Rozdział 4

6.4K 272 40
                                    

-Ale pyszne te pierogi.

-No bo w końcu ja je robiłam - odparła radosna Lexi.

-Smakują tak dobrze, bo jem je z odpowiednią osobą. -Uśmiecha się i patrzy na mnie. Cała się zarumieniłam.

- Noo. Z pewnością. - Lexi parzy na mnie tym swoim podejrzliwym wzrokiem.-Dobra. Jak zjedliście to dawać talerze, od razu je umyje.

-Okej. A ja się będę zbierał. Już dość późno. Nie chcę się naprzykrzać.

-Nie naprzykrzasz się. Zostań. -Mówię do niego prawie błagalnym tonem.

-Nie. Muszę już jechać. Mam jeszcze dużo pracy.

-No dobrze. - Odparłam zawiedziona. Naprawdę lubię jego towarzystwo.

-Widzimy się jutro?

-Pewnie.

- O której kończysz pracę?

-O 16;30

-Okej. Przyjadę po ciebie do pracy.

-No dobrze.

-A czym jedziesz do pracy?

-A jak myślisz? - zaśmiałam się.

-Rozumiem. -Też się zaśmiał,ale jakby na przymus. -Podeślę kogoś rano po ciebie.

-Nie. Nie musisz. Pojadę autobusem.

-Ale ja już zadecydowałem.-powiedział surowo.

-Ja też już zadecydowałam.

-Mary, proszę. Dzisiaj ledwo co nie skończyło to się tragedią. Nie chcę, żeby coś Ci się stało.

-Ale nic mi nie jest.

-No nic, bo ja tam byłem. A co gdyby mnie wtedy nie było?

-Ale byłeś.

-A gdyby nie?

-To może by mnie tutaj już nie było.

Zamknął oczy. Jakby bolało go to co powiedziałam.

-Nie przeżyłbym wtedy. -Odpowiedział po chwili bardzo smutno.

Nie odpowiedziałam. Zrobiło mi się smutno.

-Podjedzie jutro po ciebie Tony, mój szefer.

-Ale... Nie... Nie trzeba. Naprawdę  nie ma takiej potrzeby.

-Jest. - Zbliżył się do mnie i złapał za policzek. - Nie mogę pozwolić, żeby coś Ci się stało. A poza tym jazda autobusem jestem mało komfortowa.

-Ale..

-Nie ma żadnego ale.

-Oh... Dobra, ale tylko jutro.

-Zobaczymy czy tylko.

-Ale ty jestem uparty.

-Potrafię być bardziej.

-Tak?

-Nawet nie wiesz jak.

Patrzymy się na siebie. William patrzy mi prosto w oczy. A ja w jego. Wygląda, jakby chciał mnie pocałować, ale walczy ze sobą.nie robi tego. Tylko się patrzy. Obserwuje mnie. Bacznie mi się przygląda. Jego dłoń dalej spoczywa na moim policzku. Nawet nie wiem kiedy, moja ręką powędrowala na jego rękę, spoczywajcą na mojej twarzy. Jesteśmy tak blisko siebie. Jego dotyk sprawia, że w moim brzuchu coś się gotuje. Czuję jak z jego ciała przepływa do mojego jakaś iskra.

Zapomnijmy o przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz