14 czerwca 2017, środa
- Za ile będziesz? - zapytałam Lenę, patrząc przed siebie.
Miałyśmy się spotkać przy wejściu do galerii o godzinie dziesiątej.
Tymczasem jest już piętnaście minut po, a jej nadal nie ma.
- Moment, chyba cię widzę! - krzyknęła i nagle poczułam jak ktoś skoczył mi na plecy.
- Merde, Lena - prychnęłam. - Kręgosłup mi złamiesz.
- Lepiej opowiadaj co u ciebie, przyszła pani Simpson. - Zaśmiała się i zaczęła mnie ciągnąć.
- Nie przesadzaj. Co ma być? Jest... Normalnie. - Wzruszyłam jak gdyby nigdy nic ramionami.
- Jeżeli normalne jest bycie ze swoim idolem - dorzuciła.
Weszłyśmy do jakiegoś sklepu, a ja od razu ruszyłam do działu z butami.
- Jeju, kocham rzeczy z motywem motyli - powiedziałam cicho, obrażając w dłoniach botki z czerwonym motylem na boku.
- Car, chyba mamy problem - usłyszałam Lenę.
Chciałam ma nią spojrzeć, lecz przed nosem wyrosła mi Alicja i jej świta.
Ostatni raz widziałam ją w Polsce. Od tamtej pory ani razu i przyznam, że był to dobry czas.
- Zobaczcie kogo mamy. Dziewczyna, która przystawia się do Vampsów - rzuciła, posyłając mi wredny uśmiech. - A do tego kopiujesz mój styl!
Zaczęłam się śmiać, a ona spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- Mi również cię miło widzieć! Wyglądasz ślicznie, musisz brać częściej ze mnie przykład! - Klasnęłam w dłonie i uśmiechnęłam się.
Niech ona pójdzie, nie mam siły na kłótnie.
- Drogie dziecko, chodziłam w tym od dawna - rzuciła z wyższością.
- Możliwe, w końcu ludzie ze średniowiecza przewracają się w grobach na wspomnienie twojej twarzy - powiedziałam, kładąc dłoń na jej ramieniu.
Dziewczyna prychnęła, a Lena zaczęła się śmiać.
- Ty... - zaczęła Alicja, strącając rękę z ramienia.
- Ale tak naprawdę założyłam te ubrania, zanim powstał twój mózg. Jak widzisz, nadal je noszę, co znaczy, że to jeszcze nie nastało. - Rozłożyłam ramiona. - A teraz wrócę do zakupów, życzę ci miłego dnia! - dodałam wesoło.
Obserwowałam jak twarz dziewczyny stopniowo nabierała coraz bardziej czerwonego koloru. Nie odezwała się ani słowem, tylko odwróciła na pięcie i odeszła.
Wzięłam głęboki oddech i przeczesałam ręką włosy.
- Idę to przymierzyć - rzuciłam i chwyciłam bluzkę, której się wcześniej przyglądałam.
***
- Jak było na zakupach? - spytał Brad, poprawiając laptopa tak, aby było go widać.
Nie mogliśmy się dzisiaj spotkać, ponieważ prawie cały dzień byli w radiu, a teraz nie miałabym serca, żeby go jeszcze ciągnąć do siebie.
- Kupiłam super koszulkę i buty. A no i spotkałam Alicję. - Klasnęłam w dłonie i zaśmiałam się, przypominając sobie naszą wymianę słów.
- A kto to ten... Flower boy? Na Twitterze, co coś z nim dzisiaj pisałaś - zapytał, opierając głowę na dłoniach.
- Stalkujesz mnie? - Uniosłam brew. - To moja robota.
- I tak nie rozumiem - powiedział, przeciągając zabawnie samogłoski.
- Kolega. Bardzo fajny. Kochany - wyjaśniłam.
- Kochany? - zapytał, marszcząc brwi.
- Bardzo. Taki do przytulania. - Dotknęłam dłońmi policzków i uśmiechnęłam się.
- To przytulaj jego, a nie mnie - burknął brunet.
- Braaad - zaczęłam. - Dobrze wiesz, że gdybyś tu był, przytulałabym ciebie. Zresztą to nie takie fajne jak myślisz. Jestem o niego strasznie zazdrosna. - Wzięłam głęboki oddech. - I on nie jest hetero, więc nie masz się czego obawiać.
- Zazdrosna? O niego? - zapytał zdziwiony.
- Bo jest... Zresztą nieważne, nie chcę o tym mówić. Mam wrażenie, że zaraz i tak wszystko się skończy, bo to zawsze ja jestem ta najgorsza. - Wzruszyłam ramionami.
Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku, kładąc go sobie na kolanach.
- Nie jesteś najgorsza - powiedział szybko Brad.
- Ostatnio się strasznie z nim kłócę. Nawet nie wiesz jak mi jest przykro, kiedy widzę, że uparcie szuka winy we mnie. - Zacisnęłam usta i spojrzałam na sufit. - Nie lubię się otwierać przed ludźmi.
- Zakończmy ten temat, hm? Masz szklane oczy, a nie chcę, żebyś płakała.
- Spójrz, niby większość nie chce, a każdy to powoduje - prychnęłam i wzięłam głęboki oddech. Chrząknęłam i przybrałam beznamiętny ton. - Nie martw się, jest okay.
- Przestań.
- Co? - spytałam, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Udawać, że nic cię nie rusza. Że wszystko jest okay.
Wzruszyłam ramionami i przetarłam oczy.
- Opowiedz jak było u ciebie? - spytałam, zmieniając temat.
- Śpiewaliśmy All Night, rozmawialiśmy z fanami. Cieszę się, mogę sprawić im trochę radości - powiedział, uśmiechając się. - Jestem jednak trochę zmęczony.
Podparłam głowę na ręce i przyjrzałam się brunetowi.
- Może pójdziesz się przespać, hm? - zaproponowałam.
- Daj mi spędzić trochę czasu z tobą.
Może i nie lubię słodkich związków, bo sama nie potrafię być urocza i kochana, ale takie słowa z ust Brada to miód na moje serce.
CZYTASZ
All Night | Bradley Will Simpson
FanfictionPo pierwszym i niezapomnianym koncercie The Vamps w swoim kraju, Carmen otrzymuję szansę na ponowne zobaczenie ich - zespół organizuje konkurs w którym wygraną jest spędzenie z nimi całej nocy. ©2016 clivsa