Wspinaliśmy się w górę,a ja z każdym krokiem czulam się podekscytowana i przestraszona jednocześnie. Początkowo bylam przekonana, że to jakiś zlot fanów Alana jednak wtedy bylam pewna, że musi chodzić o coś innego bo przecież komu by się chcialo organizować coś takiego tylko po to by na moment posiedzieć razem w górach, o przebytej drodze już nie wspominając. Myśląc praktycznie non stop o tym co nas tam tak naprawdę czeka automatycznie chcialam być już u celu, jednak jak na zlość droga się mi strasznie ciągnęla. Jednak to nic nowego, zawsze gdy na coś czekamy, chcemy być coś już nadeszlo czas staje w miejscu.
Będąc już praktycznie na szczycie zauważylam, że w dole jest jeszcze sporo innych osób, które nie byly z nami od początku, musialy przybyć z innej strony świata, bylo nas naprawdę sporo. Jedna z osób stwierdzila, że dobrze by bylo chwilę na nich zaczekać, że musimy trzymać się razem,cokolwiek by się nie dzialo. Gdy dolączyli ruszyliśmy dalej, cel byl juz tak blisko, myślalam, że zaraz zemdleje z tych wszystkich emocji, mialam wrażenie, że moje dudniące serce slyszą wszyscy w promieniu tysięcy kilometrów. Mój czerwony punkcik na komórce pokryl się z zaznaczonym miejscem docelowym na mapie, to koniec trasy, jesteśmy na miejscu, wszyscy jak na rozkaz stanęliśmy w miejscu, a kawalek przed nami stal mężczyzna ubrany jak my obrócony do nas plecami.Gdy chlopak się odwrócil zamarlam, to byl Alan! Stalam w miejscu jak jakiś wrośnięty w ziemię slup soli z szczęką na podlodze. Nawet nie wiedzialam co się dzieje z innymi i calą resztą świata, czulam się jak sparaliżowana, ale chyba jednak nie tylko ja tak wyglądalam gdyż Alan podszedl bliżej i radośnie się przywital oraz powiedzial, że nie mamy się czego obawiać i że za moment wszystko nam wyjaśni. Wszyscy usadowili się na trawie oraz na skalach i niecierpliwie wyczekiwali co Alan ma nam do przekazania. Alan stanąl na dość sporej skale by każdy go mógl dobrze widzieć i slyszeć, myślalam że zaraz umrę..
Doczekalam się, Alan zacząl wyjaśniać jak, co, kiedy, po co i dlaczego tu nas zebral. Okazalo się, że każdy z nas tam obecnych mial dość trudny okres w życiu, wiadomo dla każdego jakiś problem ma inną wagę dla jednego utrata chociażby zlotej rybki będzie czymś mega przykrym, a inny znów powie, że to przesada i można kupić nową. Wszystkie siedzące obok mnie osoby w ostatnim czasie chociaż raz mialy "czarne myśli" przez czasem faktycznie z pozoru malo ważne rzeczy. Jednak byli też tacy, którzy stracili naprawdę dużo - dom, który splonąl w pożarze, rodzina która zginęla w wypadku samochodowym, czlonkowie rodziny którzy zaginęli bez śladu, utrata pracy, brak pieniędzy na podstawowe ptrzeby..No i ja z swoim jakby teraz porównać nieistotnym 'zawodem milosnym'.
Alan w wielu miejscach na świecie mial osóby, które mu pomagaly zebrać nas tutaj razem, w moim przypadku byla to ta nieznajoma kobieta. Osoby te mialy za zadanie sprowadzić tutaj wlasnie takie osoby jak my, które chcialy się poddać, zostawić wszystko i zakończyć...Alan stworzyl też dla nas wszystkich piosenkę Alone, która mówi o tym, że nikt na świecie nie jest sam, nawet jeśli tak nam się wydaje, gdziekolwiek i kiedykolwiek byśmy nie byli to zawsze ktoś jest. Bardzo dlugo z nami rozmawial, dawal mnóstwo oparcia i motywacji. Spędziliśmy razem sporo czasu i to ja wspanialego! Jako, że bylam jedną z pierwszych osób które przybyly na miejsce siedzialam dość blisko Alana więc nawet udalo mi się z nim osobiście porozmawiać. Dla wielu osób na pewno wyda się to dziwne i banalne, przecież równie dobrze można iść pogadać z psychologiem i przecież nie jest to pierwsza i na pewno nie ostatnia piosenka, w której występują slowa You are not alone, a jednak każdemu dalo to mega, mega kopa motywacyjnego, to niesamowite jak czasem kilka wydawaloby się prostych slów potrafi wiele dać i zmienić.
W taki sposób poznalam swojego ukochanego idola i spędzilam naprawdę wspaniale chwile oraz spotkalam mnóstwo cudownych osób. Niestety nadszedl czas pożegnania się i powrotu do domu, jednak Alan zapewnial i utwierdzal nas w tym o czym mówil wcześniej, odsluchaliśmy nawet wspólnie nowy utwór jako pierwsi przedpremierowo. To bylo coś wspanialego, coś czego nigdy nie zapomnę, coś czego nie da się lub po prostu ja nie jestem w stanie opisać slowami, najlepsze doświadczenie w życiu
I pamiętajcie...Nigdy nie jesteście sami!
Huczne brawa, zwane podziękowaniami!
Stety/niestety(?) to już koniec. Jednak to nie ostatnie opowiadanie o Alanie bo mam pomysl na kolejne i mam nadzieję, że będzie ich dużo, dużo więcej u mnie.
Bardzo, bardzo chcę podziękować wszystkim, którzy tutaj byli i są! Dziękuję za te wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze! A szczególnie Blaszczykowska16! Jesteś po prostu najlepsza i dobrze o tym wiesz! Nie wiem nawet co napisać żeby się nie powtarzać po raz enty, ale otrzymalam od Ciebie tyle wsparcia i motywacji, że hej! Naprawdę nawet miliony komentarzy, gwiazdek, wyświetleń czy nawet pierwsze miejsca w rankingach nie są równe temu co od Ciebie otrzymalam! Brak mi slów naprawdę! Po prostu nie wiem co mam więcej Ci napisać więc po prostu baaaaaaaaardzo, baaaaaaardzo dziękuję i dobrze, że jesteś! O jak nie wiele potrzeba do szczęścia i do wywolania uśmiechu u kogoś na twarzy! Tobie się to doskonale udaje! :) Ogromnie Ci dziękuję!
A teraz przede wszystkim(chociaż i tak nigdy tego nie zobaczysz, ani nie przeczytasz i nawet o moim istnieniu nie wiesz) Chcialabym podziękować Tobie Alan! Za piosenkę Alone, za to co robisz, co tworzysz! To jest wspaniale, naprawdę! Znów się powtórzę, ale to niesamowite jak kilka slów potrafi na czlowieka wplynąć i ile potrafi mu dać! Bardzo Ci za to dziękuję i...Dziękuję, że dzięki Tobie mogę to pisać. Świadomie lub też nie - komuś pomogleś! Jesteś wielki, twórz dalej i rób to co kochasz! DZIĘKUJĘ!!!
CZYTASZ
Walkers join
FanfictionNieznajoma kobieta, kawalek zmiętej kartki papieru, tajemnicze portale i kody, czarne ubrania, nieznane dotąd miejsce, obcy ludzie z Internetu..? Dokąd to wszystko prowadzi i czy warto zaryzykować, czy to na pewno bezpieczne..?