Rozdział 7

6.3K 227 27
                                    

-Niestety, ale muszą panie opuścić to mieszkanie. Nie płacą panie za czynsz już prawie pół roku.

-My przepraszamy. Te miesiące były dla nas naprawdę trudne. Musiałyśmy i tak sprzedać nasze rzeczy, żeby zapłacić za prąd i inne rzeczy.

-Ale mnie to nie interesuje. Muszą panie się stąd wynieść. Macie na to dwa dni.

-Ale my oddamy wszystkie pieniądze. Obiecujemy.

-Nie. Na to już za późno. Macie 2 dni.

-Ale.... Proszę. Dostane niedługo pieniądze. Oddamy wszystko. 

-Dobra. Macie dwa tygodnie.  Po dwóch tygodniach, jeżeli nie będzie pieniędzy,wylatujecie.

-Dobrze. Oddamy wszystko.

-Poproszę o zaliczkę -Mówię do Lexi po wyjściu kobiety z mieszkania.

-Ja poproszę o wcześniejszą wypłatę.

~~~~~~~~~~

-No to będzie twój pierwszy, tak wielki pokaz mody. Musisz się wykazać.

-Dziękuję, że dała mi pani taką szansę. -Mówię do pani Mony, która współpracuje z moim szefem. -Obiecuje, że dam z siebie wszystko. -Ucieszyłam się, że dostałam taka szansę. Może uda mi się zapłacić za mieszkanie i nie będziemy musiały się wyprowadzać.

-Dobrze. Pokaz jest za tydzień. Wiem, że jest mało czasu, ale za tydzień wylatuje, a bardzo bym chciała być na tym pokazie.

-Oczywiście. Już biorę się do pracy.

-Mogłabym zobaczyć twoje projekty?

-Oczywiście. -Przekazałam jej portfolio ze szkicami. Kobieta ogląda je i widać, że jest pełna podziwu.

-To będzie idealne. Czekam z niecierpliwością.

Projekty od razu dałam do szwalni, aby zdążyli je uczyć.

Jestem taka podekscytowana.

Mam załatwioną już sale i modelki. Motyw też już wybrałam.

~~~~~~~~~~~

W dzień pokazu mody.

Jestem już na sali, w której ma być pokaz. Wszystko jest już prawie gotowe. William jest teraz ze mną.

Na samym środku stali jest scena, po której bd chodzić modelki.

-Mary, skarbie. Przyjechały nasze modelki. -Alan uśmiechał się podstępnie, ale ja niezwtacalam na niego uwagi. Wiem że za mną nie przepada. Wiem, że bardziej lubi Shayme, niż mnie. -Zobacz te... -Zaciął się. -Piękności. -Parsknął śmiechem.

I nagle przez drzwi na salę wchodzą... Modelki. Ale nie byle jakie modelki. Puszyste modelki. Szczęka opadła mi tak bardzo nisko, że aż William musiał mi zamknąć usta.

-Emm.. Żartujesz sobie Alan? Gdzie modelki?

-No to są modelki?

-Ale nie takie modelki. - Byłam trochę zła, trochę rozbawiona, a najbardziej to zdezorientowana.

-Chciałaś modelki, to je masz.

-Emm, nie o to chodzi. Kto was tu wezwał?- pytam z nieszczerym uśmiechem na twarzy.

-Pani Mary Henson.-odpowiedziała, któraś z grupy puszystych modelek.

-Ale ja zamawiałam szczupłe modelki. Nie modelki XXL.

-W agencji powiedziano nam, coś innego.

-Nie. To jest niemożliwe... -Odwróciłam się w stronę Williama i powtórzyłam.- To niemożliwe.

Zapomnijmy o przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz