Perspektywa Marthy:
Na moje szczęście ten najgłupszy dzień w historii zwany walentynkami dobiega końca!!
Kevin i Katherine gdzieś wyszli, ku mojemu zdziwieniu Chris tez, Avi ukrył się u siebie, Scott nie mam pojęcia a ja siedziałam w salonie i oglądałam TV. Raczej próbowałam... Dlaczego? Dlatego, ze obok siedzieli Emi i Mitch a od ich gadki aż się rzygnąć chce...-Nie bo ty...- wciąż "kłócili" sie o coś przesłodzonym tonem.
-Nie bo ty...
-Ty
-Ty
-Ja!- powiedziałam wkurzona. Uratowała mnie godzina.
23:30
Jeszcze dużo czasu ale mam to gdzieś. Nie wytrzymam z nimi.Gwałtownie poderwałam się ze sofy i poszłam założyć buty.
Niech tradycji stanie się zadość!
-Gdzie ty idziesz? - spytał Grassi, przekręcając głowę w moją stronę.
-Zawsze w walentynki, jakieś 10 minut przed północą Marcia wychodzi na spacer. Walentynki kończy w samotności i zaczyna dzień singla.- wyjaśniła moja przyjaciółka, gdy ja wiązałam buty. -Ej ale jest 23:30 dopiero!
-Nie szkodzi... Nie wytrzymam z wami do 23:50.- powiedziałam i posłałam im diabelski uśmieszek. -Ciao!!- krzyknęłam z windy. Kiedy byłam na parterze wyjęłam z kieszeni spodni słuchawki i podpięłam do telefonu, wkładając jedną z nich do ucha. Nie mam zamiaru słuchać jakiś smętów typu "Goodbye my lover", mimo że to dobry utwór. O nie nie... W walentynki nigdy. W zamiar na to włączyłam i pod głosiłam na ful "Burn it down"- Linkin Park. Kocham Linkin Park!!
Była ciemna noc, aczkolwiek ulice nie były puste. Nadal szlajał się jakieś zakochane pary, przytulające i obściskujące się... Bleh... Omijałam ich jak najszybciej... Ygh...
Nienawidzę Walentynek. I to nie dlatego, że jestem sama... Po prostu... Dobra! Nie mam nic do zakochanych. Jak się kochają i są razem szczęśliwi, i takie tam to super! Życzę im jak najlepiej... Ale jak kuźwa 24/24 gadają sobie te wszystkie pieprzone słodkie słówka jak to się kochają najbardziej na świecie, do grobowej deski i że potrzebują siebie bardziej niż tlenu to aż mnie mdli... Czasami dosłownie... I to tez nie tak, że zawsze... Jak przedawkują. Juz nie mówią do siebie np. Oo Mitch jesteś juz.
Ej Marcia nie widziałaś Emi?
Tylko
Ooo Mitchy- mój jedyny i najukochańszy misiu pysiu juz wlóciłeś! Tak tęśkńiłam...
I
Ej Marti nie widziałaś mojej najcudowniejszej, najukochańszej i najsłodszej misi pysi??Na moje szczęście JESZCZE takiej wymiany cukru ze strony Mitch'a i Emi nie przeżyłam. Pewnie dlatego, że ta małpa wie, że takie coś mnie, za przeproszeniem, wkur*ia.
23:50
Doszłam do parku. Tu było pusto. Puste ławki, drzewa bez ptaków i wiewiórek... Pusto. A jedynym dźwiękiem jaki słyszałam była muzyka w moich słuchawkach.
Alan Walker "Alone"
Idealny utwór na dzisiejsza noc i jutrzejszy poranek. Szlam stopa za stopą... Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w muzykę, podśpiewując ją od czasu do czasu. Nagle poczułam dziwne ukłucie na wysokości ramienia, i to dość mocne. Od razu spojrzałam w stronę bólu. Zaniepokoiłam się. Instynktownie odwróciłam się i spojrzałam za siebie. Faktycznie ktoś tam szedł... Jakbyśmy się minęli. Może to było zderzenie? Ale to raczej nie powinno ukłuć, prawda?? Coraz bardziej zaczynam się bać. Nagle adrenalina skoczyła, gdyż się z kimś zderzyłam.