Perspektywa Marty:
Zabiję człowieka o nazwisku Grassi za ściągnięcie mnie z łóżka. Ale z drugiej strony jestem mega ciekawa co się stało miedzy nim a Emi. To nie daje mi spokoju.
Jeśli mi ją skrzywdzi to pożałuje, że się urodził ;-;
Szybko się ogarnęłam, włosy rozczesałam, makijaż delikatny zrobiłam. Założyłam czarne jeansy, luźny czarny T-shirt i jeansową kurtkę, taką jakby była za duża ze dwa rozmiary. W podskokach, sama Nwm czemu, zeszłam po schodach do kuchni. Tam spotkałam Scotta, robiącego sobie kawę.
-Mój Boże! Martha nie śpi?! Przecież jest przed 11?! - powiedział niemal, że krzycząc blondyn.
-Tak tak wiem szok. Wszystko przez tą chodzącą tyczkę.- odparłam biorąc z szafki jakiegoś batona.
-Emi?
-Nie tym razem... Twój wieloletni przyjaciel.
-Mitch??- spytał. Pokiwała twierdząco głową a on wybuchł śmiechem.- Tyczka...- szepnął rozbawiony. -Co on może od ciebie chcieć?
-I to tak wcześnie...- dodałam biorąc gryza tego słodycza.-Sama nie wiem.
-A propo... Twoje przyjaciółka też do mnie pisała czy możemy pogadać.
-Ona? Do ciebie??
-Tak tak wiem szok.
-Ej to moje słowa...- powiedziałam "obrażona".
-Księżniczka się zezłościła??- spytał, śmiejąc się co chwila.
-Uważaj. Księżniczkę udobruchasz, jak moja królewska strona strzeli focha...- zaśmiałam się razem z nim. Gdy się uspokoiłam, znowu nie wiem czemu, zawiesiłam swój wzrok na Scott'cie (nwm jak odmienić xd) a on swój na mnie. Tak się na siebie gapiliśmy jak byśmy się nigdy nie widzieli.
Te oczy, te włosy, ta twarz, to wszystko!! Ideał... 😍Dlaczego my nie możemy być razem?? ;-;
Z tych głupich zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu.
-Sorry...- powiedziałam i szybko wyjęłam komórkę z kieszeni. Wywróciłam oczami, gdy wyświetlił mi się numer Mitch'a na wyswietlaczu. -Yes, my friend?
-Idziesz czy nie??
-Jem śniadanie... O ile to można nazwać śniadaniem...
-Czekam przy wyjściu. - oznajmił i się rozłączył.
-Ehh... Muszę iść, bo przecież mnie zamęczy. - powiedziałam, akcentując twardo końcówkę i wychodząc w stronę windy. Usłyszałam jeszcze tylko chichot Hoying'a. Założyłam swoje ukochane krótkie tenisówki z pumy na czarnej platformie o kolorze metalicznej czerwieni i weszłam do windy. Tak jak mówił czekał przy drzwiach.
-Ile można sie ubierać?!- spytał zarZ gdy mnie zobaczył.
-Umiem ze 4 razy dłużej. - odparłam ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy, gdy wychodziliśmy z budynku. -To, o czym chciałeś pogadać??
-Możemy... Zacząć, gdy będziemy trochę dalej??
-Co ty zamach planujesz??- zażartowałam, ale on nie zareagował.
-Gorzej...- odparł.
-Okeeeej... Cos dziwnie się zachowujesz ostatnio.
CZYTASZ
Teenagers dreams/ PTX ✔
Fiksi Penggemar2 przyjaciółki, których fikcyjne plany stały się prawdą.