Rozdział 4 - Indra i ciche "tak"

1.6K 57 10
                                    

Burza szalała co raz bardziej. Spowite mrokiem leśne gęstwiny sprawiały wrażenie jakby zaraz miały dosłownie zniknąć pod setkami tysięcy kropel zimnej wody. Wiatr łamał gałęzie i rozwiewał liście na wszystkie strony. Pośród tego wszystkiego, cztery zakapturzone postacie wraz z psem przemierzały las w poszukiwaniu schronienia. Długie białe płaszcze, które ów podróżnicy mieli na sobie zdawały się nie być wystarczającą ochroną przed potężną ulewą.

- Aah! Naruto to wszystko twoja wina! - wykrzyknął członek klanu Inuzuka.

- Że co?! Niby dlaczego moja? - odparł oburzony blondyn.

- To TY nachalnie namawiałeś Shikamaru na dalszą drogę. Gdybyśmy zatrzymali się na noc w tej ostatniej wiosce nie musielibyśmy teraz uciekać przed burzą! Shikamaru, dlaczego w ogóle się na to zgodziłeś?!

- Eh, sam nie wiem... Mam jakieś dziwne przeczucie. - odparł znajdujący się jakieś dwa metry przed nimi Nara - Naruto ma rację. Powinniśmy się pospieszyć. Minęły już cztery dni, a każdy kolejny oddala nas od szansy znalezienia zaginionych.

- A teraz błąkając się po tym lesie niby zyskujemy na czasie? Równie dobrze mogliśmy zostać na noc w tamtej osadzie!

- Skąd mogłem wiedzieć, że się rozpada? W tych rejonach to nietypowe zjawiska pogodowe. Granica Suny już niedaleko, niedługo lasy zaczną zastępować pustynie.

Kiba w odpowiedzi tylko cicho warknął pod nosem. Przez kolejne kilka minut słychać było jedynie wiatr i krople deszczu uderzające o ziemię.

- Hej... Chłopaki... - rozbrzmiał nagle głos spadkobierczyni Hyuuga - Niedaleko na wschód od nas jest jaskinia. Zauważyłam ją dzięki Byakuganowi. Myślę, że możemy się tam schronić i przeczekać do rana.

- Świetnie. - odparł Nara - Prowadź, Hinata!

Po chwili cala drużyna zaczęła kierować się śladami dziewczyny w głąb lasu. Nie minęło nawet pół godziny, a wszyscy dotarli już do wcześniej wspomnianej groty. Od razu weszli do środka, nie zważając na kompletną ciemność panującą wewnątrz jamy.

- Czekajcie! - odezwał się nagle Kiba, zatrzymując tym samym pozostałych.

- Co się dzieje dattebayo? - zapytał blondyn.

- Coś tu jest... Akamaru, ty też to czujesz? - powiedział Inuzuka zwracając się do psa, który w odpowiedzi tylko szczeknął doniośle.

- Co jest? Co czujecie? - odezwał się nagle członek klanu Nara- Jesteśmy tu bezpieczni?

- Tak, tak... Ale nie w tym rzecz. - odparł treser psów - Chodźcie za mną.

Shikamaru wyjął z kieszeni zapalniczkę by rzucić chodź trochę światła na odmęty jaskini. Kiba i Akamaru prowadzili pozostałych co raz bardziej w głąb groty. Po chwili oczom całej drużyny ukazały się trzy porzucone plecaki oraz sterta zwęglonych gałęzi, będąca dowodem na to, że ktoś tu palił ognisko.

- To... To jest... - wybełkotał Uzumaki, podnosząc jeden z plecaków.

- To upierdliwe, ale wygląda na to, że jesteśmy na dobrej drodze... - powiedział cicho Shikamaru.

~*~

Obudziło ją uczucie okropnego zimna. Puchata kołdra była niczym w starciu z temperaturą panującą w kryjówce. Sakura wciąż nie rozstając się z pościelą, podniosła się do pozycji siedzącej i jedną ręką przetarła zaspane oczy. Następnie spojrzała na drugą połowę łóżka. Była pusta, a to oznaczało, że Sasuke już wstał. Kunoichi przekręciła głowę w drugą stronę by zerknąć na szafkę nocną, na której zwykle Uchiha zostawiał jej coś do jedzenia. O dziwo, ona także była pusta. Czy to oznaczało, że czarnooki obudził się dopiero niedawno?

Ofiara i Bestia - SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz