Czwarte Mrugnięcie

25 4 21
                                    

    Nie tego się spodziewałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    Nie tego się spodziewałam.

    Gdy popchnęłam drzwi i wyszłam, od razu uderzyło we mnie jaskrawe światło żarówki. Poczułam się, jakbym stanęła na szpitalnym korytarzu. Białe ściany, drzwi po obu stronach, w równej odległości. Oczywiście również białe.
    Wokoło panowała cisza. Nikt nie przechodził, z innych pokoi nie wydobywały się żadne dźwięki. Jakby to miejsce umarło.
    Poczułam nieprzyjemny uścisk w żołądku i już odwracałam się, by wrócić do swoich czterech ścian, gdy zza zakrętu doszedł do mnie cichy szept.

    — Nie wracaj tam tak szybko. Jeszcze nic nie widziałaś.

    Zamarłam w połowie ruchu. Spojrzałam w lewo i dostrzegłam czubki tenisówek, które wystawały zza kolejnego korytarza.

    — Kim jesteś?

    Cisza.

    — Co tutaj robisz?

    Cisza.

    — Dlaczego do mnie…

    Zanim skończyłam zadawać pytanie, buty zniknęły, a z nimi również dziwna aura obecności nieznajomego. Przeszedł mnie dreszcz. Objęłam się ramionami i zerknęłam tęsknie za siebie. Na drzwi do mojego pokoju. Do mojego azylu.
    Westchnęłam. Pokręciłam głową. Może oszalałam? Mimo to, zamiast wrócić do bezpiecznych czterech ścian, ruszyłam w głąb budynku.

    Chwilę później kręciłam się w koło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    Chwilę później kręciłam się w koło. Te same ściany, korytarze, drzwi. Zakręt za zakrętem. Co jakiś czas, jakaś żarówka nade mną, zaczynała mrugać, a ja zatrzymywałam się przerażona, że zgaśnie.
    Chciałam wrócić do pokoju, ale nawet nie wiedziałam, jak. Musiałam, to przyznać - zgubiłam się. Coraz bardziej odczuwałam strach. Niepokój prowadził do tego, że podskakiwałam nawet na nieistniejący hałas. Zaczynałam wariować.
    Oparłam się o ścianę i przymknęłam oczy. Byłam zmęczona, wyczerpana. Pomału morzył mnie sen i gdy już praktycznie odpłynęłam, usłyszałam trzask drzwi. Gwałtownie rozwarłam powieki. Spojrzałam w stronę, skąd doszedł do mnie hałas. Pomału pokonałam ten krótki odcinek. Te drzwi były inne. Dwuskrzydłowe. Ale, co najdziwniejsze, pomalowane zostały na jaskrawy, żółty kolor. Położyłam na nich dłoń i po chwili odskoczyłam zaskoczona, gdy zza nich doszedł mnie gniewny krzyk. Przykryłam usta dwoma dłońmi, by nie wydać żadnego dźwięku. By nie wydać siebie. By nie spanikować.

    Chciałam uciec. Nie zdążyłam.

    Drzwi się rozsunęły, a w przejściu pojawiła się postać ukryta w cieniu. Otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam krzyczeć.
    Cisza została przerwana. Był tylko mój wrzask.

    I małymi kroczkami zbliżamy się do początku końca tajemnicy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    I małymi kroczkami zbliżamy się do początku końca tajemnicy.
Mam nadzieję, że was zaskoczę.
:)

Kiedy otworzyłam oczy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz