Po zaskakująco długiej i srogiej zimie, do Kraju Ognia wrszcie zawitała wiosna. Po raz pierwszy od wielu mięsięcy ludzie mogli delektować się ciepłym dotykiem promieni słonecznych. Utrzymująca się już kilkanaście dni poprawa pogody sprawiła, że Wioska Liścia zaczęła budzić się do życia, zupełnie jak kwitnące wiśnie. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciepły, co z pewnością motywowało mieszkańców do wychodzenia na zewnątrz. Zatłoczone ulice w godzinach szczytu wydawały się być niezwykle przepełnione. Nawet na cmentarzu było tego dnia zadziwiająco dużo ludzi. Wśród nich można było dostrzec różowowłosą dziewczynę, która stała z pochyloną głową nad jednym z nagrobków.
- Ah, Sakura-chan! Więc to tutaj się schowałaś. - wykrzyknął uśmiechnięty blondyn, podbiegając do niej. Jego radosny głos od razu wyrwał kobietę z zamyślenia.
- Oh... to ty Naruto. Cześć. - odpowiedziała podnosząc głowę i uśmiechając się do chłopaka. Od czasu wojny nieco się zmienił. Co prawda wciąż był tym samym roztrzepanym i roześmianym ninja, ale nie ulegało wątpliwości, że jego charakter stał się bardziej dojrzały. Wygląd sakryfikanta również uległ zmianie. Oczywiście nadal nosił swój pomarańczowy dres, ale górną część stroju zastąpiła czarna kurtka. Oprócz tego włosy niesfornego ninjy były teraz krótsze i dużo mniej bujne niż niegdyś, lecz to tylko dodawało mu uroku. - Gdzie zgubiłeś Hinate? - zapytała po chwili różowowłosa.
- Miała coś do załatwienia, ale umówiliśmy się już na jutro. A co z tobą Sakura-chan? - ton głosu chłopaka nagle zpochmurniał - Wpadłaś się z nim... pożegnać?
- Tak... W końcu nie wiadomo jak długo będę przebywać w Sunie. - odpowiedziała Sakura. Już następnego dnia miała wyruszyć do Wioski Piasku w towarzystwie eskorty w postaci dwóch skrytobójców. Klinika psychoterapii dziecięcej, której była pomysłodawczynią, w ostatnim czasie znacznie zwiększyła swoje rokowania. Również sama kunoichi podwyższyła swoje umiejętności medyczne, tym samym stając się drugą Tsunade. W związku z tym Kazekage zaproponował jej by pomogła usprawnić funkcjonowanie opieki medycznej w Sunie. Takiej propozycji nie można było odrzucić. Poza tym, to także była dobra okazja by odwiedzić starych, dobrych znajomych z Piasku.
- Rozumiem. - powiedział Naruto - Więc, to już jutro? Będzie tu nudno bez ciebie. - uśmiechnął się, a ona odwzajemniła ten gest, po czym znów skierowała wzrok w stronę nagrobka.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że go już z nami nie ma. Wiem, że to głupie, ponieważ minęło tak wiele czasu, ale...
- Sakura-chan przestań. - wtrącił Naruto, kładąc jej dłoń na ramieniu. - Nie powinnaś tak się tym zadręczać. - dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na przyjaciela. Oboje patrzyli sobie prosto w oczy, zupełnie jakby próbowali wedrzeć się nawzajem do swoich umysłów - Poza tym, to tylko i wyłącznie moja wina... - dodał po chwili blondyn, uciekając wzrokiem na kamienną płytę.
- Nie mów tak. On... Sasuke-kun sam chciał z tobą walczyć. Sam chciał wszcząć rewolucję...
- Ale to JA go zabiłem. Sam nie wiem, dlaczego tak się stało.
Oboje na chwilę zamilkli. Przez dobre kilka minut w ciszy wpatrywali się w pomnik. Blondyn kątem oka dostrzegł kilka łez, które spłynęły po policzkach kunoichi. Jej wzrok był jakby nieobecny, co świadczyło o głębokim zamyśleniu. Po chwili również i sakryfikant oddał się refleksji. Naruto z bólem serca musiał przyznać, że Mędrzec Sześciu Ścieżek miał rację. Braterskiego konfliktu Ashury i Indry nie da się zażegnać. Uzumaki nie mógł sobie wybaczyć, że wszystko tak się potoczyło. Oprócz tego bolało go gdy widział jak Sakura cierpi. Ona była jedyną osobą, która od czasu zakończenia wojny regularnie odwiedzała grób Uchihy na cmentarzu w Konoha. Nawet on już zauważył, jak wiele Sasuke znaczył dla Sakury.

CZYTASZ
Ofiara i Bestia - SasuSaku
Fanfiction~WOLNO PISANE~ Dwa lata po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Sakura wciąż jest pogrążona w żałobie z powodu śmierci Sasuke. Tymczasem on w rzeczywistości żyje, a ponadto ma co do niej pewne plany. Pragnę dodać, że to moje pierwsze opowiadanie. Po...