#4

105 9 0
                                    

  Tego dnia nic się nie działo.Na Ziemi wyrzutków,zapanowała susza.Zaczęło ubywać wody,nie mówiąc już o braku jedzenia.Większość jego była przekazywana Jua.Pewnie się zastanawiacie,czemu? Brązowa od pewnego czasu oczekiwała potomstwa.Tym samym stała się jedyną partnerką Mwzo.Codziennie chodziła do medyczki i odpoczywała,a nas posyłala na poszukiwania jedzenia.Lwice z Lwiej Ziemi,częściej przebywały na sawannie,tym samym ograniczały nam dostęp do pożywienia.Musieliśmy szukać myszy,a i tak większość oddawaliśmy Jua.Chodziłam z pustym brzuchem,tak jak większość lwic.Nie oczekiwałyśmy cudu,tylko litości z strony lwicy.Przyszła matka,stała się również drażliwa i jeszcze wredniejsza.Wolałam,trzymać się od niej z daleka.Większość mojego czasu,poświęcałam mojej przyjaciółce.Tylko ona,wiedziała o moich dziwnych snach.Pocieszała mnie tym,że to jest tylko przypadek,ale coraz mniej wierzyłam w to,że nie są przypadkowe.Zwłaszcza,o tym lwie,lwicy i Kovu.Krew była taka realistyczna,a oni tacy prawdziwi.Już nie wiedziałam,co mam robić.Postanowiłam,przejść się na spacer.Był jeden problem,dzisiaj Mwzo zabronił wychodzić.Musiałam,coś wymyślić.W końcu,zdecydowałam się uciec,kiedy nikt nie będzie patrzył.Okazja,nadarzyła się trochę później.Udało mi się,uniknąć wzroku lwic i przejść pół trasy.Kiedy,na mojej drodze stanęła Jua.Spojrzała na mnie,jadowitymi oczami.
-A gdzie,to się panienka wybiera?
-Ja...ja idę na polowanie
-Kłamiesz!-podniosła głos,-przecież wiem,że niedawno byłaś z lwicami na łowach!
-No tak,ale...zawsze...warto...pójść drugi raz,-próbowałam wymusić uśmiech.Spojrzała na mnie podejrzliwie,odwróciła wzrok i już myślałam,że odchodzi,kiedy nagle się odwróciła, i z całej siły,walnęła mnie w nos.Poleciała krew,strasznie bolał.

Panie i Panowie,po raz pierwszy na tym blogu,mamy obrazek xdZłapałam się za niego,a oczy mi się zaszkliły.Spojrzałam na nią,stała wściekła obok.ONA WŚCIEKŁA?! TO CHYBA JA,POWINNAM BYĆ WŚCIEKŁA! Z NOSA LECI,MI PRZEZ NIĄ KREW!!-krzyczałam w myślał.Już chciałam,słowa tam wypowiedziane,przelać na lwice,kiedy ta...jakby nigdy nic,odeszła.

Ogarnęła mnie wściekłość.CO ONA SOBIE WYOBRAŻA! Chciałam wyładować gniew,i wyleczyć nos.Zaczęłam biec w kierunku lwiej skały.

Wielką atrakcją dla zwierząt,był widok biegnącego wyrzutka.Ominęłam zręcznie zwierzęta,by w końcu,zatrzymać się przy wodopoju.Nie mogłam oddychać,musiałam się opanować.Spojrzałam w wodę,że smutkiem.Do czego,to wszystko doprowadziło.Przetarłam łapą swój nos,następnie zanurzając go w wodzie.Kiedy wynurzyłam moją twarz,spostrzegłam coś dziwnego.Jedną cześć mojej twarzy,zajęła kremowa lwica.Miała czerwone oczy i się do mnie uśmiechała.Wychyliłam się bardziej,by ją uważnie zauważyć.Próbowałam ją rozpoznać.....z kąt ja ją znałam?

Odezwała się do mnie,ciepłym głosem:
Nie pozwól,by twe serce..stało się ciemne
Nie pozwól,by przepadł ród twej krwi
Nie pozwól,by popadł w zapomnienie
Nie pozwól....Siri!
(zniknęła)

Analizowałam,to co mi powiedziała.O co chodziło? Kim była? Już ją kiedyś widziałam...jest zapomniana,ukryta w pamięci.Spojrzałam w dal.Wydawało mi się,że coś tam widzę,i się nie myliłam.W oddali,zauważyłam sylwetkę Mwzo.Ciekawość,wzięła górę.Poszłam cicho w jego stronę.Szybko go dogoniłam i po chwili,ukryłam się pod osłoną nocy.Miałam nadzieję,że mnie nie zauważą.Przykucnęłam.Koło Mwzo...stał Kovu.O czymś rozmawiali,a właściwie się kłócili.Dotarły do mnie,tylko ułamki ich rozmowy.
Kovu:A więc,ona żyję!
[...]
Mwzo:I co z tym zrobimy?
Kovu:Daj mi pomyśleć!
[...]
Mwzo:Twoja córka żyję i do tego..jest na mojej ziemi!
Kovu:Przecież ona mi zabierze tron!

Nie mogłam ich już słuchać,zaczęłam się cofać.Szłam do tyłu,gdy nagle...rozległ się trzask gałęzi.Wydałam się! PO usłyszeniu hałasu,ucichli i zaczęli się do mnie zbliżać.Byłam w potrzasku...  

TZW:Lwica SiriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz