- Maddie!? - wołałam przyjaciółkę lecz nie słyszałam żadnej odpowiedzi.
- Na pewno nic jej nie jest. - rzekł Andrew. Zdziwiłam się, że przyszedł na moją imprezę i że teraz mi pomaga.
- Oby. Maddie?! Gdzie jesteś!? - krzyczałam i rozglądałam się na wszystkie strony.
- Tam ktoś jest. - rzekł brunet i pokazał mi palcem miejsce, w którym można było ostrzec jakiś ciemny kształt. Pędem ruszyłam w tamtą stronę.
- Maddie? Maddie, kochana. Co się stało? - rzekłam klęcząc obok dziewczyny.
- Chyba się napiła.
- Jezu, co za szczęście, że Cię znalazłam. Nic Ci nie jest? Dasz radę wstać.
- Tak. - powiedziała i zaczęła się śmiać.
Była pijana ale dała radę utrzymać się na nogach z pomocą moją i Andrew.
- Pomożesz mi ją odprowadzić do domu? - zapytałam chłopaka i ściągnęłam dziewczynie szpilki z nóg, które nie pomagały jej w koordynacji.
- A mam inne wyjście? - zapytał.
- No tak. Możesz mnie zostawić tu samą i z Maddie a Ty wrócisz do swojego domu. - odpowiedziałam łapiąc dziewczynę pod ramię i prowadząc w kierunku mojego domu.
- No mógłbym, ale wolę zostać. Tu jest o wiele śmieszniej. Napita koleżanka to rozbrajający widok, tak samo jak dwóch kolesi, którzy biją się o dziewczynę a ona żadnego z nich nie chce. - powiedział śmiejąc się.
- Skąd wiesz, że żadnego z nich nie chcę? - dopytywałam.- Kto się pobił o moją piękną Sophie? - burknęła pod nosem Madeleine.
- Widać. - kontynuował chłopak nie zwracając uwagi na słowa dziewczyny.
Nie odezwałam się przez jakiś czas.
- Cholera, Maddie. Jaka Ty ciężka. - powiedziałam w końcu.
- Nie wyglądasz na taką, która trzymała by z takimi osobami. - rzekł Andrew.
- A Ty za to jesteś dzisiaj rozgadany bardziej niż kiedykolwiek.
- No wiesz, chciałbym... A zresztą, nieważne. - powiedział.
- Wiesz, nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że kryjesz w sobie jakąś tajemnicę. - powiedziałam bez zastanowienia.
To była chyba najdłuższa wymiana zdań, jaka między nami zaszła. Byliśmy już pod moim domem.- No i jesteśmy.
- Mam nadzieję, że jak wejdę do domu to nic już się nie wydarzy. Mam dość na dziś. - posadziliśmy Madeleine na kanapie, ale ona od razu zjechała na bok.
Spała, po prostu spała. Postawiłam jej buty obok łóżka i przykryłam ją kocem. Usłyszałam ciche śmiechy i rozmowy. Zerknęłam do kuchni a tam przy blacie siedział Luke i Agnes, którzy ze sobą rozmawiali i dowcipkowali. Luke i Agnes?! Nie wierzę, czyżby ich coś do siebie ciągnęło? Przecież to dwa różne światy. Luke, przystojny łobuz, Agnes nieśmiała ślicznotka. O rany, ciężko mi w to uwierzyć.
- No to... ja będę leciał. - rzekł Andrew.
Obróciłam się w jego stronę i podeszłam bliżej posyłając chłopakowi najsłodszy uśmiech na jaki było mnie stać. Polubiłam go i to nawet bardzo.- Dziękuję. Dziękuję, że przyszedłeś i że pomogłeś mi w znalezieniu Maddie. - powiedziałam.
- Jasne, ale to ostatnie co dla Ciebie zrobiłem. - rzekł nagle.
- Co? - zapytałam nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Sophie, ja wiem. Ty czekasz na coś więcej z mojej strony i chcesz, żebym Cię polubił ale proszę... Nie licz na to. Nie znasz mnie i nie będziesz chciała... Po prostu nie chcę Cię skrzywdzić.
CZYTASZ
Don't be afraid to love
Ficção Adolescente2017th Dlaczego "tajemniczość" jest tym, co przyciąga człowieka? Ludzka ciekawość nie zna granic. Czasami sprowadza nas na złą stronę, czasami odmienia nasze życie. Czy chęć odkrycia skrywanej przez pewnego chłopaka tajemnicy, doprowadzi Sophie do z...