Rozdział 12

80 19 0
                                    

W pewnym momencie seansu zrobiło się nudno, aż obydwoje usypiali na fotelach. Jimin ocknął się dopiero pod koniec filmu, kiedy zapalały się już światła w sali.

Szkoda mu było budzić młodszego, ale nie miał wyjścia bo przecież nie zostawi go w sali samego. Chociaż chętnie zostałby z nim w jednej całej salce.

Bez namysłu postanowił go miło obudzić. Znów nie pomyślał o konsekwencjach swojego czynu i cmoknął zielonowłosego w usta. Od razu się obudził, patrząc zdziwionymi a zarazem pytającymi oczami na Parka. Ten speszył się i przeprosił, ale nie spodziewał się odpowiedzi Yoongiego;
-Czy... Czy możesz to powtórzyć?

Jimin nie potrzebował słuchać tego drugi raz. Po prostu nachylił się i złączył swoje usta z powrotem z tymi Yoongiego i był pewien, że poczuł delikatny ruch na swoich wargach. Yoongi go całował. Cholera, on to robił. Obaj przymknęli powieki i całowali się powoli, a delikatnie. Jimin mógł wyczuć w ruchach Yoongiego jakąś niepewność, która minęła po tym, jak Park wplątał palce w jego zielone i mięciutkie włoski oraz przyciągnął chłopca na swoje kolana tak blisko, aż ich ciała się stykały i mógł wyczuć szybko bijące serce swojej Bogini oraz to swoje. I w jednej chwili czar prysł, gdyż Jimin poczuł podniecenie i zaczęło robić mu się ciasno w spodniach. To oczywiście wyczuł Yoongi i odsunął się od niego zawstydzony.

- Przepraszam Bogini, tak już na mnie działasz - zażartował Jimin i złapał go za rączkę, a kolejno wyciągnął z sali kinowej.

- Może chciałbyś pójść do kawiarni? - zapytał Jimin wymachując ich wciąż splecionymi rękami w powietrzu.

Mało osób zostało w galerii handlowej, więc nie musieli się kryć z czułościami. I tak ograniczyli się do trącania się noskami i przytulania.

Weszli do kawiarni, w której przywitała ich niezbyt miła kelnerka. Park wyczuł, że podoba jej się Yoongi. Obruszył się, bo jakaś laska nie może mu przecież odbić przyszłego chłopaka, chociaż na dobrą sprawę nieformalnie już ze sobą chodzili.

Kiedy przyszła zapytać, o co proszą, Jimin był dla niej wyjątkowo nieprzyjemny. Zamówili po dwie kawy latte z bitą śmietaną i czekoladowe lody. Po chwili otrzymali zamówienie, wraz z dziwną zwiniętą karteczką na tacy. Jimin zabrał ją, uważając, żeby Yoongi nie zauważył tego gestu. Otworzył ją a tam napisane, żeby Yoongi zadzwonił do tej szmaty i jej numer telefonu. Jimina trafił szlak i przeprosił na chwilę młodszego, kierując się prosto do kuchni dziewczyny. Kiedy wszedł do owego pomieszczenia od razu złapał dziewczynę za ubrania i przyszpilił do ściany.

-On jest mój. Głupia naiwna szmato.

Na jego nieszczęście wszystkiemu przyglądał się Yoongi, który przyszedł za Jiminem, zastanawiając się po co idzie do kuchni lokalu.

-Jimin? Co ty tu robisz?! - krzyknął wybiegając z pomieszczenia.

Jimin zostawił kobietę i wybiegł za swoim skarbem, którego w porę udało mu się złapać za rączkę.

- Yoonie to nie tak... - wymamrotał, patrząc mu w oczka i przytulił do swojego boku, lecz młodszy się szybko wyszarpał.

- Co wyjaśnisz!? - zawołał - To, że chciałeś uderzyć dziewczynę za nic!? Skoro taki jesteś to... Zapomnij o nas. Chciałem ci dać szansę! - zapłakał Yoongi i wycofał się, a następnie wybiegł przez drzwi.

Jimin patrzał za nim smutny i opuścił głowę, a kilka łez stoczyło sobie drogę na dół po jego policzkach. Przeklnął kilka razy pod nosem i opuścił pomieszczenie.

Chciał biec za Yoongim, chciał ale nie mógł. Wiedział, że powinien dać mu od siebie odpocząć trochę czasu.

Wybrał drogę powrotną do swojego domu i cały czas miał opuszczoną głowę oraz cicho popłakiwał. Dlaczego musiał być takim idiotą? Teraz Yoongi go nienawidził. Stracił swoją szansę!

A było tak pięknie! Mimo tego co się stało, Jimin cały czas rozmyślał o tym pocałunku. To było takie niesamowite. W sumie starszy nie wiedział co teraz, bo miał mieszkać u Yoongiego... Bał się o tego dzieciaka, co on teraz zrobi, gdzie pójdzie? Chyba ma jeszcze chwilę, żeby za nim pobiec? Tylko w którą stronę? Z tego co Park zdążył zauważyć, Min uciekał do drzwi, które nigdzie nie prowadziły. Była poza nimi tam tylko polna dróżka i most do wielkiej rzeki, płynącej pod galerią.

Wystraszył się tak bardzo, że przyspieszył bieg, po drodze wpadając na ludzi. Przepraszał ich, ale pewnie większość z nich i tak była na niego obrażona i obruszona jego zachowaniem. Ale to nic, liczy się tylko Yoongi.

Wybiegł przez żelazne drzwi, patrząc na polanę. Znalazł Yoongiego siedzącego na poręczy mostu i krzyczącego niezrozumiałe z początku słowa.

- Nie sądziłem, że tak skończę, ale nie mam już nikogo. Nawet za mną nie poszedł. Nie zależy mu na mnie. W sumie nie ma to znaczenia, i tak chciał mnie tylko przelecieć - łkał, a Jiminowi pękało serce do tego stopnia, że podszedł za chłopaka, łapiąc go w pasie. On wystraszył się i odskoczył tak, że wylądował na ramionach starszego.

- Bogini, bo ja... Ja Cię kocham tak naprawdę - szepnął cicho, spuszczając głowę - chciałem cię od niej chronić, chyba byłem zazdrosny... Możesz mnie teraz rzucić, ale proszę, żyj chociaż ty. Ja mogę skoczyć...

-Park Jimin... - popatrzył mu w oczy, ocierając łzę. - Co ty ze mną robisz - uśmiechnął się delikatnie

My Goddess | Yoonmin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz