Po co żyć.

37 2 0
                                    

Wojtek zosatł bez taty. Nie wiadomo kiedy wróci i cz wogóle wróci. Pan Ignacy postanowił powiedzieć to chłopcu dopiero po kolacji. Najbardziek martwił go fakt, że nie bedzie mógł opiekować się nim wiecej niż dwa tygodnie, ponieważ wtedy wyjeżdża z kraju wraz z synem. Fakt ten wydał mu się okropny nie potrafił tego znieść.
  W końcu przyszła pora kolacji. Po wybornym posiłku poprosił Wojtka,  by ten poszedł z nim do ogrodu.
Wstali od stołu i wyszli na zewnątrz. Gdy tylko przekroczyli próg, mężczyzna cięzkim jąkającym się głosem powiedział - Niestety, sytuacja okazuje się być trudna. Twój tata wyjechał na dłużej, sam nie wiem czy w ogóle  wróci. Ja za dwa tygodnie wyjeżdżam do Ameryki wraz z Stasiem i Jasiem. Będziemy musieli pomyśleć co zrobimy. Bo ta sytacja nie wygląda na przyjemną.
Chłopiec spojrzał się tylko na niego i wyraził swoje niezadowolenie. Miał łzy w oczach, choć bał się je ukazać. Po chwili pobiegł do rezydencji, do swojego pokoju. Chłopcy od razu pobiegli za nim. Zobaczyli go na łóżku szlochającego w posuszkę. Wykrzykiwal jaki to świat jest okropny i niesprawiedliwy. Lecz cóż, trzeba podjąć decyzje.
I Wojtek, i Pan Igancy nie potrafili wymyślić alternatywy dla domu dziecka. W końcu nie moze zostawić chlopca samego, bo predzej czy pózniej coś się stanie, a wizy załatwić nie zdąrzy. Trzy dni przed wyjazdem zapadła decyzja. Chlopiec musiał zostać przekazany do domu dziecka, na czas nieobecności jego taty. Chlopiec już zdążył pogodzic z tym faktem i wiedział, że tam bedzie najlepiej. No cóż taka była prawda. Nie miał innej rodziny. Jedynie ciocia, ale ona mieszka w Argentynie. Postanowił nie sprawiac oporu i po prostu przyjął tą informacje po męsku.
  Dzień przed wyjazdem, pojechali już do sierocińca. Okazał się być dość sporym budynkiem, a biła z niego przyjemna aura. Chlopcy uciekli zobaczyć plac, za to starszy pan udał się do pani która zarzadzała owym domem dziecka. Kobieta okazala się wygladac na miłą i młodą.
Do pomieszczenia gdzie rozmawiali po pewnej chwili wleciał Wojtek oznajmił, że żeby nie sprawiać problemów może już teraz tu zostać, w koncu ma już swoje walizki. Oboje uznali to za swietny pomysł.
Już dwadzieścia minut później nastał czas pożegnania.
I teraz gdy samochód już odjechał,
Wojtek jest znowu sam, sam jeden wystawiony na pastwę losu...

Idz tam gdzie musisz.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz