Rozdział 29: Home sweet home...

66 7 26
                                    

Tydzień potem

Perspektywa Marty:

Dziś mija równiutki, równiusieńki tydzień odkąd opuściłyśmy L.A. Niby wszędzie dobrze ale w domu najlepiej, ale ja czuje sie tu tak dziwnie... Przyzwyczaiłam się do swojego pokoju jak i całego mieszkania w Kalifornii, tak samo jak do tego, że za ścianą spali członkowie PTX. Teraz naprawdę jest dziwnie...

Na szczęście urodziny taty są za 2 dni a mamy Emi za 4. Jakoś tak 2 dni po ostatniej imprezie wracamy do Stanów. Znaczy ja wracam na 100%... Emi? Nie jestem pewna.

Teraz nie widzę jej codziennie, ba w ogóle jej nie widuje. Mamy do siebie 13 km, to trochę jest. Niby nic ale zawsze coś... Nie mam zbytnio czasu aby ją odwiedzić, ponieważ pomagam rodzicom w przygotowaniach do urodzin.

Szykuje się impreza. Obiecałam tacie, że z okazji jego 50 urodzin wyrządzimy wielką fetę!! I tak będzie... Rodzinka, czyli dziadkowie, siostra taty z mężem i dziećmi, a jedno z nich- chrześnica taty, przyjedzie rownież ze swoimi dziećmi, teściowie, siostry mamy, które są bardzo związane z tatą więzią przyjacielską, najbliżsi przyjaciele taty i ich dzieci. I tu to samo co z chrześnicą. Niektóre "dzieci" przyjadą ze swoimi pociechami... Haha będzie śmiesznie.
Generalnie duzo osób.
A kiedy tak te dzieci przyjaciół, z którymi znam się od 10 roku życia, przyjadą ze swoimi rodzinami, bo prawie każdy juz ma swoją rodzine, ja będę sama... a No nie, Emi będzie.

Leżałam w pokoju na łożku, przeglądałam Facebooka, instagrama, snapa i Twittera oraz słuchałam muzyki. Oczywiście tylko PTX.

To juz jest choroba...

Kiedy usłyszałam "Hallelujah" i głos Scott'a przypomniało mi się to co powiedział mi przed wyjazdem...
On mnie kocha?

Jupikajej Madafaka Bitch!!! On to powiedział!!

Najgorsze, ze ja go chyba tez.

Chyba? Weź nie pier[CENZURA]. Nie oszukuj siebie. Oczywiście, że go kochasz!!

W dodatku jestem taką idiotką... Oczywiście, że mu nie powiedziałam, że go kocham. Nic nie powiedziałam!! Głupia byłam! W dodatku cały dzień, w którym wyjeżdżaliśmy nie gadaliśmy ze sobą. To było najgorsze... To był cios prosto w serce...

Z zamyśleń "czy powinnam mu powiedzieć?" Wyrwała mnie wibracja telefonu i SMS od Kate.

od Katarzyna Olusola xD:
Ty, ja, Emi. Za pięć minut na mieście przy ratuszu!! Nie ma wymówek.

(Ja):
Nie mam jak. Rodzice pojechali na zakupy.

od Katarzyna Olusola xD:
Spokojnie razem z Kevinem po was obie przyjedziemy.

Tak Kevin tez jest w Polsce. Tak bardzo stęsknił się za że przyjechał razem z nami do PL.

W dupie z tą miłością...

Eh... Nie mam wyjścia. Wstałam i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć i przebrać. Poprawiłam swój delikatny makijaż, włosy związałam w niedbałego kucyka a ubrałam się w czarny przyległy cropp top, taki trochę golf na takie grube ramiaczka, czarne jeansy podarte na kolanach a na wysokości bioder zawiązałam czerwoną flanelową koszulę taty. Wzięłam jeszcze tylko telefon, kasę w kieszeń, słuchawki i zeszłam na dół. Po założeniu butów słuchałam jakiś smentów i czekałam na Kath.

Perspektywa Emi:

Dziś mija równiutki, równiusieńki tydzień odkąd opuściłyśmy L.A. Tydzień bez Mitch'a... JA NIE UMIEM JUZ ŻYĆ BEZ NIEGO!!(Od autorki: Nigdy nie umiałas żyć bez niego xD). Cały tydzień przepłakałam z jego powodu. Z tęsknoty za nim i za tą zdradę... moze i jestem na niego wkurzona ale mimo to strasznie mi go brakuje... MITCHY COME TO ME!!

Teenagers dreams/ PTX ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz