ROZDZIAŁ II

70 6 0
                                    

Następnego dnia wstałam z uśmiechem na ustach. Promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez otwarte okno, cudowny zapach jedzenia z kuchni... Zeszłam na dół w piżamie, którą były krótkie luźne spodenki i t - shirt.
- Dzień dobry panno Sophie. Jestem Lily i będę u państwa pracować jako pomoc domowa. - przywitała mnie młoda brunetka z uśmiechem na ustach, nie wiele starsza ode mnie.
- Dzień dobry! Ale pięknie pachnie... Sama to pani przygotowała? - spytałam, bo byłam strasznie ciekawa i głodna.
- Tak, sama. I proszę, mów mi po imieniu. - uścisnęła moją dłoń i podała mi talerz, z ciepłymi tostami francuskimi oraz kawę zbożową. Po spróbowaniu nie mogłam się oprzeć i poprosiłam o dokładkę.
- To było pyszne...
- Dziękuję. Cieszę się, że Ci smakowało. Ale chyba musisz się pospieszyć, jeśli chcesz zdążyć do szkoły. Musisz jechać autobusem, bo Twoi rodzice pojechali do pracy. - jak zwykle. 
 Nic nowego, nigdy nie mieli dla mnie czasu. Poszłam do swojej garderoby zastanawiając się, co założyć. Wybrałam kwiecistą, zwiewną sukienkę i sandały ponieważ cień był ciepły. Według mnie strój był odpowiedni do szkoły. 

Spakowałam odpowiednie książki i zeszyty, pomalowałam delikatnie twarz tak, by makijaż nie spłynął mi po 10 minutach na twarz przy takiej pogodzie. Zabrałam z szafki jeszcze okulary przeciwsłoneczne, a włosy związałam w wysokiego, niedbałego koczka. Do szkoły nie miałam daleko i docierając na miejsce miałam jeszcze dużo czasu. Dostałam SMS, więc wyciągnęłam telefon z torebki. Sprawdziłam nadawcę wiadomości.

Od: Betty ;)
Treść: Gdzie jesteś?

Zauważyłam ją kilka metrów przed głównym wejściem. Postanowiłam nie odpisywać tylko podeszłam do niej.

- Cześć! - powiedziałam wesoło.
- Hej, hej. Słuchaj mam sprawę do obgadania. Musisz mi pomóc.
- No dobra, ale o co chodzi? - spytałam przejęta, widziałam na twarzy dziewczyny niepewność i zagubienie.
- Bo widzisz... Kilka dni temu, Simon urządził imprezę. Taką na pożegnanie wakacji i poznałam na niej fajnego kolesia. Wiesz, wysoki, przystojny brunet, ciemne oczy, w dodatku student.

- I... - zachęcałam ją do dalszej rozmowy.
- I wymieniliśmy się numerami telefonu, zaprosił mnie nawet raz do parku na lody i było wszystko całkiem ok. I on mnie pocałował i powiedział, że mu się podobam... - uśmiechnęła się i ja również. Betty jest atrakcyjną blondynką i nie dziwie się, że wpadła mu w oko.

- Więc, w czym problem? - spytałam.
- No bo ja nie wiem... Co do niego czuje... Lubię go, ale prawie go nie znam a jest całkiem porządnym kolesiem.
- Kto by pomyślał, że przebojowa blondi nie będzie pewna swoich uczuć. - przedrzeźniałam ją.
- Przebojowa blondi? - spytała śmiejąc się i unosząc jedną brew.
- No co, sama mi wczoraj opowiadałaś o sytuacjach z chłopakami.
- No tak, ale oni byli niewiele starsi i to ja się nimi bawiłam. A on jest całkiem inny, zaprosił mnie na spotkanie i nie wiem co mam mu odpowiedzieć. - sama nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
- Zgódź się. Porozmawiaj z nim poważnie i powiedz, że nie jesteś pewna i żeby dał ci trochę czasu. Potem przekonasz się w uczuciach i dasz mu odpowiedź. - w tym momencie zabrzmiał dzwonek na lekcje.

Odprowadziłam przyjaciółkę pod jej klasę i ruszyłam w kierunku mojej. Tyle że, nie wiedziałam gdzie mam lekcje. Nie mogłam znaleźć odpowiedniej klasy i szukałam jej dosyć długo. W końcu dotarłam.

- Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie ale nie mogłam znaleźć klasy, nie orientuje się jeszcze gdzie co, znajduje się w szkole. - powiedziałam nauczycielce, z którą miałam akurat lekcję chemii.
- Ty jesteś Sophie? - przytaknęłam głową - Nie szkodzi, rozumiem. Proszę znajdź sobie miejsce.

Spojrzałam w kierunku Cassie i uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie. Ona jednak siedziała z Gabem. Jedyne wolne miejsce jakie było, to w ostatnim rzędzie. W ławce, w której siedział ten chłopak. Wpadł na mnie pierwszego dnia i odszedł. Dziewczyny mówiły mi, że jest dziwny, zamknięty w sobie i w ogóle prawie z nikim nie rozmawia, na każdej lekcji siedzi sam. Ruszyłam w tamtym kierunku. Gdy przechodziłam obok ławki moich przyjaciół, blondyn wstał i chciał ustąpić mi miejsca. Pewnie myślał, że idę do nich.

Don't be afraid to loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz