Rozdział 4.

249 11 1
                                    

Przez chwilę siedziałam w bezruchu. Podróż w czasie.. no tak.. mamy prawie rok 2070.. Boże.. no nic mi nie ulatwia podjęcia decyzji. Nerwowy oddech tylko świadczyl o moim niezdecydowaniu. A może uda mi się wszystko naprawić. No.. chodzi mi o pojawienie się Louisa. Eh.. podniosłam wzrok na Gilberta, który zajmował się w tym czasie komórką. Spójrzmy też z tej strony.. on przybył z.. tamtego okresu.. gdyby tego nie zrobił.. byłby.. dziadkiem. Zaryzykował.. ja też muszę. Nie ma tak. Jeśli ja mogę naprawić czas.. zrobię to. Odwróciłam się w stronę czarnowłosego.

-Podjęłam decyzję.. - wyszeptałam. Jak na mnie to i tak nieźle zniosłam tą całą sprawę.

-I jak?

-Zgadzam się. Zrobię to.. jeden warunek.. musisz mi kilka rzeczy wytłumaczyć.. bo jednak malego stracha.

-Nie ma problemu. Bez twojego przygotowania nigdzie nie ruszamy. - oświadczył podnosząc się.

-Gdzie idziesz? - zapytałam i powtórzyłam jego gest.

-Powiedz swojej mamie, że dzisiaj na noc wpadnie do Ciebie kolega, bo mamy projekt do opracowania - mrugnął do mnie i wyszedł. Zostałam sama z tym wszystkim.

Pomogę babci.. zobaczę ją w młodym wieku. Dziwnie to brzmi co nie? A jednak.. Drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem, sprawiając, że aż podskoczyłam. Rajciu.. mam zawał. Kilka sekund później do domu wbiegła zapłakana Amanda i rzuciła mi się na szyję. Nie wiedząc jak się zachować poklepałam ją po plecach.

-Nikt mnie nie kocha.. nie jestem nikogo warta - szlochała.

-Ami.. co się stało? - delikatnie ją odepchnęłam i podałam chusteczkę. Siostra wyglądała koszmarnie. Tusz do rzęs był.. na policzkach, zostawiając pamiątkę po płaczu.

-Pamiętasz Ed'a? Był u nas niedawno..

-Mniej więcej tak.. - chodzi jej o kolesia z którym.. migdaliła się na moich oczach .. ?

-Powiedział, że nie zaspokajam jego potrzeb i jestem beznadziejna w..

-wowowowow.. stój! Nie musisz dalej dokańczać, bo wiem co chciałaś powiedzieć.. fuu.. - zrobiłam taką minę, jakbym zjadła plasterek cytryny. Masakra.. -I to przez niego jesteś w takim stanie?

-Taak..

-Nie umiem pocieszać.. ale.. jesteś super dziewczyną, wiele chłopaków chciałoby byc z tobą, urodę odziedziczyłaś po mamie.. no cóż.. ja poszłam za tatą. Głowa do góry i miej na niego wywalone! Pokaż mu, że jesteś silna - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam. Te słowa podziałały na nią. Od razu skierowała się do łazienki.

"Bzzzt bzzzzt" kolejny sms. "Wygraj 1000$ wystarczy jeden sms" No nie mogę.. ciekawe ile osób na to naciągnęli.

Powoli zaczęła się zbliżać godzina 20:00. O tej miał przyjśc Gilbert. Poinformowałam mamę o rzekomym projekcie, a ona na to "Już Ci wierzę, ehe.. bądźcie grzeczni" ostatnie dwa słowa wprawiły mnie w osłupienie. Albo ja mam skojarzenia, albo kompletnie nie wiem o co biega.

Czekając na chłopaka, byłam już przebrana w pidżamę. Teraz leżałam na łóżku przeglądając komiks. Ichigo.. ojej. Moja ulubiona postać z mangi. może kiedyś nauczę się tak rysować.. w co wątpię.

-Hej, sorry za spóźnienie. - powiedział wchodząc ze śpiworem. Kilkakrotnie zamrugałam. Nie był ubrany w czarne ciuchy. Zdecydowanie lepiej wygląda w tych niebieskich. -Zaczynamy? - wyrwał mnie z myśli.

-Ale co mamy zacząć? - odpowiedziałam zdezorientowana. Boże.. tracę kontakt z rzeczywistością.

-Chyba muszę Ci wszystko wyjaśnić w tej sprawie tak? Co, gdzie, kiedy..

Change time. (L.T FanFic.) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz