Charli wrócił dosyć szybko, w sam raz na obiad. Bardzo ucieszyl się że przyzadzilam lasagne. Widocznie był naprawdę bardzo głodny bo zjadł w mgnieniu oka i poprosił o dokładkę.
Po obiedzie zmylam naczynia i usiadłam z Charlim przed telewizorem, oczywiście włączył mecz koszykówki. Nigdy nie lubiłam oglądać meczy ale po tym co się dowiedziałam nie chciałam być sama. Z tatą u boku było mi raźniej.-Coś się stało? - zapytał nagle
-Niee, dlaczego??
-Nigdy nie lubilas meczy.. a dziś ..
-Tak jakoś wyszło... hm.. pójdę odrobić lekcje..Podnioslam się z kanapy i pobieglam na górę. Nie wiem dlaczego ale szybko zamknęłam drzwi, jakbym oczekiwała, że ktoś, kogo teraz nie chciałam widzieć miał przybyc. Zaczęłam odrabiać matematykę. Zawsze byłam z niej dobra, więc jak skończyłam robić zadania domowe zajelam się innymi tematami, z którymi nie miałam najmniejszego problemu. W końcu nie miałam już co ze sobą zrobić.. Postanowiłam ze pójdę się przewietrzyć.
-Wychodzę! -tylko rzuciłamNa dworze było chlodnawo więc szybko wróciłam się do domu po bluzę z misiem w środku. Naszczescie nie padał deszcz. Nie wiem jak to się stało ale nogi zaprowadzily mnie do miejsca "wypadku". Może to dlatego, ze cały czas o tym myślałam, a to co kiedyś wydawało mi się proste i normalne już nigdy takie nie będzie? To trudna sytuacja.. Trzeba pomyśleć co z tym zrobić.
Gdyby Edward chciał mi coś zrobić napewno nie zatrzymalby auta i nie pozwolilby mi przeżyć. A tak jak widziałam nie rzucił się na mnie. Nawet tego nie chciał. Może nie trzeba się go bac, skoro żyje pośród ludzi? Zwykłych ludzi?
Czy jest ich więcej?
Jak żyją?
Czy w ogóle będzie się do mnie odzywał po tym wszystkim?
A może to wcale nie były kły? Tylko jakaś zabawka, którą chciał mnie nastraszyc?
Znając mnie na pewno przesadzam, pewnie robił sobie ze mnie żarty. W końcu jestem nowa.Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Gdy się odwrocilam ujrzałam wysokiego, dobrze zbudowanego Indianina. Miał długie, czarne włosy związane w kucyka i wspaniały uśmiech.
-Zgubilas się? - zapytał
-Nie, nie.. Tak sobie tylko siedzę.
-Ty jesteś pewnie Bella Swan?
- Tak, to ja.. - zastanawialam się ile jeszcze osób będzie się mnie o to pytać i ile to potrwa..
-Tak myslalem. Mój tato przyjaźni się z Charlim.
-Billy?
-Tak, to on. - puścił oczko
Probowalam odpowiedzieć mi tym samym, ale nie umiałam puszczać oczek. Wyglądało to naprawdę dziwnie jak silowalam się z własnym okiem.
Wybuchł śmiechem, ja też.
-Charli jest w domu?
-Tak, tak. Coś mu przekazać?
-Nie, dla pójdę. Billy zaprasza was na kolację, jutro wieczorem.
-O, to fajnie.
-Dobra ja idę zanim Billy się zniecierpliwi.. - puścił mi w sarkazmie oczko.
Zachichotalam. Ten chłopak bym bardzo sympatyczny. Byłam gotowa tu i teraz zostać jego przyjaciółka.
-Zaczekaj! Pójdę z tobą.
Poszliśmy.
CZYTASZ
Zmierzch Moimi Oczami
FanfictionKiedy mama Belli Swan ponownie wychodzi za mąż, dziewczyna musi zamieszkać z ojcem w Forks. Od początku dziewczyna jest sceptycznie nastawiona do wyjazdu... Jednak poznaję Edwarda- tajemniczego chłopaka, który przyciąga ją jak ofiarę...