#6

2.4K 143 5
                                    

 Siedziałam na sofie koło Shawna, rozglądając się po klubie.

Nie miałam słów, aby opisać to, co aktualnie dzieje się w mojej głowie.

Jestem mu ogromnie wdzięczna za wszystko, co dla mnie robi, nigdy nie sądziłam, że będzie zdolny ściągnąć wszystkich moich przyjaciół na inny kontynent, aby mogli razem ze mną świętować moje osiemnaste urodziny.

Nagle przez moje ciało przeszedł dreszcz, bardzo dokładnie pamiętam głos, którego dźwięk kilka sekund temu dotarł do moich uszu.

Ridge ... Ridge jest moim przyjacielem, a tak właściwie jest chłopakiem, w którym byłam, a może nadal jestem cholernie zakochana.

Byłam załamana, kiedy mama powiedziała mi, że spędzę wakacje w Kanadzie ze względu na niego, przerażał mnie fakt, że mogę go nie zobaczyć przez dwa miesiące.

Ku mojemu zdziwieniu nie myślałam o nim, aż do dzisiaj. Do momentu, w którym pojawił się w zasięgu mojego wzorku, coś jakby ruszyło moim sercem, a ono znowu zaczęło wariować na jego widok.

- Wszystkiego najlepszego solenizantko – zawołał, podchodząc do naszego stolika, na dźwięk jego głosu na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

- Ridge! Tak strasznie się cieszę, że Cię widzę – rzucam się chłopakowi w ramiona, a on zamyka mnie w szczelnym uścisku.

- Też się cieszę malutka, nawet nie wiesz, jak się za Tobą stęskniłem.

Relacja między mną a chłopakiem jest dość skomplikowana, a raczej tak sobie to tłumaczę.

Ridge najzwyczajniej w świecie zamknął mnie w friendzone, takie przynajmniej odnosiłam wrażenie.

Zawsze byłam jego malutką dziewczynką, o którą bardzo się troszczył, niestety tylko w relacji czysto przyjacielskiej.

Podczas całej rozmowy naszej dwójki czułam na sobie spojrzenie Taylora, który próbował zrozumieć całą zaistniałą sytuację.

W końcu postanowiłam przerwać tę niezręczną sytuację i przedstawić sobie chłopaków.

- Ridge, to jest Taylor i Shawn – moi znajomi z Kandy – Shawn, Taylor, to jest Ridge, mój przyjaciel – przedstawiam ich sobie.

Chłopaki witają się podaniem dłoni – My już się znamy – wtrąca Shawn z mało zadowoloną miną.

Czyżby niezbyt za sobą przepadali?

W sumie Shawn organizował tę niespodziankę, więc siłą rzeczy musiał kontaktować się z Ridge'em, wszystko jasne.

Ridge również odczuł to dziwne napięcie panujące przy tamtym stoliku, dlatego szybko poprosił mnie do tańca i uciekł ze mną na parkiet.

Przez chwilę miałam wrażenie, że DJ czyta w moich myślach, ponieważ zmienił piosenkę na nieco wolniejszy kawałek, dzięki czemu miałam okazję zatańczyć wolny taniec razem z Ridge'em.

                                                                             ***

Obudziłam się w swoim pokoju, leżałam w łóżku w ciuchach z wczorajszej imprezy.

Nieźle, nawet nie pamiętam, jak się tu dostałam. Powoli zwlokłam się z łóżka, wyjęłam z szafy ubrania na zmianę, a następnie poszłam do łazienki wziąć zimny prysznic.

Nie wspomnę o tym, że moja głowa pęka, co oznacza, że musiałam się naprawdę dobrze bawić.

Zamknęłam za sobą drzwi do łazienki, po czym zsunęłam z siebie wczorajsze ubranie, zmyłam makijaż i płynnym ruchem wsunęłam się do kabiny prysznicowej.

Strumień zimnej wody zmoczył całe moje ciało, co sprawiło, że poczułam przyjemne orzeźwienie. Niedługo później byłam już ubrana w legginsy i dużą, szarą bluzę, którą zabrałam ostatnio Shawnowi. Włosy związałam w koka, jest to jedyna fryzura, na której wykonanie mam dzisiaj siłę.

Kiedy zeszłam na dół, miałam wrażenie, że wszyscy gdzieś poszli. Nie widziałam nigdzie rodziców Shawna ani samego chłopaka.

Wstawiłam wodę na herbatę, a następnie sięgnęłam do szafki po cukier. Przez okno zauważyłam Shawna rzucającego piłką do kosza, który stał przed domem. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że tam stał, ani na to, że Shawn gra w koszykówkę, co wychodzi mu naprawdę całkiem nieźle.

Wyszłam z gorącą herbatą przed dom, aby porozmawiać z chłopakiem. Na dźwięk otwierających się drzwi spojrzał się w moją stronę, ale na tym się skończyło. Czyżbym coś wczoraj przeskrobała?

- Cześć – witam się z chłopakiem, siadając na schodkach. Przygląda mi się uważnie, nic nie odpowiada, jedynie kiwa głową na znak, że usłyszał... ałć.

- Jak się wczoraj bawiłaś? – pyta po chwili dalej rzucając piłką do kosza, mam wrażenie jakby to, co właśnie robi stanowiło między nami barierę, dzięki której nie musi na mnie patrzeć. Tylko o co mu chodzi?

- Świetnie, bardzo Ci dziękuję, no wiesz... ściągnąć moich znajomych z Londynu na pewno nie było proste – w tym momencie uświadamiam sobie, że nigdy nie wspominałam mu o nikim oprócz Alice, to ona musiała mu pomóc, w końcu nie miał pojęcia z kim mam dobry kontakt, a z kim trochę gorszy.

- Cieszę się, że Ci się podobało, wracasz do Londynu razem ze swoim chłopakiem?

Zastygam w bezruchu, moim chłopakiem? Przecież ja nie mam chłopaka, boże... co ja najlepszego wczoraj narobiłam?

- Shawn, ja nie mam chłopaka – mówię, uważnie mu się przyglądając, ale on dalej ignoruje moje spojrzenie – możesz mi wytłumaczyć, o co chodzi? – pytam lekko przerażona, boje się tego, co mogę usłyszeć.

Nie raz zdarzało mi się robić głupie rzeczy po alkoholu, ale nigdy nie poszło to tak daleko.

Chłopak śmieje się pod nosem – Ridge powiedział mi co innego, miałem z nim poważną rozmowę – na te słowa ogarnia mnie strach, jak to mieli poważną rozmowę? – Chyba nawalił się równie dobrze, jak ty, bo stwierdził, że przystawiam się do Ciebie, a przecież ty jesteś tylko jego i on nie życzy sobie, żebyś u mnie mieszkała, wspominał coś też o twoim powrocie do Londynu, ale w połowie jego gadki przestałem go słuchać – dodaje po chwili.

Nie wiem co mam myśleć, mam być szczęśliwa, że jednak mam dla niego jakiekolwiek znaczenie, czy być wściekła, że obwinia Shawna o rzeczy, które tak właściwie nigdy nie miały miejsca?

Poza tym to bardzo nie fajnie z jego strony, że robi takie rzeczy za moimi plecami... Chociaż jeśli rzeczywiście był nawalony, to powinnam mu to wybaczyć, on nie raz ratował mi dupę w takich sytuacjach.

- Nie zwracaj na niego uwagi, dobrze wiesz, że trochę wypił i nie wiedział, co mówi – odpowiadam, a następnie biorę łyka mojej herbaty z białego kubka w miętowe kropki.

- Co nie zmienia faktu, że od początku widać, że ty mu się ewidentnie podobasz, a do mnie ma nieokreślony problem, kiedy zapraszałem go na imprezę, wypytywał mnie o to, kim ja dla Ciebie jestem, że robię Ci niespodziankę.. – odpowiada, trafiając po raz kolejny do kosza.

Wzdycham pod nosem, szkoda, że dowiaduję się o tym, teraz kiedy wczoraj przekonałam się o tym, że przyjaźń z jego strony jest najpiękniejszym, co mnie spotkało.

- Poza tym zauważyłem wczoraj coś ciekawego w twoim zachowaniu – zaczyna, odwracając się w moją stronę, pierwszy raz od momentu rozpoczęcia tej dziwnej rozmowy – jesteś w nim zakochana – dodaje po chwili, a ja nabieram do ust powietrza, nie kocham go.

*****

Cześć kochani! Troszkę mnie tu nie było, wiem. Przyznaję się bez bicia, że nie miałam ani weny, ani czasu na pisanie, ale mam dobrą wiadomość :D Wracam z podwojoną siłą i głową pełną pomysłów! Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze jest i czeka na rozdział ♥ Tymczasem możecie napisać mi w komentarzu jak podoba wam się 6 rozdział. 

Do napisania ♥

Lost on You |S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz