^Rozdział 2~Prawda^

77 8 0
                                    


Kiedy byliśmy na lodach gadalismy o różnych glupotach. Potem postanowiliśmy pogodzić po parku. Chodzimy już bardzo długo. Jest 21:52. Pewnie dyrektor Już dowiedział się o naszym wybryku bo ta jedza się na 100% zapytała czy byliśmy i znając życie już mama została poinformowana o moim wybryku. Tak właściwie to ja tylko jej powiedzialam że powinna do mnie mówić na pani i się śmiałam ale i tak mam wyrzuty sumienia ze przeze mnie ktoś się zloscil. Nagle w mojej kieszeni zaczął wibrowac telefon wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran.
Ocho... Tak jak się spodziewałam moja rodzicielka dzwoni. Będzie dym. Nie czekając nacisnelam zielona słuchawkę i od razu usłyszałam głos przepełniony gniewiem i pretensjami

-Lilith?! Gdzie ty do cholery jesteś? Czeka nas poważna rozmowa! Masz 30 minut na pojawienie się w domu!

Już nawet nic nie odpowiedziałam ponieważ kobieta zakończyła połączenie. Porzegnalam się z Dylanem i przeprosilam. On powiedział że rozumie i postanowił mnie odprowadzić kawałek. Martwi się, bo wie jaka jest moja matka. Proponował żebym zamieszkala z nim ale ja odmowilam. Nie mialabym z czego mu płacić za mieszkanie, a póki co to nie mogę iść do pracy bo kończę liceum.

Wchodzę do domu. Jest już 22:30 w salonie świeci się światło. Mało kiedy sprawiam problemy ale nawet za taką błachostkę jak dostanie jedynki czeka mnie przesłuchanie. Tak jak zawsze matka i siostrą siedzą w salonie i czekają na mnie. Wchodzę do salonu gotowa na zamieszanie z błotem jak to zawsze bywa ale tym razem matka stoi przede mną z nienawiścią wypisana na twarzy i w momencie czuje piekacy policzek. Łapie się za piekace miejsce i dociera do mnie co się stało... Ona mnie uderzyła. Jeszcze nigdy mi tego nie zrobiła. Zawsze był krzyk albo szlaban, raz jak razem z Dylanem zamknelismy w szatni na w-f na całą godzinę koleżankę która wyzywala moja rodzinę na co nie pozwolę. Traktują mnie źle ale nigdy nie pozwoliłam powiedzieć na nie złego słowa to dostałam taką karę, że 24 godziny siedziałam w pokoju z butelką wody i kromka chleba. Pomysłodawcą kary była moja siostra. Ale to jest już przegięcie!! Jak mogła podnieś na mnie reke?! Za co ona mnie tak nienawidzi?!

-Dlaczego?! Dlaczego mnie tak nienawidzisz?! Co ja ci zrobiłam?- pytałam płacząc a ona spojrzała na mnie z wyrzutem.

-Jeszcze się pytasz?- zasmiala się- Nie dość że cały czas przypominasz mi twojego ojca to jeszcze sprawiasz problemy! Jesteś gowniarą, która nigdy nie powinna się urodzić!!- wykrzyczala a ja wytrzeszczylam oczy.

-J-Jak to?- zapytałam a jej oczy zaczęły się szklic.

-Kiedy zaszlam w ciążę nie byłam zdrowa, przez co ciąża była zagrozona. Lekarze mówili ze sa niewielkie szanse na przeżycie twoje jak i moje. Ja mówiłam twojemu ojcu, że chce usunąć ciążę ale on się nie zgadzał. Walczyłam długo ale nie udało mi się go przekonac. Poród bolał niemiłosiernie a do tego ryzyko ze niedługo możesz umrzeć. Dla pewności lezalas w szpitalu przez rok. To był jeden z gorszych rokow w moim życiu. Już wtedy byłam na ciebie zła i nie traktowalabym cię dobrze gdyby nie twój ojciec!!!

Po jej wypowiedzi uznałam ze to dla mnie za dużo... Muszę wszystko przemyśleć poukładać w głowie. Ona nienawidziala mnie od początku i tylko dzięki tacie mnie tolerowala?! Przejdę się na cmentarz. To zawsze mi pomaga. Kiedy siedzę przy grobie taty opowiadam mu co się stało dobrego i złego. Często płacze i dobrze że on tego nie widzi.

Wybieglam na górę po sluchawki. Muzyka jest dla mnie bardzo kojaca. Kiedy zabrałam już to po co przyszłam skierowalam się do drzwi, założyłam buty i sweter. Zaczęłam biec. Pomimo ciemności której się panicznie boję biegne w stronę cmentarza. Ciemność od dziecka mnie przerazala. Nigdy nie wiesz co się w niej kryje.

Po 20 minutach byłam na cmentarzu. Kieruje się w dobrze znane mi miejsce czyli grób mojego taty. Zdyszana usiadłam na ławce przed pomnikiem. Nie jestem fanką sportu... Biegam tylko wtedy kiedy jestem zła albo coś się stanie. Dziś jest właśnie taki dzień kiedy moje emocje są rozdarte. Nie wiem czy chce wracać do domu, czy chce patrzeć na kogoś kto mnie nigdy nie chciał.

Na rozmowie z tatą spędziłam 40 minut. Niedługo północ... Co mnie podkusilo na biegniecie tak daleko?! Przeciez ja się tak cholernie boję! Mogłam to przemilczeć ale potrzebowałam rozmowy z tatą. Szkoda że nie ma go tutaj. Matka umialaby mnie znosic, a przynajmniej próbowałaby.

Zaczęłam biec w stronę domu. Moje oczy były pełne łez. Wsluchiwalam się w słowa piosenki i biegłam przed siebie. Znam ta drogę na pamięć. Bardzo często tu chodzę więc nie mam problemu z dojsciem widząc tylko rozmazany obraz.

Zamyslilam się kiedy nagle coś a raczej ktoś wciągnął mnie w jakąś ciemną uliczkę. Bardzo się boję... To co mnie pociaglo ma niesamowitą siłę. Mój oddech przyspiesza, serce zaczyna mocniej bić... A przed moimi oczami stoi postać. Cała krew odpływa mi z twarzy kiedy tajemnicza postać zaczyna się do mnie przybliżać.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐

Hejka ✋ przepraszam za moją nieobecność... Koniec roku a co za tym idzie? Poprawki... A przez przytloczenie także brak weny.
Postaram się w tym tygodniu wrzucać wdlug grafiku. Ale może się zdążyć tak jak w minionym tygodniu. Niestety... Szkoła...

Do następnego!! ❤👊💋

ZimnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz