dane było mi dokończyć, bo gdy tylko wypowiedziałam te słowa, usłyszałam za mną głos pana Leto. Seksowny, męski głos. Poczułam, że obejmuje mnie w pasie. Bałam się spojrzeć mu w twarz, serio.
- A więc tak wygląda najjaśniejsza gwiazda You Tube tego tygodnia. Jesteś bardzo ładna, wiesz? – te ostatnie słowa wyszeptał tak, abym tylko ja mogła je słyszeć. Delikatnie się zaczerwieniłam, a gdy spojrzałam w jego oczy, zobaczyłam żywe iskierki. Było w nim coś… Cudownego. I nie idealnego.
- Najwyraźniej tak. Czy możemy przejść do konkretów? – zapytałam go patrząc prosto w jego błękitne oczy. Wiedział doskonale o tym, że działają jak magnez na kobiety. Przejechał palcem po moich plecach, aby zabrać z nich rękę.
- Proszę za mną. – uśmiechnął się. Był niezwykle czarujący. Otworzył przede mną drzwi na kolejny korytarz, a potem zadzwonił po windę.
- Jak czujesz się w tak wielkiej korporacji? – puścił do mnie oko.
- Onieśmielona. Nie jestem typem dziewczyny z okładki, tak naprawdę nie wiem, czemu akurat do mnie pan napisał.
Pokręcił głową z dezaprobatą.
- Naprawdę myślisz, że nie jesteś wyjątkowa? Zaraz zaśpiewasz kilka piosenek w studio i się przekonasz. – puścił mnie przodem do windy.
Winda. Cholera jasna, być zamknięta przez jakieś dwie minuty z Jarede’m w jednym pomieszczeniu… Wiem, że zachowywałam się jak napalona nastolatka, ale on naprawdę był magnetyzujący. Miał w sobie tajemnicę, którą za wszelką cenę chciałam posiąść.
- Cholera jasna… - walnął kilka razy w drzwi.
- Winda się zacięła? – zapytałam przerażona. Generalnie nie bałam się jeździć windami, ale panicznie bałam się momentu zacięcia.
- Jak widać… Linda, przyślij pomoc. Siedzę z Lucy w windzie i nie chce się ruszyć. Szczęście początkującego, co? – zadzwonił, prawdopodobnie po panią z recepcji.
Zaczęło robić mi się duszno. Nie chciałam być zamknięta z takim człowiekiem, bałam się tego.
- Może usiądziemy? Trochę poczekamy… - uśmiechnął się do mnie. Czy on zawsze był taki miły?
- Dobrze, proszę pana. – starałam się patrzeć w ścianę. Bałam się tego, jak na mnie działa.
- Lucy, błagam nie mów do mnie pan. Jestem Jared. – podał mi rękę.
- Jasne… - nadal nie byłam przekonana do pomysłu przebywania obok niego zamknięta. Powoli, bardzo powoli dotknął mojego podbródka i uniósł go, aby móc spojrzeć mi prosto w oczy.
- Dlaczego ukrywasz się za tą maską? Przecież jesteś taka ładna. Uwierz mi na słowo, żadna z moich byłych nie była taka. Każda miała poprawioną przynajmniej jedną rzecz. Ty jesteś naturalna. I jest w tym coś tak bardzo pociągającego i seksownego, że facet nie może się oprzeć, żeby cię nie dotknąć. Widzisz? – opuścił swoją rękę i spojrzał na podłogę.
Czy mi się wydaje, czy on też się hamował? Nie, ja nie mogę się mu podobać. Przecież on jest… Prawie dwadzieścia lat starszy! Jednak dało się tu wyczuć napięcie, i to tak mocne… Wystarczyłaby iskra, żeby to wszystko wybuchło. Mieliście kiedyś tak, że pragnęliście nowo poznanej osoby tak bardzo, że bylibyście w stanie nagiąć każdą zasadę? To się nazywa chemia. Mnie spotkało to tylko raz.
- Więc dlaczego takie sobie wybierasz? – zapytałam unosząc brew. Starałam się nie patrzeć na drżenie jego dłoni.
- Ciągnie swój do swego… - odpowiedział cicho i w tej samej chwili winda się otworzyła.
***
- Zaśpiewasz coś dzisiaj na szybko, chcemy tylko sprawdzić tonację. – powiedział Schannon, brat Jared’a.
- Może być „Sex on fire” Kingsów? – zapytałam. Każdy pokiwał głową zgadzając się.
Założyłam słuchawki i stanęłam przed mikrofonem.
- Włączcie podkład. – powiedziałam i zamknęłam oczy.
Pierwsze takty muzyki sprawiały, że zaczęłam się delikatnie poruszać w rytm ich.
Lay where you're laying / Leż, tam gdzie leżysz
Don't make a sound / Nie wydawaj żadnego dźwięku
I know they're watching / Wiem, że oni patrzą
They're watching / Oni patrzą*
Doskonale wiedziałam, że ta piosenka była stworzona dla mojego głosu. Widziałam też reakcję zespołu. Schannon kiwał głową, Tomo uśmiechał się szeroko i podrygiwał w rytm.
Your / Wasz…
Your sex is on fire / Wasz seks wydaje się płonąć*
Jared patrzył na mnie bez żadnej reakcji. Tak, jakbym była ścianą. Gdy zaczęłam kolejną zwrotkę, jego wzrok zmienił się w przerażony. Uśmiechnął się pod nosem.
If it's not forever / Jeśli to nie na zawsze
If it's just tonight / Jeśli to tylko na tę noc
Oh we're still the greatest / Och, to wciąż jesteśmy najwspanialsi*
Leto uśmiechnął się z aprobatą i uniósł brwi. Doskonale wiedziałam, co chodzi mu po głowie. Ciekawe, jak będzie układała się nasza współpraca….
* Kingd of leon - Sex on fire, tłumaczenie pół na pół- tekstowo ja :)
Taaaaaaaaaaaak! No i mam moje 19 urodziny :D A wy macie nowy rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba :) Miłej nooooocy <3