15

2.8K 126 7
                                    

"Ostrożnie Chris". "Tylko spróbuj jej dotknąć". To usłyszałem wychodząc z gabinetu dyrektora. Nie miałem zamiaru zrobić coś Evie, broń boże. Chciałem z nią tylko porozmawiać.

Założyłem kaptur na głowę idąc korytarzem. Jak zwykle czułem, że wszyscy na mnie patrzą, ale to nie były te same spojrzenia co zawsze. Ludzie mną gardzili. Nawet jeśli to, o co mnie oskarżono w końcu okaże się nieprawdą, to i tak niesmak po tym wszystkim zostanie. Będę słyszał w przyszłości szepty za plecami "o zobaczcie, to ten chłopak z ostatniej klasy, który zgwałcił nową dziewczynę w szkole. Radzę wam się trzymać z daleka. Masakra." Westchnąłem i rozejrzałem się wokół siebie. Kilka metrów dalej Eva siedziała na ławce z telefonem w ręku. Nie spodziewałem się, że tak łatwo pójdzie mi znalezienie jej.

- Eva - podskoczyła zaskoczona moim nagłym najściem. - musimy pogadać.

- Nie mamy o czym, Chris. - wstała, zadarła głowę i spojrzała mi prosto w oczy. - Przyznaj się, że zgwałciłeś Rosemarie.

- Co ty pieprzysz? - kilka osób zwróciło ku nam swoje spojrzenia. Świetnie, zaraz zacznie się tu zbierać niezła grupka osób. - Dobrze wiesz, że to nieprawda. W ogóle od kiedy przyjaźnisz się z z Rose, co?

- W ogóle nie powinno cię to obchodzić. - prychnęła.

- Jeszcze kilka dni temu skoczyłabyś jej do gardła widząc ją ze mną. co ona ma czego ja nie mam? Przypomina ci to coś? - zmrużyłem oczy i ściszyłem głos. - Słyszałem, że wróciliście do siebie z Jonasem. Albo dowiem się o co w tym wszystkim chodzi, albo on dowie się dlaczego zdecydowałaś się do niego wrócić. Nie spocznę dopóki nie zniszczę ci życia.

- Nic nie możesz zrobić. - jej głos był przepełniony wahaniem i niepewnością.

- Czyżby? Zanim zacznie się rozprawa minie trochę czasu. Wystarczająco, żebyś pożałowała, że kiedykolwiek chciałaś ze mną być.

- Co się dzieje? - nagle tuż obok niej jak spod ziemi wyrósł Jonas. Chryste, ja to mam szczęście.

- O, Jonas! - poklepałem go po ramieniu z szerokim uśmiechem. - Co słychać? Wiesz, chyba muszę zabrać na trochę twoją dziewczynę. Musi mi coś wyjaśnić. - spojrzałem na rozwścieczoną Evę. - No, chyba, że...

- Nie. Chodź Chris. - mówiąc to, prawie mnie opluła, ale, tak czy siak, osiągnąłem swój cel. 



- Zagroziłam Rose, że jeśli się do ciebie zbliży, to gorzko tego pożałuje. Mówiłam jej to cały czas, ale najczęściej w dzień imprezy. Miałam zamiar bawić się na niej z tobą, ale ty wolałeś tą wywłokę. Kiedy uciekłeś ode mnie z tej głupiej sofy, spotkałam ja w łazience. Powiedziała, że ma moje ostrzeżenia w dupie, że chce się dzisiaj z tobą świetnie bawić, bla bla bla. Wyśmiałam ją i powiedziałam, że proszę bardzo, niech spróbuje szczęścia. A potem opowiedziałam jej jak traktujesz inne dziewczyny. Nie chciała mi wierzyć, ale sugerując się późniejszą ucieczką, chyba jednak dała się przekonać. - zaśmiała się. - To, że wybiegła było moją przepustką do zemsty na tobie. No i proszę, udało mi się!

- Nie do końca. - powiedziałem. - Tak jak się umawialiśmy, teraz pójdziesz do dyrektora i wszystko mu ładnie jeszcze raz opowiesz.

- Nie. - uśmiechnęła się.

- W sumie to jak chcesz. I tak wszystko nagrywałem. - wyciągnąłem spod stołu telefon, pomachałem nim i wstałem. - Muszę lecieć. Wiesz, nie chciałbym trafić do więzienia tak szybko. Tyle jeszcze przede mną!

- Nie mówisz poważnie. - patrzyła jak odchodzę zdezorientowana. - Chris, nie zrobisz tego. Nie możesz!

- Przekonamy się? - spojrzałem na nią odwracając głowę, po czym pobiegłem szybko do Larsena. 



Marie siedziała na parapecie pod oknem z słuchawkami na uchach, obserwując ptaki na dziedzińcu. Szturchnąłem ją delikatnie w ramię. Zdjęła słuchawkę, spojrzała na nie zaskoczona. A może przestraszona?

- Wszystko wiem. Nie mam ci tego za złe. Po prostu potwierdź wszystko co powiem. - powiedziałem n jednym wydechu. Wodziła wzrokiem po mojej twarzy, zamrugała kilka razy, po czym spuściła wzrok.

- Dobrze. - szepnęła. Potem poszliśmy razem do Larsena.    

*Drama*/ C.S. SKAM / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz