Rozdział 9

90 18 0
                                    

To serce... Czuł, że w ostatnich dniach biło dla niego. Może i to trochę samolubne, ale takie odczucie towarzyszy mu od kilku dni i nie chce odpuścić. Zastanawiał się ile czasu będzie musiał czekać na wybudzenie, ale był w stanie czekać i całą wieczność, jeśli będzie mógł patrzeć na twarz chłopaka. Swoją drogą, Min nie zauważał wcześniej, jaki Jimin jest przystojny. Bo przecież liczy się charakter, a nie wygląd.

Postanowił zapytać pielęgniarki ile czasu Jimin będzie w śpiączce. Odpowiedziała, że powinien obudzić się za godzinę. Tylko sześćdziesiąt minut na przemyślenie, co powinien mu powiedzieć. Na pewno przeprosić, to była jego wina. Gdyby nie to, że go pobili nie trafiłby tu, nie byłoby tu jego brata i Park nie leżałby tu teraz.
Po chwili położył się i zasnął. Nawet nie zauważył kiedy objął Jimina za szyję.

Obudziło go to, kiedy poczuł poruszanie się ciała Jimina, na którym prawie że leżał. Otworzył szeroko oczy i spojrzał na niego, a wtedy ich spojrzenia się spotkały i Jimin uśmiechnął się delikatnie do niego na co zawstydził się i zabrał rękę z jego szyi.

- Przepraszam Jimin - zaczął chłopiec i chciał się podnieść ale starszy uniemożliwił mu to, obejmując go w pasie.

- To wszystko moja wina - dodał - Przeze mnie tu leżysz.

Jimin może i czasami był idiotą, lecz nie mógł pozwolić na to by jego Bogini się obawiniała i po prostu przyciągnął zielonowłosego jeszcze bliżej.

- Nie mów tak. To nie jest twoja wina - westchnął cicho - To nie jest wina żadnego z nas. Naprawdę, nie przejmuj się tym - wyjaśnił Jimin, a potem skrzywił się czując silny ból w głowie, który sprawił, że jego oczy zapełniły się łzami - Możesz iść po doktora? - spytał na jednym wdechu.

Przerażony nastolatek szybko wstał i pobiegł po lekarza, który tylko założył zimny okład i podał tabletki przeciwbólowe, uspokoił jeszcze Yoongiego, że to normalne po operacji, jaką przeszedł Jimin i żeby się nie martwił.

Pozwolił mu wrócić do domu, to było chyba najważniejsze co miał do powiedzenia. Polecił też Minowi, żeby dopilnował, aby Park dużo odpoczywał.

Zielonowłosy przejął się poleceniami doktora, ale cieszył się, że pozwolił mu wrócić do domu. Zastanawiał się, gdzie zabrać starszego. Może sam zdecyduje, gdy zapyta.

- Jiminie - pierwszy raz zdrobnił imię przyjaciela - Zawieźć Cię do domu?

- A jest jakaś inna opcja? - nieśmiało i delikatnie uśmiechnął się starszy. To był jedyny uśmiech na jaki było go w tamtym momencie stać.

- Um, możemy pojechać do mnie, ale- urwał bo zaraz usłyszał odpowiedź Jimina.

- Wybieram to drugie - mrugnął powoli oczami, przeciągając się na łóżku.

Niedługo potem obaj już opuścili szpital i zmierzali w kierunku przystanku autobusowego, który na szczęście był niedaleko, więc długo nie musieli isc. Byli cały czas tak blisko siebie, że ich ramiona aż się stykały w niektórych momentach i YoonGiemu o dziwo to nie przeszkadzało.

Zielonowłosy zapłacił za ich bilety chcąc w jakiś sposób Jiminowi wynagrodzić wszystko, co się wydarzyło.

Na miejscu byli niedługo potem, a Jiminowi coś się przypomniało.

- Ale... Nie ma twojego brata, prawda? - spytał niepewnie i zatrzymał się.

Yoongi pokręcił głową - Raczej nie. On rzadko bywa w domu - wymamrotał i zajrzał po wycieraczkę, skąd wyciągnął klucze. Oryginalne schronienie, normalnie ktoś mógłby się włamać do środka!

To trochę niepokoiło Jimina, ale bardziej denerwowało go to, że Yoongi mieszka z kimś takim... Niebezpiecznym. Tak nie mogło być do cholery. Jego Bogini powinna mieć dużo opieki, a najlepiej luksusu, którego każdy by pozazdrościł.

Musiał mu go dać za wszelką cenę, ale problem był w tym, że nie miał jak i mimo tego, źe w jego domu było ładniej niż tu, to mieszkała tam jego mama.

Właśnie. Jego mama. Musiał powiadomić ją, że zostaje u przyjaciela na... Sam nie wiedział ile, więc wziął do ręki swój dość popękany telefon i wystukał na sms'a, że nie wie kiedy wróci, ale jest bezpieczny, bo jest z przyjacielem.

Weszli do środka a pierwszym co im się rzuciło w oczy był lekko zaniedbany hol, w którym leżały porozrzucane ciuchy.

- Mój brat... Wyprowadził się. - a w jego oczach błyszczały łzy.

Jimin nie mógł pozwolić, żeby jego bogini płakała więc szybko starł łzę palcem.

- Chcesz mi powiedzieć, że mieszkasz sam w tej norze? - spytał go Jimin, marszcząc brwi.

Ah, brat Yoongiego był gorszym idiotą niż mu się to wydawało. Jak on mógł zostawić to słoneczko samo sobie? W sumie Jimin nie dziwił się, że dzieciak był taki chudy. Pewnie za mało jadł. Teraz, jak o tym pomyślał to było mu strasznie przykro i przytulił do siebie drobne ciało kolegi.

Yoongi nie mógł już zapanować nad tym, kiedy zaczął płakać, a Jimin cały czas gładził go po plecach, stojąc w tym syfie. Cholera, to było niedopuszczalne by takie dziecko mieszkało samo! Jimin zaczął się zastanawiać, gdzie podziali się rodzice chłopca ale narazie nie chciał go o to pytać. To pewnie był dla niego bardzo ciężki temat.

On pewnie by tego nie zrozumiał, bo mimo, że po rozwodzie to jednak miał kochającą mamę i tatę. W domu miał zawsze posprzątane i ugotowane, myślał, że wszyscy tak mają i to jest normalne. A jednak...

Ten dzieciak potrzebował opieki, a nie takiego kogoś jak Park, kto próbował tylko zdobyć jego ciało. Jimin zdał sobie sprawę, jak bardzo musiał cierpieć, gdy próbował go tylko przelecieć.

Postanowił dać mu tyle miłości, ile tylko będzie w stanie. Oddać mu swoje całe serduszko, w końcu na to zasługuje.

My Goddess | Yoonmin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz