#9

83 7 0
                                    

  Otworzenie powiek,było dla mnie dzisiaj prawdziwym wyzwaniem.Na szczęście się udało i po chwili,zostałam oślepiona przez słabe światło.Rozejrzałam się po pomieszczeniu.Leżałam w jaskini medyczki.Na łapach miałam położoną jakąś maść,zabandażowaną liściem.Nie mogłam sobie przypomnieć,co się wczoraj wydarzyło.Obok mojego posłania,leżała miska z wodą i kawałek zebry.Nie byłam jednak głodna.Pomału zaczęłam sobie przypominać,co się stało.Coś widziałam,poczułam ból i zemdlałam.O co w tym wszystkim chodzi? Usłyszałam kroki i po chwili,do jaskini wszedł sam Mwzo.Spojrzałam na niego ukradkiem i zatopiłam swoje zęby,w mięsie.Nie byłam specjalnie głodna jak wspomniałam,ale nie zamierzałam z nim gadać.Lew jednak nie odpuścił i podszedł do mnie.
-Wczoraj,ktoś do jaskini podrzucił coś dziwnego.Szkło,jak wytłumaczyła mi medyczka.Wyczułem czyiś zapach,najprawdopodobniej zabójcy Jua.Przyznam,że uknułaś dobry plan.Przyniosłaś z baobabu..szkło.Zabiłaś Jua,w nocy podrzuciłaś je i sama się zraniłaś,by zmyć z siebie podejrzenia.
-Zamknij się!-podniosłam się z trudem i spojrzałam w jego oczy,-nie zabiłam jej,sama stałam się ranna.Nie masz prawa mnie oskarżać!
-Módl się lepiej,żeby zabójca się znalazł,-z tym zdaniem mnie zostawił.
Byłam wściekła,bardzo wściekła.Położyłam się i zakryłam łapami.Co..skaże mnie na śmierć,za coś czego nie zrobiłam? Do tego tę łapy mnie bolą.Medyczka z Ziemi Wyrzutków,nawet w połowie,nie jest tak uzdolniona jak Rafiki.Z trudem z powrotem wstałam i udałam się do wyjścia.Leżenie mi nic nie da.Na tej ziemi,coś takiego jak odpoczynek,nie istnieję.
Ledwo wystawiłam łapę,poza jaskinię,podbiegły do mnie Lisa i Disi.Młoda weszła mi między łapy i zamruczała,natomiast Lisa mnie przytuliła.Uśmiechnęłam się.
-Czemu nie leżysz? Nic ci nie jest?
-Na tej ziemi i tak mój los jest już znany,-westchnęłam,-oskarżają mnie za coś,czego nie zrobiłam.Wyobrażasz sobie,że ten cały Mwzo,ma mózg wielkości orzeszka..?
-Domyślam się,-odparła Lisa
Disi milczała chwilę,lecz później zapytały,czy może się pobawić? Oczywiście się zgodziłam,a kiedy tylko mała zniknęła mi z oczu,mogłyśmy pogadać z Lisą,jak para młodych dorosłych.
-Nie zabiję cię..nie może
-Nie teraz o tym.Mam pomału dość,tego świata pełnego nienawiści.Lwia Ziemia,Ziemia Wyrzutków,co będzie następne..Rajska Ziemia!
-Taki już jest świat,nie zmienisz go

Spojrzałam na niebo.Było jeszcze wcześnie,więc mogłam udać się na spacer.Zdecydowanie tego potrzebowałam.Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem,a nie zatłoczoną jaskinią.Wolnym krokiem,podeszłam więc do wyjścia.Noga dalej mnie bolała,ale nie przeszkadzała w chodzeniu.Przedostałam się przez krzewy i ruszyłam dalej.Nie wiedziałam,gdzie się udam.Może na Lwią Ziemię,a może tutaj zostanę.Minęłam rzekę z krokodylami i znalazłam się przy moście granicznym.Usiadłam,wpatrzona w lwią skałę.W blasku lekko zachodzącego słońca,wyglądała nieziemsko.Zapewne,widoki z niej,musiały być bardzo ładne.Uśmiechnęłam się,na myśl o miło wiejącym wietrze,poruszającym me futro i o zachodzie słońca,który bym mogła zobaczyć z niej.Lwia Ziemia,pomału jak już wcześniej wspomniałam,przypominała tą za życia Skazy.Widać,jego syneczek,dokończy plany ojca i zniszczy coś,co moi przodkowie,uważali za niezwykłe.Na myśl o tym posmutniałam.Zmarszczyłam brwi i odeszłam trochę dalej.Zaczęłam liczyć w pamięci,by się uspokoić.1..2..3..4..5..6..7..nie dokończyłam,bo ktoś na mnie wskoczył.Potoczyliśmy się z małej górki.Walnęłam napastnika w nos,a on ugryzł mnie w łapę.Syknęłam tylko i udrapałam kolejny zakamarek jego ciała.Pomimo znacznie większej siły,jaką władał lew,dobrze mi szło.Znałam te tereny lepiej i potrafiłam to wykorzystać.Bez większych trudności,uderzyłam go w plecy i ugryzłam w szyję.Stracił na chwilę równowagę,co wykorzystałam.Skoczyłam na niebo i przybiłam do ziemi.Dopiero w tedy,mogłam mu się przyjrzeć.Był złoty z brązową grzywą.Posiadał także,malinowy nos lwioziemca.W jego zielonych oczach,zobaczyłam przerażenie.I dobrze! Niech się mnie boi! Warknęłam kolejny raz.

TZW:Lwica SiriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz