*SHAWN*
Rano pojechałem na lotnisko po Aaliyah, moją młodszą siostrę. Pod koniec roku szkolnego wyjechała na wakacje do dziadków, co roku jeździmy tam razem, ale tym razem zostałem w Kanadzie, aby spędzić wakacje z Julką.
Aal była bardzo podekscytowana powrotem do domu, nie mogła się doczekać, aż pozna naszego gościa.
Gdy dojechaliśmy do domu panowało zamieszanie. Mama siedziała na kanapie z twarzą schowaną w dłoniach. Obok niej leżała malutka karteczka, nie pytając o nic postanowiłem zobaczyć co jest na niej napisane.
Zatkało mnie, wyjechała. Przez głowę przebiegło mi wspomnienie sprzed kilku lat, właśnie uświadomiłem sobie, że znowu ją tracę. Nie mogłem do tego dopuścić.
- Mama Julki miała wypadek, ma poważny uraz kręgosłupa i reszte życia spędzi na wózku. - powiedziała kobieta ledwo powstrzymując łzy, dla niej też jest to bardzo trudne, również przez to, że jej mama jest jej bardzo bliską przyjaciółką.
Już wtedy wiedziałem, że Jula nie da sobie sama rady, potrzebuje pomocy, ale także wsparcia. Na pewno jest jej teraz bardzo ciężko.
Nie czekałem długo, drugi raz tego samego dnia zjawiłem się na lotnisku. Pierwszym lotem do Londynu opuściłem Kanade.
*JULIA*
- W takim razie mamy gościa - wyszeptała uśmiechając się w stronę drzwi.
Obróciłam się, a moim oczom ukazał się mój przyjaciel. Byłam w tak wielkim szoku, że przez chwilę patrzyłam na niego w milczeniu, a on tylko uśmiechał się do mnie w ten swój charakterystyczny sposób.
- Sh....shawn, co ty tutaj robisz? - wydukałam po chwili wstając z krzesła i podchodząc do chłopaka.
- Wiesz, nie wyjeżdża się bez pożegnania - zaśmiał się, a następnie rozłożył ręce, abym mogła go przytulić. Po chwili byłam już w ramionach chłopaka, znowu czułam się bezpieczna i spokojna. Wiem, że przy Shawnie nic mi się nie stanie.
Ani mi, ani mojej mamie.- Dziękuję, nie wiem czy sama dałabym sobie radę - wyszeptałam ciągle będąc w objęciach chłopaka, nie odpowiedział mi jedyne co poczułam to pocałunek na mojej głowie. Cholera, chyba go kocham.
Odwróciłam się w stronę mamy, która mimo braku sił obserwowała całą tą scenę z uśmiechem ma ustach. - Dzień dobry Pani Clark - powiedział Shawn, a następnie podszedł do mojej mamy, aby się przywitać.
- Shawn, chłopaku nic sie nie zmieniłeś - zaśmiała się mama czule przytulając szatyna.
Przesiedzieliśmy w szpitalu do wieczora, mimo, że mama już koło 12 zaczęła nas wyganiać, abyśmy odpoczęli.
Chłopak też próbował mnie przekonać, bo bardzo dobrze wiedział, że kończy mi się energia.
Koło 20 byliśmy w moim mieszkaniu, które dzielę razem z moją mamą.
Szatyn postanowił zrobić nam kolacje w czasie kiedy ja poszłam wziąć prysznic. Wtedy wszystkie emocje skumulowały się i uszły ze mnie. Zaczęłam straszliwie płakać, na całe szczęście nikt nie mógł tego usłyszeć, bo cały ten hałas zagłuszała woda.
Po kąpieli przebrałam się w piżamkę i cała opuchnięta od płaczu wyszłam z łazienki. Starałam się jakoś zamaskować moją twarz poprzez zakrywanie jej włosami, aby Shawn nie zobaczył, że coś jest nie tak. Kiedy weszłam do salonu na stole leżały talerze z jajecznicą, mniam.
- Wygląda przepysznie - powiedziałam zajmując moje miejsce przy stole. Jedliśmy w ciszy, która była całkiem przyjemna.
Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia, podczas gdy Shawn brał prysznic.
Dwadzieścia minut później siedziałam na moim łóżku, gdy chłopak wszedł do mojego pokoju. Usiadł obok, a nastepnie mocno mnie przytulił.
- Widziałem, że płakałaś - szepnał, a ja byłam mu wdzięczna za to, że nie poruszył tego tematu, kiedy szarpały mną emocje. - Nie martw się kochanie, damy sobie radę - dodał po chwili, a po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
- Dlaczego tutaj przyjechałeś? - spytałam po chwili - masz wakacje, nie chcę abyś spędził je na opiece nade mną i moją mamą, damy sobie radę, naprawdę. Poza tym sam mówiłeś, że chciałbyś,aby to były wakacje twojego życia. - wyszeptałam, sama w sumie niezbyt pewna swoich słów.
- Moje idealne wakacje miały być z Tobą, dlatego tutaj jestem. Nie ważne co będziemy robić, sprawiasz, że jestem szczęśliwy - szepnął.
Uśmiechnęłam się do niego blado - Nie wiem czym sobie na Ciebie zasłużyłam - powiedziałam patrząc mu w oczy, a następnie schowałam głowę w jego ramieniu.
- Wiesz.. jak dowiedziałem się, że poleciałaś do Londynu poczułem się zupełnie jak kilka lat temu, poczułem, że Cię tracę, ale tym razem nie mogłem do tego dopuścić.
- Ale wiesz... wcześniej czy później i tak jedno z nas wyjedzie, Twój dom jest w Kanadzie, a mój w Londynie - westchnęłam, wcale nie podobała mi się ta myśl, ale z czasem wakacje się skończą i wszystko wróci do normy.
- Twój dom jest w Kanadzie, tam masz całą rodzinę, tam macie nas - szepnął - a tutaj zostaniecie zupełnie same, Julka to będzie zbyt duże obciążenie psychiczne jak i fizyczne dla Ciebie - dodał po chwili, a ja wiedziałam, że ma rację. Cała rodzina od strony mamy mieszka w Kanadzie, a ta od strony taty nie utrzymuje z nami kontaktu od jego pogrzebu.
- Nie mamy do czego wracać, widocznie musi być tak jak jest - powiedziałam, a następnie wtuliłam się w chłopaka zamykając oczy. Chwilę przez moim zaśnięciem usłyszałam szept.
- Nie martw się, nie zostawię Cię z tym samej - powiedział ledwo słyszalnie na co mimowolnie się uśmiechnęłam.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Trochę krótszy rozdział, ale nie chciałam tym razem dalej ciągnąć akcji 😂 Musicie zaczekać do następnego 😘 Jak zwykle piszcie jak wam się podoba rodział i zostawcie po sobie ślad, to bardzo motywuje.
Miłych wakacji! 💜
CZYTASZ
Lost on You |S.M.
FanfictionPo kilku latach ich drogi znowu się krzyżują, może to los chciał, aby znowu się spotkali? Julia wyjeżdża na wakacje do przyszywanej ciotki mieszkającej w Kanadzie. Będzie musiała zamieszkać z najlepszą przyjaciółką swojej mamy oraz... jej synem. C...