Cisza.
Ból i strach.
Rozpacz.
Twój smutek, moje łzy.
Nasze cierpienie.
Skreśl.
Twoje cierpienie.Wieczorny deszcz łagodzący skwar rozbijał się o moją głowę. Odbijał się o ciemny asfalt, powodując głuchy dźwięk, gubiący się w przestrzeni. Ciemne, ciężkie chmury zasłoniły wieczorne, argentyńskie niebo. Gwiazdy schowane były za kotarą kropel deszczu a ich odwieczny przewodnik za burzowymi chmurami.
Zdawałam sobie sprawę, że to ja jestem winna; że to moja ręka przyczyniła się do zniszczenia wszystkiego, co udało nam się zbudować. Byłam sprawcą jego łez. Przeze mnie wszystko zostało zniszczone. Pogrążyłam w mroku uczucie, które było między nami. Wepchnęłam je w czeluści Hadesu. Utopiłam w Styksie. Dałam do pożarcia Cerberowi. To ja stałam się potworem, który zniszczył nasze uczucia.
Nasze uczucia
Nasze uczucia
Nasze uczucia, o które walczyliśmy.Przeszliśmy długą drogę, by być razem. Nigdy w siebie nie wątpiliśmy. Żyliśmy ze świadomością, że oboje obdarzamy się, tą samą miłością. Ona każdego dnia rosła w nas. Odradzała się z każdym następnym pocałunkiem. A ja po prostu to zniszczyłam. Zrujnowałam to, co nas łączyło. Starałam się kochać go tak mocno, jak tylko potrafię. Obiecałam mu, że dopóki bije moje serce, nie opuszczę go z własnej woli. Nie odejdę i nigdy go nie zranię. Złamałam obietnicę.
Złamałam obietnicę
Złamałam obietnicę
Złamałam obietnicęOn zdecydował. Zraniłam go zbyt mocno. Pozostawiłam na jego kruchym sercu rany, które nadal się nie zabliźniły. Spowodowałam, że krwawiło. Z każdą mijającą sekundą, wpychałam je coraz głębiej w bezdenną otchłań. Zdecydował rozpocząć nowe życie. Bez mnie u swojego boku. Na nowo bez potwora, który zniszczył jego uczucia — osoby, która pozbawiła szczęścia go i od tamtej chwili, jego przyjaciół.
— Luna? — Szept. Muśnięcie skrzydeł motyla. Przymknęłam oczy, by rozkoszować się sennym marzeniem. Nocną marą, znikającą wraz z pierwszym promieniem słońca. Słodki dźwięk jego głosu otulał mnie. Hipnotyzował i wabił do siebie. Zmora, która przybrała barwy jego głosu, była obok mnie. Czułam jej oddech na swojej skórze. Łaskotała i drażniła ją.
To nie jest głos Matteo.
To nie jest głos Matteo.
To nie jest głos Matteo.— Ámbar — Usłyszałam swój głos — inny. O wiele chłodniejszy. Bez uczuć. Wyprany z najmniejszej emocji. Twardniał, zamieniał się w kamień. Jego echo odbijało się w mojej głowie. Był bumerangiem powracającym do mnie. Ámbar nie patrzyła na mnie. Jej modre oczy nie zatrzymywały się na moich wypłowiałych tęczówkach. Podeszła do mnie, podając mi dłoń. Nawet nie czułam swojego upadku. Rany nie bolały, nie piekły i nie szczypały. Nie czułam swojego ciała. Z wahaniem podałam jej swoją dłoń. Przyciągnęła mnie do siebie. Położyła rękę na mojej głowie, bawiąc krótkimi, brązowymi włosami. Zaczęłam płakać. Łzy spadały na jej kurtkę.
— Tak strasznie się o ciebie bałam. — Szepnęła. Jej głos drżał. Jego barwa wymieszana ze strachem i lękiem sprawiała mi ból. Czułam go w każdej komórce swojego ciała. Prawdziwe, autentyczne cierpienie. Była teraz jedną bliską mi osobą. Tylko ona troszczyła się o mnie, kiedy upadłam. Była ostatnią osobą, która życzyłaby mi szczęścia — pierwszą, która podała mi pomocną dłoń. — Wracajmy do domu, Luna.
Dziewczyna odwróciła się do mnie plecami. Ruszyła w stronę willi, gdy wciąż stałam w miejscu. Wpatrywałam się w oddalającą się sylwetkę blondynki. Przymknęłam oczy, otwierając je po chwili. Czułam łzy spływające po moich policzkach. Niczym senna mara, przed moimi oczami ukazał się Matteo — ten, który odszedł.
Zostawił mnie
Zostawił mnie
Zostawił mnie
Zostawił mnie, bo byłam potworemCzułam, jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Upadam, nie potrafiąc dużej stać. Uderzam w mokry asfalt. Strupy pękają niczym bezwładne szwy. Krew swobodnie sączy się po moim ciele. Spływa po moje skórze. Deszcz przestaje padać. Ostatnie krople uderzają o moją skórę. Pieczą, bolą, parzą. Poczułam jak dłonie Smith oplatają mnie w tali. Odwracam głowę w jej stronę. Nasze spojrzenia się krzyżują. Widzę w jej oczach ogromny ból, zasłaniający współczucie do mnie. Podnosi mnie, zakładając moje ramię na swoje barki.
CZYTASZ
destroyed me || lutteo
FanfictionPiekło zostało otwarte. Świat został opanowany przez demony w ludzkiej skórze. Wybijały wszystkich, którzy choć w drobnym stopniu, przypominały anioły. Każdy został skazany na swoje własne piekło, swoją własną pokutę. Ból rozchodził się po ciałach...