𝕠𝕟𝕔𝕖

1.2K 89 13
                                    

Lecimy pośród chmur. Srebrny samolot wybijając się jeszcze wyżej, niż może dosięgnąć ludzki wzrok. Szybujemy do gwiazd. Moje oczy robią się większe się na widok srebrnego globu. Lecimy w górę wprost do ukochanego nieba, miejsca, gdzie wszystko zdaje się łatwiejsze.

Obracam się w stronę blondynki. Ze słuchawkami na uszach zasnęła podczas lotu. Uśmiecham się pod nosem, zbierając z jej dłoni telefon i delikatnie, aby jej nie zbudzić, wyjmuje słuchawki. Odkładam to na półkę przede mną.

Ponownie patrzę w gwiazdy. Uśmiecham się na widok nocnego nieba. Przypomina mi olbrzymi granatowy koc, ozdobiony milionami diamencików. Czuję, jak mnie przyciąga. Nawołuje. Wiem, że wśród białych obłoków znajdują się moi rodzice.

Widzę, jak ekran mojego telefonu podświetla się. Biorę go do ręki i patrzę na wyświetlacz. Kolejny raz w przeciągu kilku dni dzwonił. Czasami zastanawiałam się, czy to jakiś kolejny sen. Lecz potem przypominam sobie, że wiedzą. Znają prawdę, która sprawiła, że mają mnie po prostu żal. Chcieli okazać mi tylko litość. Obwiniali się i dlatego pragnęli zacząć od nowa.

Ja tego nie chciałam.

Nie chciałam, aby szatyn był ze mną tylko dlatego, że czuje się winny. Blizny na moich rękach nie dawałby mu spokoju. Odrzuciłam połączenie.

Tamtego wieczoru, gdy odeszli obiecałam sobie, że ich odzyskam. Dziś nie byłabym pewna swojej obietnicy. To oni zranili mnie bardziej.

Słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości, westchnęłam. Odblokowałam telefon, wpatrując się w imię nadawcy.

Od: Nieznany

"Proszę tylko o rozmowę Luna. Tak strasznie się o ciebie martwię. Proszę tylko, odbierz telefon."

Skasowałam jego numer już na początku powrotu do dawnego ja. Chciałam zerwać z przeszłością, która była tylko jednym, wielkim pasmem niepowodzeń. To była moja terapia. Zapomnienie. Wystukałam szybko odpowiedź do szatyna, przy okazji blokując jego numer.

Do: Nieznany

"Zostaw mnie, w spokoju. Taki śmieć jak ja nie jest ci do niczego potrzebny"

Pomimo wszystko wciąż boli mnie to, jak tak szybko mogli w to wszystko uwierzyć. Przecież to był tylko filmik, gdzie nie do końca wszystko było widać. Osądzili mnie tylko dlatego, że nie byłam pijana. Alkohol w żyłach Gastona był dla niego ułaskawieniem. Może i ja powinnam się wtedy upić?

Odkładam telefon do kieszeni. Wyjmuję z plecaka notes i długopis. Patrzę jeszcze raz na pogrążoną w błogim śnie dziewczynę i uśmiecham się. Nasza przyjaźń jest dla mnie wszystkim. Nie wiem, co zrobiłabym, gdym ją straciła.

Tak, mam czas
Dla przyjaciela.
Oto ja (zawsze jestem)
Możesz na mnie liczyć.

Jeżeli coś się dzieje
Jestem z tobą
Nie odejdę, jestem
Możesz na mnie liczyć

I ja zawsze będę
Nie zawsze połączony
Ale mogę zszyć ci rany
Będę ci towarzyszyć.

W szczęściu i nieszczęściu
Zawsze oddam Ci moje skrzydła
Więc możesz latać
I nie przestawaj śpiewać

Z przodu marzeń
Będę po twojej stronie.

W szczęściu i nieszczęściu
Zawsze oddam Ci moje skrzydła
Więc możesz latać
I nie przestawaj śpiewać.

Z przodu marzeń
Będę po twojej stronie.

Zapisałam słowa, które przyszyły mi na myśl. Przejrzałam jeszcze raz cały teks i śmiało mogę powiedzieć, że jestem z niego dumna. To tekst o przyjaźni, o tym, że moja przyjaciółka zawsze, może na mnie liczyć. Jestem tutaj dla niej. Zaczęłyśmy na niwo pisać władną historię. Na nowo tworząc własny świat.

*

— To twój zeszyt? — Zapytała blondynka, podając mi mój notatnik. Zaskoczona spojrzałam na nią, gdy odebrałam zeszyt. — Zostawiłaś go w samolocie. Wróciłam się, bo zapomniałam zabrać ze sobą torby podręcznej. — Dodała i usiadła obok mnie. — Piękna piosenka. Pozwoliłam sobie zajrzeć do środka. — Dodała z uśmiechem.

— Dziękuję, że go z zabrałaś. — Odparłam i uśmiechnęłam się.

— Nie ma za co. — Powiedziała i wzięła do ręki futerał z gitarą. — Wpadłam na pomysł melodii, kiedy czytałam twoją piosenkę. Myślę, czy by się nadawała.

— Zagrasz mi ją? — Spytałam, a dziewczyna spełniła moją prośbę. Dołączyłam do niej, ze słowami. Wszystko połączyło się w cudowną całość.

— Co ty na to, aby zaśpiewać ją na openie? — Zapytała blondynka z uśmiechem. — Dokończymy ją i doszlifujemy.

— Zgadzam się. — Powiedziałam i przytuliłam się do dziewczyny. — To nasza pierwsza piosenka.

— I nie ostatnia. — Dodała niebieskooka z uśmiechem. — Napiszemy jeszcze wiele wspaniałych piosenek.

— Mamy przed sobą wspaniałą przyszłość. — Odparłam i położyłam się na łóżku. Dziewczyna opadła na łóżko obok mnie. — A teraz nacieszymy się wakacjami.

— Tak, mamy przed sobą wspaniałą przyszłość. — Potwierdziła niebieskooka i przytuliła się do mnie. Uśmiechnęłam się. Ten wyjazd musi być udany.

destroyed me || lutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz