Wycinek z "Proroka Codziennego"
"Udało się dzisiaj złapać aż dziesięcioro śmierciożerców. Złapano ich na ulicy Pokatnej przy próbie morderstwa młodego małżeństwa aurorów."
Prychełam rzucając gazeta o karty mojej celi. Zaczynam rozumieć czemu nasz jakże kochany minister magii dał mi tą gazetę. I jeszcze może mi powie iż to sami moi znajomi. Na pewno byłoby to śmieszne. Mogłabym się normalne popłakać ze śmiechu. No tak warto byłoby powiedzieć kim jestem. Nazywam się Veronica Moon. I siedze w Azkabanie. No chyba już rok. Chociaż pewności nie mam. Zgubiłam rachube już jakiś czas temu. Jako, że jestem śmierciożercą to na około mojej celi jest spora ilość dementorów. Ale nie każdego da się tak łatwo złamać. W końcu niektórzy wychowywali się w takich nienormalnych rodzinach, że takie wspomnienia jakie wracają tutaj do człowieka to aż przyjemność. Przetrwałam swoje przemyślenia na ten temat i spojrzałam za kraty. Minister szedł w stronę wyjścia. Jednak na jego drodze pojawił się gruz. Więzienie się wali? Zapytałam samą siebie w myślach. Po chwili było słychać wybuch. To więzienie chyba jednak się nie wali, a wybucha. Po chwili cześć Azkabanu, w której się znajdowałam była praktycznie cała zniszczona. Wyszłam, więc bez większego problemu z celi. Z tego co było widać na pierwszy rzut oka to praktycznie większość tego więzienia poszła z dymem.
- To jakaś impreza była, na którą nas nie zaproszono? - powiedziała Julie. No proszę nie widziałyśmy się już trochę.
- Ja tam mam wrażenie, że to nie była jakaś tam zwykła impreza, a zaplanowany zamach albo na nasze życie albo na Azkaban. - powiedziałam.
- Od kiedy ty jesteś pesymistka? - zapytała Lily. Odwróciłam się.
- My tu jakieś mamy spotkanie Huncwotek? - zapytałam ze śmiechem.
Wszystkie spojrzałyśmy na siebie po czym się deportowałyśmy się do rodowego domu Moon. Tam czekała na nas stara skrzatka należąca do naszej rodziny.
- Panienka Veronica. - powiedziała Iskierka patrząc na nas i skłaniając się tak nisko, że dotknęła nosem podłogi. Ten przydomek chyba nigdy ode mnie się nie odczepi.
- Zrób pięć kaw i przygotuj kolację. - powiedziałam ruszając do mojego starego pokoju.
Tam wzięłam kojąca kąpiel i wreszcie umyłam włosy. Kiedy wyszłam z wanny zaczęłam suszyć włosy.
- Za długie. - wyszeptałam pod nosem.
Wiedząc, że dziewczyny tez będą miały coś do roboty z włosami powstrzymałam od ścięcia i pofarbowania ich od razu. Ubrałam się w czarną koszulkę mająca krótki rękaw. Góra koszuli była z koronki, zaś dół był z przodu krótszy, a z tylu dłuższy. Do tego zwykłe czarne rurki i czarne kozaki na koturnie z srebnymi wstawkami. Szybko się umalowałam i wyszłam z łazienki. Będąc w pokoju stwierdziłam, że czegoś brakuje. Dopiero patrząc na toaletka zauważyłam tam ciemno fioletowa wstążke, która zawsze nosiłam zawiązana w pasie. Złapałam mój "pasek" i zawiązałam go na jego starym miejscu. Nie czekając dłużej zeszłam do salonu. Tam czekała już na mnie Lily i Julie. Evans miała na sobie czarna koszulkę z rekawem 3/4 i dekoltem, który sama sobie ustawiała za pomocą zamka, który był na środku koszulki. Miała do tego czarne jeansy i botki na obcasie, który miał kolor czerwony. Natomiast Julie miała na sobie czarną skórzana kurtkę z ćwiekami. Do tego miała czarna koszulkę zespołu rockowego gdzie dekolt koszulki był w kształcie litery V. Miała ubrane do tego czarne spodnie z dziurami i czarne lity z kolcami.
- Gdzie Evellin i Tonks? -zapytałam na wstępie.
- Jesteśmy! - krzyknęła ze szczytu schodów Nimfadora.Była ona ubrana w czarny gorset wraz z paskiem. Jej spodnie były koloru czarnego. Na nogach miała czarne buty na obcasie. Tuż za nią przyszła Evellin. Miała czarna koszulkę na ramionczka. Na to narzuconą miała ramoneske. Do tego czarne spodnie z dziurami, a także czarne botki na koturnie.
- To co ogarniamy włosy? - zapytała Lily trzymając miedzy palcami pasemko swoich włosów. Niemal natychmiast pokiwałam głowa na tak.
- Ja tam nic robić nie muszę. - powiedziała Tonks zerkając na swoje różowe włosy sięgające trochę za ramiona. Przewróciłam oczami na jej słowa.
- W takim razie mi pomożesz bo przy moich kręconych włosach będzie dość sporo roboty. - powiedziałam.
Nimfadora skinęła głowa po czym odeszła do mnie z nożyczkami. Ścięła moje włosy tak aby sięgały delikatnie za łopatki. Na końcówki nałożyłyśmy fioletowa farbę. W tym samym czasie Julie ścięła swoje włosy do ramion i wraz z Evellin nakładała srebna farbę aby utworzyć pasemka. Ja za ten czas podeszłam do Lily i pomogłam jej ściąć włosy do takiej samej długości jak moje. Ona włosów nie farbowała. Natomiast Tonks ogarniała teraz włosy Gold. Ścięła je asymetrycznie do długości takiej aby ramion nie dotykały. Potem nałożyły niebieską farbę robiąc jej pasemka. Kiedy skończyłyśmy zjadłyśmy kolację przygotowana przez skrzatke, a następnie poszłyśmy się położyć. No i oczywiście wyspać pierwszy raz od roku.
CZYTASZ
Avada Kedavra?
FanfictionDruga wersja dalszych losów Huncwotek z mojej książki "Cztery domy i... Huncwotki?!" Pierwsza wersją jest: "Następne Pokolenie" Minął rok od tego zdarzenia. Cały rok. Już nie jednen czarodziej zginął w tym więzieniu, ale ta piątka dziewczyn jest w...