~ VII ~

1.1K 170 28
                                    

No wreszcie się z tym wyrobiłam...




Kiedy Louis kolejnego dnia wyszedł z domu, Harry od razu wykorzystał okazję i wstał z łóżka, po czym powoli, krzywiąc się z bólu i łapiąc za bok, doczłapał się do stołu, gdzie Charlotte właśnie obierała ziemniaki na dzisiejszy obiad. Usiadł na krześle i wyciągnął do niej rękę.

– Pomogę – odezwał się, na co dziewczyna tylko spojrzała na niego z politowaniem. – Proszę, strasznie się nudzę, poza tym chcę się na coś przydać.

Nie wiedział, czy dziewczyna go rozumiała, bo jak na razie rozmawiał po angielsku jedynie z Louisem, ale miał nadzieję, że jakoś się porozumieją. Charlotte westchnęła ciężko, po czym oddała mu mały nożyk i przesunęła ziemniaki w jego stronę, na co Harry uśmiechnął się do niej szeroko, a następnie wstała od stołu, wytarła ręce o fartuch i po chwili wyszła na zewnątrz. Żołnierz odprowadził ją wzrokiem lekko zdezorientowany, ale zanim tak naprawdę zaczął zastanawiać się nad jej zachowaniem, Charlotte wróciła, niosąc kilka rzeczy, które położyła na stole i zaczęła się krzątać po kuchni, więc Harry zajął się ziemniakami. Już chwilę później nucił pod nosem, obierając je i co jakiś czas zerkając na dziewczynę. Nie miał pojęcia, gdzie była młodsza z sióstr i bliźniaczki, ale najmłodsza dwójka, sądząc po głosach, bawiła się w pokoju. Nie pomylił się, bo w ciągu kilku następnych minut oboje wybiegli stamtąd, kłócąc się o coś zawzięcie. Harry od razu skupił na nich wzrok, chociaż nie rozumiał ani krzty z tej wymiany zdań, ale dziewczynka podbiegła do siostry, wskazując palcem na swojego brata i wykrzykując coś ze łzami w oczach. Charlotte skarciła oboje od razu, a przynajmniej tak przypuszczał Harry, sądząc po tonie jej głosu, po czym najprawdopodobniej starała się jakoś załagodzić spór.

Właściwie Harry, patrząc na tę scenę, zupełnie zapomniał o swoich ziemniakach, uśmiechał się pod nosem i może nawet trochę zazdrościł tym maluchom tej beztroski i kłótni z błahych powodów. Mógłby z powrotem być w ich wieku, kiedy nie musiał się martwić tym, co czekało za drzwiami tego domu. W końcu Charlotte udało się jakoś rozwiązać konflikt albo i nie, skoro jej brat ruszył naburmuszony do pokoju, za to siostra skupiła się na Harrym. Uśmiechnął się odruchowo do dziewczynki, a ona wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, po czym podeszła i wdrapała się na krzesło, żeby po chwili znowu utkwić wzrok w żołnierzu.

Salut, je suis Doris (Cześć, jestem Doris) – odezwała się, wskazując na siebie rączką, na co Harry wyszczerzył się jeszcze bardziej. Dzieciaki albo wcześniej trochę się go bały, albo Louis zabronił im zbliżać się do niego. 

Doris, n'ennuie pas le soldat (Doris, nie przeszkadzaj panu żołnierzowi) – wtrąciła się Charlotte, która już wróciła do swojej pracy, ale dziewczynka zignorowała ją i nadal wpatrywała się uważnie w Harry'ego.

– Doris – powtórzyła i ponownie wskazała na siebie.

– Harry – odpowiedział Styles, wykonując podobny gest, na co dziewczynka uśmiechnęła się do niego.

Veux-tu jouer avec moi? (Pobawisz się ze mną?) – zapytała, stawiając na stole małego drewnianego kucyka, którego cały czas trzymała w rączce, ale Harry tylko spojrzał na nią zdezorientowany, po czym zerknął na starszą z sióstr, licząc na pomoc. – Le cheval (Konik) – dodała, podsuwając zabawkę bliżej chłopaka.

– Chce się z tobą bawić – powiedziała Charlotte, na co Harry odetchnął z ulgą, bo przynajmniej wiedział, o co chodziło, ale zanim zdążył odpowiedzieć, dziewczyna odezwała się ponownie. – Vous jouerez après le dîner (Pobawicie się po obiedzie). Po obiedzie – dodała jeszcze po angielsku.

Żołnierz przytaknął od razu, ale absolutnie nie miał nic przeciwko zabawie, nawet teraz, gdyby nie te nieszczęsne ziemniaki, z którymi chciał pomóc. Oczywiście Doris próbowała jeszcze protestować, ale w końcu ustąpiła i tylko wpatrywała się uważnie w Harry'ego co jakiś czas mówiąc do niego coś, czego nie rozumiał.

W ciągu kilku następnych minut udało mu się obrać wszystkie ziemniaki, które Charlotte zaraz postawiła na piecu i właśnie wtedy Doris po raz kolejny spróbowała zwrócić na siebie jego uwagę. Podsunęła mu zabawkę, powtarzając jej nazwę, po czym zeskoczyła z krzesła i pobiegła do pokoju, żeby przynieść stamtąd kilka kolejnych figurek zwierząt. Wcisnęła je Harry'emu do rąk i znowu wdrapała się na krzesło, szczebiocząc po francusku, a następnie uderzyła lekko w stół swoimi małymi rączkami, na co Styles położył tam wszystkie zwierzęta, jakie trzymał. Dziewczynka od razu zaczęła je układać, wywołując tym kolejny uśmiech na twarzy chłopaka, chociaż Harry i tak spojrzał jeszcze na Charlotte, oczekując pozwolenia, które najwyraźniej otrzymał, kiedy posłała mu lekki uśmiech. Miał tylko nadzieję, że Louis nie będzie zły, gdy się dowie, bo dobrze wiedział, jak bardzo starał się chronić przed nim swoje rodzeństwo.

Love is warOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz