Rozdział 21: Dobra rada i podejrzany pomysł.

101 15 8
                                    

Perspektywa Marty:

Zabiję człowieka o nazwisku Grassi za ściągnięcie mnie z łóżka. Ale z drugiej strony jestem mega ciekawa co się stało miedzy nim a Emi. To nie daje mi spokoju.

Jeśli mi ją skrzywdzi to pożałuje, że się urodził ;-;

Szybko się ogarnęłam, włosy rozczesałam, makijaż delikatny zrobiłam. Założyłam czarne jeansy, luźny czarny T-shirt i jeansową kurtkę, taką jakby była za duża ze dwa rozmiary. W podskokach, sama Nwm czemu, zeszłam po schodach do kuchni. Tam spotkałam Scotta, robiącego sobie kawę.

-Mój Boże! Martha nie śpi?! Przecież jest przed 11?! - powiedział niemal, że krzycząc blondyn.

-Tak tak wiem szok. Wszystko przez tą chodzącą tyczkę.- odparłam biorąc z szafki jakiegoś batona.

-Emi?

-Nie tym razem... Twój wieloletni przyjaciel.

-Mitch??- spytał. Pokiwała twierdząco głową a on wybuchł śmiechem.- Tyczka...- szepnął rozbawiony. -Co on może od ciebie chcieć?

-I to tak wcześnie...- dodałam biorąc gryza tego słodycza.-Sama nie wiem.

-A propo... Twoje przyjaciółka też do mnie pisała czy możemy pogadać.

-Ona? Do ciebie??

-Tak tak wiem szok.

-Ej to moje słowa...- powiedziałam "obrażona".

-Księżniczka się zezłościła??- spytał, śmiejąc się co chwila.

-Uważaj. Księżniczkę udobruchasz, jak moja królewska strona strzeli focha...- zaśmiałam się razem z nim. Gdy się uspokoiłam, znowu nie wiem czemu, zawiesiłam swój wzrok na Scott'cie (nwm jak odmienić xd) a on swój na mnie. Tak się na siebie gapiliśmy jak byśmy się nigdy nie widzieli.

Te oczy, te włosy, ta twarz, to wszystko!! Ideał... 😍Dlaczego my nie możemy być razem?? ;-;

Z tych głupich zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu.

-Sorry...- powiedziałam i szybko wyjęłam komórkę z kieszeni. Wywróciłam oczami, gdy wyświetlił mi się numer Mitch'a na wyswietlaczu. -Yes, my friend?

-Idziesz czy nie??

-Jem śniadanie... O ile to można nazwać śniadaniem...

-Czekam przy wyjściu. - oznajmił i się rozłączył.

-Ehh... Muszę iść, bo przecież mnie zamęczy. - powiedziałam, akcentując twardo końcówkę i wychodząc w stronę windy. Usłyszałam jeszcze tylko chichot Hoying'a. Założyłam swoje ukochane krótkie tenisówki z pumy na czarnej platformie o kolorze metalicznej czerwieni i weszłam do windy. Tak jak mówił czekał przy drzwiach.

-Ile można sie ubierać?!- spytał zarZ gdy mnie zobaczył.

-Umiem ze 4 razy dłużej. - odparłam ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy, gdy wychodziliśmy z budynku. -To, o czym chciałeś pogadać??

-Możemy... Zacząć, gdy będziemy trochę  dalej??

-Co ty zamach planujesz??- zażartowałam, ale on nie zareagował.

-Gorzej...- odparł.

-Okeeeej... Cos dziwnie się zachowujesz ostatnio.

Teenagers dreams/ PTX ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz